[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wyszedł niepostrzeżenię.
Eleonora podniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ dopiero na szczÄ™k za¬mykanych drzwi. Nicholas przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej
uważnie. _ Czym się martwisz? - spytał.
_ Ja? Nie, skądże - odpowiedziała pośpiesznie. -
Pora wracać. Nie należy zaniedbywać gości.
_ Goście mają się dobrze.
Usiadł na krawędzi stołu obok jej krzesła i zaczął bawić się kosmykiem jej włosów. Nie miała
odwagi na niego spojrzeć. Od tygodni nie byli ze sobą tak blisko.
_ Dzielnie się spisujesz. Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny.
Siedziała jak urzeczona, dopóki nie przypomniała sobie, jak jej mąż spędza tak wspaniałomyślnie
daro¬wany mu czas. Nie potrzebowaÅ‚a wdziÄ™cznoÅ›ci. SiedziaÅ‚a ze zwieszonÄ… gÅ‚owÄ…, zastanawiajÄ…c
siÄ™ co od¬powiedzieć, ale Nicholas jÄ… ubiegÅ‚.
- Czy sprawi ci ulgÄ™, jeÅ›li powiem, że jest mi rów¬nie ciężko?
ZupeÅ‚nie nie panowaÅ‚a już nad emocjami i ku wÅ‚as¬nemu zaskoczeniu skinęła potakujÄ…co gÅ‚owÄ….
Chciało jej się płakać tak z żalu, jak i ze szczęścia. Nie docierało do niej, co mówił, słyszała tylko
przepeÅ‚niony troskÄ… ton jego gÅ‚osu, który dziaÅ‚aÅ‚ jak balsam na jej duszÄ™. Wie¬dziaÅ‚a, że
przynajmniej coś do niej czuł.
Wstał nagle i w jednej chwili czar prysł. Kiedy spojrzała na niego, odwrócił wzrok.
- Nie mogę ci tego wytłumaczyć, a nawet gdybym mógł, niczego by to nie zmieniło - mówił ostrym
gÅ‚o¬sem. - Musimy wracać.
PatrzyÅ‚a na niego z zakÅ‚opotaniem, ale kiedy po¬daÅ‚ jej ramiÄ™, wstaÅ‚a posÅ‚usznie.
Doszli do drzwi, a wtedy niespodziewanie ujął jej twarz w obie dłonie. Uśmiechała się, ale w
oczach szkliły się łzy.
- Och, Eleonoro - westchnął. - Nie mam prawa prosić cię o przebaczenie, najdroższa.
Pochylił się i dotknął ustami jej ust. Tak całował troskliwy opiekun, a nie spragniony kochanek, ale
i tak się ucieszyła.
- Boże. - OdsunÄ…Å‚ siÄ™ od niej, ale zanim siÄ™ od¬wróciÅ‚ i wyszedÅ‚, zdążyÅ‚a dostrzec w jego
umęczonym spojrzeniu tęsknotę.
Nic z tego nie rozumiała. Chcąc jakoś uspokoić myśli, zaczęła układać ryciny. Wiedziała
przynaj¬mniej, że nie napawa go obrzydzeniem, i że mu na niej zależy. UÅ›miechaÅ‚a siÄ™ do siebie,
choć oczy ciągle miała jeszcze mokre od łez.
Gdy wróciÅ‚a do salonu, Nicholas zabawiaÅ‚ rozmo¬wÄ… chorobliwie nieÅ›miaÅ‚Ä… pannÄ™ Hornby.
Eleonora nie odmówiła, kiedy Miles Cavanagh poprosił ją do tańca.
- WyglÄ…da pani kwitnÄ…co - komplementowaÅ‚. ¬WyglÄ…da pani jak kobieta, którÄ… ktoÅ› przed chwilÄ…
pocałował.
ZarumieniÅ‚a siÄ™ i spojrzaÅ‚a ukradkiem na Nichola¬sa, wzbudzajÄ…c tym wesoÅ‚ość Cavanagha.
Tego wieczoru nie wydarzyÅ‚o siÄ™ już nic, co mogÅ‚o¬by jÄ… wprawić w zakÅ‚opotanie. PrzyjÄ™cie siÄ™
udaÅ‚o, a odzyskane na nowo przekonanie, że jest kimÅ› waż¬nym w życiu swojego męża wprawiÅ‚o
ją w doskonały nastrój. Dawno już nie była tak szczęśliwa.
Kiedy szykowała się do snu, trochę posmutniała, bo uświadomiła sobie, że Nicholas nie przyjdzie
do jej sypialni. PrzypomniaÅ‚a sobie dzisiejszy pocaÅ‚u¬nek i pożądanie w jego oczach. Może czymÅ›
go znie¬chÄ™ciÅ‚a?
Nie zastanawiała się już dłużej, tylko rozpuściła włosy, podeszła do drzwi sypialni Nicholasa i
delikat¬nie zapukaÅ‚a.
Usłyszała, jak odprawia Clintocka, po czym drzwi się otworzyły. Miał na sobie rozpiętą pod szyją
ko¬szulÄ™ i bryczesy. WróciÅ‚a myÅ›lami do nocy w Newha¬ven. Czy gdyby zachowaÅ‚a siÄ™ wtedy
inaczej, ich wspólne pożycie układałoby się teraz lepiej?
- Coś się stało? - zapytał oschle.
- N ... nie - wyjąkała. Nie spodziewała się, że zno-
wu przybierze ten formalny ton. Straciła rezon. - Ja nie ... Nieważne.
Już chciała odejść, ale uśmiechnął się, wziął jej dłoń i pocałował.
- Przepraszam. Nie chciałem być niemiły. Na pewno padasz z nóg. Wieczór się udał, prawda?
Gratulacje.
Starał się, ale Eleonora zauważyła, z jakim trudem mu to przychodzi. Co się stało z mistrzem
udawania?
- PodziÄ™kowania należą siÄ™ sÅ‚użbie i Amy - powie¬dziaÅ‚a, przyglÄ…dajÄ…c mu siÄ™.
- Bzdura. To pani domu nadaje ton - w jego gÅ‚o¬sie znowu pobrzmiewaÅ‚ jakiÅ› faÅ‚sz.
Eleonora czuła, że po raz pierwszy miała nad nim przewagę"
- Muszę ci coś powiedzieć - mówiła spokojnie. _ Myślę, że to najlepszy moment, abyś dowiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]