[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odległości od jaj. Z zadowoleniem skonstatowała też, że ta plaża była zbyt
oddalona od Warowni, by ktokolwiek stamtąd mógł tu dotrzeć.
Nazbierała wystarczającą ilość drewna, sporządziła prowizoryczne
palenisko i rozpaliła ogień. Zręcznie zabiła pajęczury, ułożyła je na
płaskim kamieniu i czekając aż się usmażą, wyruszyła na dalsze
poszukiwania.
Strumień rozlewał się szeroko przy ujściu do morza. Jego piaszczyste
brzegi formowały się i znikały niezliczoną ilość razy, sądząc po licznych
odnogach i kanalikach. Menolly posuwała się wzdłuż niego w głąb lądu,
wypatrując słodkiej rzeżuchy, która często rosła w pobliżu zródła świeżej
wody. Jakieś podwodne stworzenia, tak jak i ona, posuwały się w górę
strumienia walcząc z prądem. Menolly zastanawiała się, czy zdołałaby
schwycić jedno z tych cętkowanych zwierzątek; Alemi często chwalił się, że
potrafi złapać je gołą ręką. Przypomniawszy sobie o smażących się na
kamieniu pajęczurach, postanowiła jednak odłożyć tę zabawę do następnego
dnia. Potrzebowała jeszcze zieleniny; soczysta rzeżucha o dziwnym ostrym
posmaku mogłaby być całkiem niezłym dodatkiem do pajęczurów.
Posunąwszy się jeszcze nieco w głąb lądu, na podmokłej polance, w
miejscu gdzie maleńkie strużki dołączały do głównego strumienia, odnalazła
potrzebną jej zieleninę. Zapychając usta słodkim przysmakiem, nie zwracała
nawet uwagi na otoczenie. Dopiero po chwili spojrzała na niebo; daleko na
horyzoncie, czerwone płomyki odcinały się wyraznie od srebrnej smugi.
Nić! Przerażenie dosłownie przykuło ją do ziemi. Zakrztusiła się na
wpół przeżutą garścią ziela. Próbowała wyzwolić się z pęt strachu licząc
płomyki smoczego ognia, tworzące na niebie długi i szeroki wzór. Jeśli
jezdzcy już się nią zajęli, Nić nie powinna sięgnąć aż tutaj. Wciąż była
od niej bardzo daleko.
Ale czy na tyle daleko, by mogła czuć się bezpieczna? Ostatnim razem
schowała się w jaskini tuż przed Opadem. Tym razem jednak odeszła zbyt
daleko, żeby zdążyć przed Nićmi, choćby biegła szybciej niż kiedykolwiek.
Ale za sobą miała morze. Woda! Obok był też strumień, a Nić ginęła w
wodzie. Ale jak głęboko musiała opaść, zanim ginęła?
Przykazała sobie stanowczo, że nie ma teraz czasu na panikę. Zmusiła
się do przełknięcia resztek rzeżuchy. Potem nie panowała już nad swoimi
nogami; same niosły ją w kierunku morza i bezpiecznego schronienia
jaskini.
Nad jej głową pojawiła się nagle Piękna, piszcząc i szczebiocząc
przerazliwie; doskonale wyczuwała przerażenie dziewczyn
Skałka, Nurek i Mimik pojawili się obok niej niemal w tej samej
chwili. One także rozumiały strach Menolly, krążyły więc wokół jej głowy,
zachęcając świergotem do jeszcze większego wysiłku. Potem wszystkie
zniknęły, co ułatwiło Menolly bieg po kamienistym podłożu. Mogła teraz
uważniej wybierać oparcie dla stóp.
Starała się biec tak, by jednocześnie zbliżać się do plaży i do
jaskini. Przez moment zastanawiała się, czy nie lepiej byłoby posuwać się
cały czas wzdłuż linii brzegowej. W ten sposób znalazłaby się bliżej wody,
która stanowiła wątpliwe, ale jednak schronienie. Przeskoczyła przez jakiś
rów i z trudem utrzymała równowagę, kiedy przy lądowaniu wykręciła lekko
lewą stopę. Przez kilka chwil kulała, potem wróciła do poprzedniego tempa.
Nie, nie powinna zbliżać się za bardzo do brzegu; będzie tam jeszcze
więcej skał, po których nie wożę biec tak szybko, jeśli nie chce od razu
skręcić nogi.
Dwie złote królowe pojawiły się nad jej głową, a wraz z nimi Skałka,
Nurek, Leniuch, Mimik i Brązowy. Dwie królowe zaświergotały coś
niecierpliwie i, ku zdumieniu Menolly, pozostałe jaszczurki leciały teraz
przed nią wystarczająco wysoko, by jej nie przeszkadzać. Biegła dalej.
Dotarła do jakiegoś wzgórza i wbiegnięcie na jego szczyt tak ją
wyczerpało, że musiała zwolnić i przejść w marsz. Zaczęła jej też dokuczać
kolka w lewym boku, ale nadal szła. Smocze Skały były już znacznie
większe, wciąż jednak zbyt odległe, by mogła czuć się bezpiecznie. Jedno
spojrzenie do tyłu, na niebo rozpalone smoczym ogniem wystarczyło jej, by
zrozumiała, że Nić ją dogania.
Znowu zaczęła biec, a dwie królowe nadal krążyły nad jej głową, co
dawało jej niezrozumiałe poczucie bezpieczeństwa. Złapała teraz drugi
oddech i wydłużyła krok, czując, że mogłaby tak biec bez końca. Gdyby
tylko biegła na tyle szybko, by pozostać poza zasięgiem Nici... Nie
odrywała wzroku od Smoczych Skał, nie pozwalając sobie na spojrzenia do
tyłu; ten widok mógłby jej odebrać oddech, którego potrzebowała do biegu.
Trzymała się jak najbliżej brzegu urwiska, pocieszając myślą, że raz
już z niego spadła nie czyniąc sobie żadnej krzywdy. Jeśli więc będzie
musiała, zaryzykuje po raz kolejny, byle tylko dostać się do wody.
Wciąż biegła, spoglądając to na Smocze Skały, to na grunt pod stopami.
Usłyszała potężny szum i przerażone piski jaszczurek ognistych, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl