[ Pobierz całość w formacie PDF ]

emocjom, była zbyt silna, żeby mógł się jej przeciwstawić.
Ich spotkania przestały Jessicę niepokoić. Byli przyjaciółmi, nic
więcej. Dzięki częstym rozmowom jej też udało się trochę przed nim
otworzyć.
 Czy jesteś zakochana?  spytał niespodziewanie któregoś
wieczora, gdy szli przez Boston Common.
 Chyba tak  odparła niepewnie.  Tak  potwierdziła szybko.  Ale
to nie to, o czym myślisz.
 To znaczy...?
 Nie w tobie, więc niech ci się nie przewraca w głowie.  Zdała
sobie sprawę, że to zabrzmiało obrazliwie, więc natychmiast przeprosiła.
Evan roześmiał się.
Wieczór był piękny. Gwiazdy przypominały iskrzące się cekiny,
zawieszone tak nisko, że wydawały się przyczepione do gałęzi drzew.
 Wiesz, że to miłość, prawda?
 O, tak  szepnęła.
 Czy ten tajemniczy mężczyzna też cię kocha?
 Nie... nie wiem. Chciałabym, żeby tak było. Prawdę mówiąc, nic na
to nie wskazywało.
Damian nadal jej unikał. Od czasu gdy przez chwilę spotkali się w
biurze, nie rozmawiała z nim ani razu.
Codziennie przychodził do biura punktualnie o ósmej i wychodził o
piątej po południu. Przypuszczała, że jego rozkład dnia jest związany z
zaangażowaniem w kampanię wyborczą ojca, więc jeśli chciała się z nim
spotkać, musiała szukać okazji w czasie pracy. Okazało się, że chyba
łatwiej uzyskałaby audiencję u papieża. Nie mogła pojąć, jak to możliwe,
żeby ktoś potrafił tyle zrobić w ciągu jednego dnia. Próbowała z nim
porozmawiać, lecz zawsze ktoś był w pobliżu.
76
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Zaczęła tracić cierpliwość. I gdy już była gotowa podnieść ręce do
nieba i krzyczeć ze złości, nadarzyła się okazja. Zupełnie przypadkowo,
kiedy najmniej się tego spodziewała.
Szepczące Wierzby. Jego dom rodzinny.
Evan dowiedział się od jej matki, że Jessica grała w college'u w
tenisa. Zaintrygowany, zaproponował jej mecz. Uznała, że to może być
miły sposób spędzenia sobotniego popołudnia, i zgodziła się. Ponieważ
zapomniał zarezerwować kort w klubie tenisowym, pojechali do
Szepczących Wierzb.
Odbijali piłkę przez całą godzinę i Evan zdecydowanie wygrywał.
Jessica nie była zaskoczona jego sportowymi umiejętnościami, ale chciała
mu zaimponować i nadwerężyła sobie kolano. To nie było nic poważnego,
ale nalegał, by przerwali grę.
Poszli roześmiani w kierunku domu. Szybko zapomnieli o kolanie. Z
daleka zauważyli matkę Evana, która siedziała w samochodzie i
bezskutecznie próbowała go uruchomić. Za godzinę musiała być w sztabie
wyborczym, więc denerwowała się coraz bardziej.
 Nie martw się, mamo  powiedział Evan i pocałował ją czule w
policzek.  Zawiozę cię.
 Nie ma mowy  zaprotestowała Lois Dryden i spojrzała na jego
dwuosobowe sportowe auto.
 Przecież mówiłaś, że dałaś Richmondowi wolny dzień  powiedział
i otworzył drzwi swego samochodu.  Wsiadaj, mamo, nie ma rady.
 A co będzie z Jessicą?
 Doskonale potrafię zająć się sama sobą  zapewniła Jessica.
Poczekała, aż samochód odjechał, otarła ramieniem pot z czoła i weszła
do domu. W lodówce w kuchni znalazła zimną wodę mineralną.
Nuciła pod nosem popularną melodię, gdy drzwi kuchni nagle się
otworzyły.
 Mamo, co ty tu jeszcze robisz? Powinnaś już być...  Damian
stanął jak wryty.  Jessica?
 Twoja mama nie mogła uruchomić samochodu, więc pojechała z
Evanem  wyjaśniła.
 Pojechała z Evanem... W takim razie zobaczę, co się stało z jej
samochodem.  Już chciał być od niej daleko.
 Damianie...  Nagle przypomniała sobie pomysł Cathy: bolące
kolano. Właśnie ją bolało, co prawda lekko, ale trudno byłoby o lepszy
moment, by to wykorzystać.
Skupiła się na swej prawej nodze i pokuśtykała w jego stronę.
Nienawidziła uciekania się do tego rodzaju podstępnych metod, lecz za
wszelką cenę chciała z nim porozmawiać. Na pewno jej wybaczy, jeśli
pozna prawdę.
77
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Spojrzał na jej kolano z wyraznym niepokojem. Miała na sobie białą
koszulkę i krótką tenisową spódniczkę.
 Co z twoim kolanem?  zapytał i podszedł do niej.
 Nic mi nie jest  szepnęła.
 Usiądz.  W jego głosie bynajmniej nie było czułości.  Czy Evan
o tym wie?
 Tak, ale to nic wielkiego  wykrztusiła. Przysunął taboret i posadził
ją. Zamknęła oczy, poczuwszy dotknięcie jego rąk. Boże, jak za nim
tęskniła! Od wielu dni czekała na okazję, żeby być z nim sam na sam, i
teraz nie miała zamiaru jej stracić.  Musimy porozmawiać  powiedziała.
 Słuchaj, ja...
 Porozmawiamy, jak obejrzę twoje kolano. Co u licha opętało
mojego brata, że cię zostawił w takim stanie?
 Damianie, posłuchaj, proszę.
 Pózniej.  Zaczął wkładać lód do plastikowej torebki.
Zdenerwowana, wstała i, kulejąc, poszła w jego stronę.
 Nic mi nie będzie. To pewnie tylko naciągnięty mięsień.
 Powinien cię zbadać lekarz  powiedział stanowczo. Jeszcze raz
posadził ją na taborecie, a na drugim oparł jej nogę. Do kolana przyłożył
torebkę z lodem.
 Muszę z tobą porozmawiać o Evanie i o mnie. Nie kocham Evana,
a on nie kocha mnie. Jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej. On kocha Mary
Jo, a ja kocham...
 Masz trzymać lód na kolanie co najmniej przez dwadzieścia minut,
rozumiesz?
Jessica podniosła się z taboretu i wrzuciła lód do zlewu. Była
wściekła.
 Musisz mnie wysłuchać, Damianie! Wiem, że sama wszystko
komplikuję. Nie powinnam była wykorzystywać kolana, żeby cię tu
zatrzymać, ale wydawało mi się, że to jedyny sposób.
 Więc skręciłaś nogę, czy nie?
 Tak, ale tylko trochę. Chcę porozmawiać o nas. O tobie i o mnie.
 Jessico  odparł, z trudem ukrywając zniecierpliwienie  spotykasz
się z moim bratem.
 Twój brat i ja jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko. Ile razy muszę ci
to powtarzać?
 Evan się zmienił  stwierdził stanowczo.  Sądzisz, że tego nie
zauważyłem? Po wielu miesiącach jest wreszcie sobą. Odzyskaliśmy
Evana dzięki tobie.
 Być może, ale nie w taki sposób, jak myślisz.
 Nieważne, co myślę  powiedział ze złością.  Spotykasz się z
moim bratem, więc nie może być żadnego  ty i ja . Rozumiesz?
78
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
 Nie!  krzyknęła.  Nie rozumiem!
 Musi tak być, Jessico.
 Ale dlaczego?  Ledwie go widziała przez łzy. Nie odpowiadał
przez kilka długich jak wieczność sekund.
 Bo już tak jest.
 Czy... czy to znaczy, że chcesz, żeby tak było?  Gardło miała
ściśnięte. Dłonie zwinęła w pięści.
 Tak  odparł po chwili, która wydawała się najdłuższą chwilą w jej
życiu.  Chcę, żeby tak było. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl