X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To miał być jej pierwszy semestr u pani, prawda? - zapytał Poirot.
- Tak.
- Odbyła pani wstępną rozmowę z Winnie i jej rodzicami?
- Tak, choć nie tak ostatnio. Dwa lata temu przebywałam niedaleko Cranchester...
nawiasem mówiąc, u biskupa (postawa panny Pope dawała do zrozumienia: "Raczy
pan zwrócić uwagę, że należę do grona tych, którzy bywają u biskupów"). Poznałam
tam kanonika i panią King. Pani King jest, niestety inwalidką. Tam też poznałam
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Winnie. Bardzo dobrze wychowana panna, ma wyrazny pociąg do sztuki.
Powiedziałam pani King, że z przyjemnością przyjmę jej córkę do siebie... za rok czy
dwa, kiedy ukończy szkołę powszechną. My, panie Poirot, specjalizujemy się tu w
muzyce i sztuce. Dziewczęta bywają w operze, w Comedie Fran�aise, chodzą na
wykłady do Luwru. Przyjeżdżają tu najlepsi mistrzowie, aby uczyć je muzyki, śpiewu,
malarstwa. Naszym celem jest upowszechnianie kultury.
Nagle panna Pope przypomniała sobie, że Poirot nie jest ojcem, i spytała znienacka:
- Czym mogę panu służyć, monsieur Poirot?
- Chciałbym wiedzieć, jak się obecnie przedstawia sytuacja jeśli chodzi o Winnie?
- Kanonik King przyjechał do Amiens, aby zabrać Winnie z powrotem. To jedyne
rozsądne wyjście zważywszy na wstrząs, jaki przeżyło to dziecko.
Przerwała na chwilę.
- My nie przyjmujemy delikatnych dziewcząt - ciągnęła. - Nie mamy tu specjalnych
udogodnień, aby zajmować się inwalidkami. Powiedziałam kanonikowi, że moim
zdaniem dobrze by zrobił zabierając dziecko z powrotem.
- A pani zdaniem, co się właściwie wydarzyło, panno Pope? - zapytał bez ogródek
detektyw.
- Nie mam pojęcia, monsieur Poirot. Trudno uwierzyć w tę sprawę w takiej wersji, w
jakiej do mnie dotarła. Nie widzę żadnego powodu, aby winić osobę z mojego
personelu, która zajmowała się dziewczętami... ewentualnie tylko to, że mogła szybciej
odkryć zaginięcie dziewczynki.
- A czy nie miała pani przypadkiem wizyty policji? Przez arystokratyczną postać panny
Pope przeszedł lekki dreszcz.
- Był u mnie niejaki monsieur Lefarge z prefektury, dowiedzieć się, czy mogłabym
rzucić trochę światła na ten incydent - odparła lodowatym tonem. - Naturalnie, nie
mogłam mu pomóc. Wtedy zażyczył sobie, żeby dać mu do obejrzenia walizkę Winnie,
którą, naturalnie dostarczono tu razem z bagażem innych dziewcząt. Powiedziałam, że
po walizkę dzwonił już kto inny z policji. Coś mi się zdaje, że oni tam mają niezły
bałagan. Krótko potem zadzwonili do mnie i upierali się, że nie wydałam im bagażu
Winnie. Moja rozmowa z nimi była krótka. Nie można dopuścić, żeby władze weszły
nam na głowę.
Poirot odetchnął głęboko.
- Ma pani nadzwyczaj dzielną naturę - oświadczył. - Podziwiam panią, mademoiselle.
Rozumiem, że po dostarczeniu bagażu walizkę Winnie rozpakowano?
Panna Pope była wyraznie zbita z tropu.
- i Taki mamy zwyczaj - powiedziała. - %7łyjemy tu według ustalonych zwyczajów.
Bagaże dziewcząt rozpakowujemy zaraz po dostarczeniu i chowamy je tak, jak mają
być chowane zawsze. Rzeczy Winnie rozpakowano razem z rzeczami pozostałych
dziewcząt. Naturalnie, potem spakowano je z powrotem, tak że oddałam walizkę w
takim stanie, w jakim się tu znalazła.
- Dokładnie w takim samym stanie? - rzekł Poirot. Podszedł do ściany.
- Czyż nie jest to obraz słynnego mostu w Cranchester z widokiem katedry w tle?
- Ma pan słuszność, panie Poirot. Zapewne Winnie namalowała go dla mnie, chcąc mi
zrobić niespodziankę. Ten obraz znajdował się w jej walizce, z napisem na
opakowaniu: "Dla panny Pope od Winnie". To bardzo miły gest z jej strony.
- Aha! - bąknął Poirot. - A co pani o nim sądzi.... jako o dziele sztuki?
On sam widział wiele obrazów przedstawiających most w Cranchester. Rokrocznie
temat ten można było spotkać na wystawie w Akademii - czasami w oleju, czasami w
akwareli. Widział już ten most namalowany dobrze, miernie i nudno, nigdy jednak nie
widział go w wersji tak surowej.
Panna Pope roześmiała się pobłażliwie.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Nie należy zniechęcać dziewcząt, panie Poirot. Przeciwnie, należy wzbudzać w nich
zapał do lepszej pracy.
- Byłoby chyba bardziej naturalne, gdyby posłużyła się akwarelami, nie sądzi pani? -
rzekł Poirot w zamyśleniu.
- Istotnie. Nie wiedziałam, że próbuje malować farbami olejnymi.
- Tak... Pozwoli pani, mademoiselle?
Poirot zdjął obraz ze ściany i podszedł z nim do okna. Obejrzał go dokładnie, po czym,
odwracając się do panny Pope, oświadczył:
- Muszę panią prosić, mademoiselle, żeby dała mi pani ten obraz.
- No cóż, panie Poirot, doprawdy...
- Niech pani nie udaje, że jest pani do niego przywiązana. To malarstwo jest naprawdę
ohydne.
- Tak, przyznaję, że nie ma żadnej wartości artystycznej. Ale to jednak praca uczennicy
i...
- Zapewniam panią, mademoiselle, że obraz ten nie jest godny wisieć na pani ścianie.
- Nie wiem, dlaczego pan tak mówi, panie Poirot.
- Udowodnię to pani za chwilę.
Z kieszeni wyciągnął buteleczkę, gąbkę i kilka szmatek.
- Najpierw jednak opowiem pani pewną historyjkę, mademoiselle. W pewnym sensie
ma ona coś wspólnego z baśnią o brzydkim kaczątku, które przemieniło się w łabędzia.
Mówiąc to, pracował pilnie. Pokój przepełnił zapach terpentyny.
- Przypuszczam, że nieczęsto bywa pani na rewiach teatralnych?
- Rzeczywiście, wydają mi się nader trywialne...
- Trywialne, to prawda, ale czasami pouczające. Widziałem jak sprytna artystka
rewiowa zmieniała swą powierzchowność w niemal magiczny sposób. W jednym
skeczu była gwiazdą kabaretową, wspaniałą i olśniewającą. Dziesięć minut pózniej była
drobnym, anemicznym dzieckiem z polipami w nosie, ubranym w mundurek
gimnazjalistki... a jeszcze dziesięć minut pózniej była Cyganką w łachmanach,
przepowiadającą przyszłość.
- Nie wątpię, że to możliwe, nie widzę jednak...
- Ależ ja pani tłumaczę, w jaki sposób odegrano tę kuglarską sztuczkę w pociągu.
Winnie, uczennica o jasnych warkoczach, w okularach i z aparatem dentystycznym
udaje się do toalety. Kwadrans pózniej wychodzi stamtąd jako - że użyję słów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl


  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.