[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wiem, \e to dra\liwy temat zaczęła ale muszę zarezerwować bilet na
samolot. Kiedy zamierzasz wracać?
Maik odwrócił się do niej. Sądząc po minie, był raczej zrezygnowany ni\ zły.
Myślałem, \eby wyjechać pojutrze.
Arianna miała nadzieję, \e wyruszą jutro rano, ale nie chciała go naciskać. Tak
bardzo jej pomógł, \e mo\e zgodzić się na tę drobną zwłokę.
I złapać jakiś wieczorny samolot?
Owszem.
Wstawił chardonuay do lodówki i schował resztę zakupów. Zostawił tylko małe
kanapeczki w kształcie paluszków, które teraz układał na talerzu.
Wino się schłodzi za dwadzieścia minut. Mo\e się napijesz?
To była kusząca propozycja. Podeszła do blatu i wspięła się na stołek.
Wiedział, jak ją podejść. A ona szybko wytlumaczyła sobie, \e cię\ko pracuje i nale\y
się jej trochę odpoczynku. Jeśli tylko zachowa ostro\ność, to nic się nie stanie. Ale
czy będzie mogła i chciała trzymać go na dystans?
Doszła do wniosku, \e bez pierścionka na palcu czuje się
o wiele swobodniejsza. A poniewa\ zaczęła zachowywać się
naturalnie, to i Maik się zmienił. Tytko dlaczego nieustannie
o nim myśli? Powinna trzymać się planu.
Du\o spraw udało ci się załatwić przez telefon?
Najwa\niejsze i najpilniejsze.
Pomyślałam, \e pewnie chcesz skorzystać z faksu.
Znowu podniósł na nią wzrok.
Właściwie nie był mi potrzebny.
Poświęciłeś dla mnie swój czas rzekła. Mam nadzieję, \e nie będziesz
miał przez to kłopotów w pracy.
- Arianno, traktuję ten wyjazd jak nie zaplanowane wakacje.
To świetnie.
Skończył układać kanapeczki i wrzucił oliwki do miski. Podsunął jej jedno i
drugie.
Chcesz spróbować? Wzięła oliwkę.
Spotykałeś się z kimś po naszym rozstaniu?
Widziała po jego minie, \e go zaskoczyła. Szybko jednak odzyskał rezon.
Nie, wcią\ cię opłakuję. Chyba nie dojdę do siebie przez najbli\sze.., no
powiedzmy... dwa tygodnie.
Wiedziała, \e sobie pokpiwa, a mimo to zrobiło się jej przykro.
Mam nadzieję, \e jakoś się pozbierasz.
Robię, co mogę. Zjadł kanapkę. A ty, kwiatuszku? Oszalałaś na
punkcie Richarda Gere?
Aączy nas wyłącznie praca.
Maik uśmiechnął się drwiąeo.
Ten facet jest lepszym aktorem, ni\ myślałem.
Chcesz mi powiedzieć komplement?
Dotknął delikatnie jej policzka.
Czemu nie?
Arianna uśmiechnęła się. Jak to się dzieje, \e teraz w towarzystwie Marka czuje
się lepiej ni\ podczas ich narzeczeństwa? Mało tego, ten uparty, narzucający swą wolę
i stanowczy mę\czyzna pociągał ją o wiele silniej ni\ układny, zgadujący jej \yczenia,
przesadnie troskliwy narzeczony.
Pozwól, \e zadam ci hipotetyczne pytanie powiedział Mark, biorąc
następną kanapkę. Czy twoim zdaniem lepiej pasujemy do siebie jako
kochankowie, czy jako mał\onkowie?
Wzięła jeszcze jedną oliwkę.
Có\, ujmijmy to tak. Gdybym szukała kochanka, byłbyś idealnym
kandydatem. Podrzuciła oliwkę i złapała ją ustami. Nie to chciałeś usłyszeć,
prawda?
Uśmiechnął się lekko.
Przyglądała mu się, rozczarowana, \e nie potrafi przyprzeć go do muru.
Mark, przecie\ widzę, \e chcesz mnie o coś zapytać. Dlaczego nie powiesz,
o co naprawdę ci chodzi?
Wiesz, o co?
Z roztargnieniem zabębniła palcami o blat.
Dziś rano powiedziałam ci, \e koniec z seksem, i teraz usiłujesz mnie
uwieść, by udowodnić, \e nie mo\na ci się oprzeć. Przejrzałam cię na wylot, Mark.
Nie jesteśmy jednak dziećmi, \eby ulegać ka\dej pokusie.
Kiwnął z zadumą głową.
U\yłaś celnego argumentu, Arianno.
Naprawdę? Nie jestem pewna, czy trafił ci do przekonania. W głębi duszy
wcale cię nie obchodzi, co będę jutro
czuła.
Jego twarz nabrała surowego wyrazu.
Byliśmy zaręczeni przez wiele miesięcy i cały czas tro
szczyłem się o ciebie. Za bardzo się troszczyłem, do diabła. Teraz chcę, \ebyś
sama o siebie zadbała.
Wzięła głęboki oddech.
Wiesz, \e nie mogę ci się sprzeciwić.
A zatem nie ma problemu.
Mark zmiótł okruszki z blatu. Widać było, \e odzyskał ju\ panowanie nad sobą.
Podszedł do lodówki, wyciągnął butelkę i otworzył ją. Potem nalał wina w dwa
kieliszki i postawił przed Arianną.
Napiję się powiedział. Ciebie nie będę namawiał, zrobisz, jak
zechcesz.
Wzięła kieliszek i pódniosła go do ust, pałrząc wyzywają-
cym wzrokiem.
Mam ci tylko jedno do powiedzenia, Mai*u Lindsay
nie ciesz się przedwcześnie. Kąciki jego ust drgnęły.
Gdzie\bym śmiał, kwiatuszku.
Wypiła jeszcze jeden łyk. Nie potrzebowała przepowiedni Madame Wu, by
wiedzieć, jak zakończy się dzisiejszy wieczór. To było z góry przesądzone.
ROZDZIAA 6
Kiedy Arianna obudziła się następnego ranka, Marka przy niej nie było.
Odczuła ulgę, poniewa\ na myśl o wczorajszym wieczorze i upojnej nocy ogarnęło ją
zakłopotanie. Dwa kieliszki chardonnay, bordeaux do kolacji, ogień na kominku,
uwodzicielskie sztuczki Marka nie potrafiła się temu wszystkiemu oprzeć.
Tak jak poprzedniej nocy kochali się najpierw przed kominkiem, potem w
łó\ku. Połączyła ich namiętność i pasja, nie zabrakło czułości. Zanim zasnęli po
miłosnych uniesieniach Mark wziął ją w ramiona i długo tulił w objęciach. Milczał
jednak, nawet słówkiem nie zdradził się ze swoimi uczuciami.
Właściwie nie wiedziała, czego od niego oczekuje. Nie chciała o tym myśleć, bo
musiałaby sobie odpowiedzieć na wiele trudnych pytań, na przykład dlaczego, u
diabła, zerwała zaręczyny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]