[ Pobierz całość w formacie PDF ]
laską w kłosy zboża.
Pozostali przy życiu garnęli się do drzwi. Tam dopadł ich Portos i zmiażdżył dwóch za
jednym uderzeniem. Belka wypadła mu z rąk. Usunął się do środka izby. Z gromady wypadł
jeden odważniejszy, wysoki wzrostem, jak gdyby chciał zmierzyć się z kolosem. I oto naraz
stała się niesłychana rzecz. Portos chwycił śmiałka za nogi i zaczął miotać nim w koło jak
poprzednio kłodą drzewa. Strwożeni tym widokiem bandyci uciekali.
I oto w tej chwili gniew opuścił Portosa. Rzucił połamane ciało na ziemię, otarł czoło z
potu i krwi. Pogruchotany człowiek snadz nie wyzionął jeszcze ducha. Chwycił Portosa za
nogi, po czym, żegnając się drżącą ręką, padł martwy na podłogę.
Na Boga! Co ja uczyniłem? Portos jęknął.
Następnie podszedł do drzwi, wydarł szczątki drzewa, tamujące drogę do wyjścia i stanął
na dworze w blasku słońca, chwytając całą piersią powietrze.
Naraz przypomniał sobie przyjaciół. Wrócił z powrotem do izby i za chwilę wyniósł
Atosa, który dawał znaki życia. Ucieszył się tym ogromnie. Ułożył go na ziemi i wrócił po
d Artagnana. Nie zwracał uwagi na innych. Nie obchodziło go to, że niektórzy, nie
zdążywszy ujść przed nim, teraz pchali się do tylnych drzwi. Odszukał ciało d Artagnana i
wyniósł je również na powietrze.
Stanął nad przyjaciółmi i rozglądał się wokół krwią zaszłymi oczyma. Z wewnątrz
dochodziły jęki ludzkie. Na dziedzińcu pięciu pozostałych z kompanii Montforge a dosiadało
koni, by co prędzej uciec. Portos nie interesował się nimi. Skierował kroki do studni, nabrał
wody do wiadra i wróciwszy do przyjaciół oblał ich twarze. D Artagnan poruszył się i usiadł.
Ma foi! Gdzie jesteśmy przemówił Czy to ty Portosie?
Portos, widząc, że d Artagnan nie był ciężko rany, ukląkł obok Atosa i bandażował mu
rany.
Tak, to ja. odpowiedział. Myślałem, że umarłeś!
Widocznie nie mówił d Artagnan, oglądając swe ciało. Ach! Mam ranę wzdłuż
żeber...
Rozdarł koszulę. Rana wyglądała strasznie, lecz nie była grozna.
Mój nowy mundur jest zrujnowany zauważył po chwili. Ano, będę musiał iść w ślady
pana de Bassompierre a, który nigdy nie wkłada ubrania po raz drugi.
Z kieszeni wydobył zwinięty arkusz testamentu Thounenina.
Doskonale! mówił do siebie. A co się stało z Montforge m zapytał Portosa.
Zabity. Portos naraz zaczął szukać czegoś po całym ciele, następnie przeszukał
kieszenie i okazywał ogromne zdenerwowanie.
Co się stało Portosie?
Ach! zawołał rozpaczliwie. Jestem zgubiony.
Na Boga, co się stało, mów.
Zgubiłem portrecik madame du Vallon, który nosiłem na łańcuszku na piersiach.
Przysiągłem jej, że nigdy się z nim nie rozstanę. Nie mam go, nie mam!
D Artagnan obserwował go przez chwilę i wybuchnął naraz serdecznym śmiechem.
103
Rzecz nie nadaje się do śmiechu strofował Portos. Zapewniam cię. Nie rozumiesz
takich rzeczy.
D Artagnan zaśmiał się jeszcze głośniej. W tej chwili zauważył, że Atos podniósł powieki.
Z radości klasnął go po ramieniu.
Portos pospieszył do izby w poszukiwaniu portretu, ale go nie odnalazł.
104
Epilog
Trzej przyjaciele dotarli do Hotelu de Tréville dopiero nastÄ™pnego dnia po poÅ‚udniu, gdyż
trzeba było starać się o powóz, by przewiezć ciężko rannego Atosa. Acz dzięki cudownemu
balsamowi d Artagnana rany nie okazały się groznymi, to jednak nie pozwoliły Atosowi na
konnÄ… jazdÄ™ przez szereg dni.
W Hotelu Muszkieterów dowiedzieli się, że Grimuad przybył tu z chłopcem i spotkawszy
Gerwazego ruszył w dalszą drogę. %7łe jednak Atos nie wiedział, dokąd udał się Gerwazy,
trzeba było czekać na jego powrót.
Dowiedział się również, że Mousqueton przyjeżdżał trzykrotnie w poszukiwaniu Portosa, a
za trzecim razem przybyła sama madame Coquenar, przyrzekając zjawić się tu ponownie. Ta
nowina nie bardzo Portosowi przypadła do gustu.
D Artagnan przebandażował swoje rany i po kolacji usiadł do pisania listów. Jeden z nich
zaadresował do madame de Chevreuse i bez wszelkich komentarzy wsunął do koperty
pozostałość z testamentu Thounenina. Papier zbryzgany krwią mówił sam za siebie. Drugi list
zaadresowany do Jego Eminencji kardynała de Richelieugo brzmiał jak następuje:
Monseigneur!
Mam honor zakomunikować Waszej Eminencji, że dwie misje, jakie mi raczył powierzyć,
spełniłem.
Ustne polecenie dostarczyłem, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, gdyż osoba, którą ta
misja dotyczyła, zemdlała. List adresowany do Paryża również dostarczyłem. Ponieważ
Wasza Eminencja nie polecił mi czekać na odpowiedz, natychmiast stamtąd odjechałem.
%7łałuję niewymownie, że nie mogę zdać relacji osobiście, lecz jestem ranny, napadli mnie
bowiem bandyci. W oczekiwaniu Waszych rozkazów, Monseigneur, piszę się oddanym sługą
Artagnan .
D Artagnan pokazał list Atosowi, który przeczytał go uważnie.
Musisz to przepisać.
Dlaczego? Czy zrobiłem jakie błędy?
Nie. Musisz napisać, że zadano ci ciężką ranę... która złożyła mnie do łóżka . To zrobi
dobre wrażenie na kardynale. Nikt nie wie, co zaszło pomiędzy tobą, Bassompierrem i Heleną
de Sirle. Sam Bassompierre nie zna szczegółów. Richelieu, dowiedziawszy się, że Raoul nie
był synem królowej, lecz madame de Chevreuse, uzna twoją ranę za dostateczną karę i
zostawi ciÄ™ w spokoju.
Tak, ale w rzeczywistości nie muszę leżeć w łóżku...
Więc połóż się na jedną noc; lekarz chętnie zrobi dopisek do listu.
Ale ty, Atosie...
Ja występuję ze służby, mój synu. W chwili, kiedy będę w możności napisać list, prześlę
moją rezygnację. Nie ma się czego obawiać, wierzaj mi. Jeżeli król umrze, Richelieu jest
zgubiony. Jeżeli król będzie żył, więksi ludzie stracą wolność lub życie. W tym zamęcie o nas
zapomni.
D Artagnan niezupełnie zgadzał się z poglądami Atosa, lecz poszedł za jego radą i list
przepisał.
Ani on ani Atos nie mieli już okazji oglądać Portosa w tym czasie. Gdy następnego ranka
zeszli na śniadanie, dowiedzieli się, że jakaś dama przyjechała w powozie, wezwała do siebie
Portosa i zabrała go ze sobą. Biedaczysko nie miał nawet czasu, by napisać kilka słów do
105
przyjaciół. Jedynie Grimaud był świadkiem sceny i opowiedział, że Portos na widok damy
podniósł ręce do góry, jakby błagał o przebaczenie. Rozkaz damy wypełnił natychmiast.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]