[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nych. To rzeczy, które mogą zajść, przedstawione są... sposoby
ludzkiej reakcji na sytuacje, które... mogą się przytrafić. Jezu
Hryko, powtarzam się. Ale... - Spojrzał na Marię i wykonał
gest polegający na falistym ruchu ramion.
- Nie chcemy, byś brał je zbyt poważnie - powiedziała Ma-
ria. - Niektóre z nich są pełne przemocy, ale nie myśl, że ludzie
są tak agresywni. Ludzie jednak uważają, że przemoc jest inte-
resująca, i często ją pokazują w dramatach.
Dwunastka powoli przetwarzał to wszystko.
- Ekscyty są oparte na działaniach hipotetycznych?
-Tak.
Włosy nadpłynęły Marii przed twarz - odgonila je, kręcąc
I
głową. Po co one są? - zastanawiał się Dwunastka. Zapytam
o to w odpowiednim momencie.
- Więc ekscyty mają charakter szkoleniowy? - zapytał
Dwunastka. - Demonstrują, jak ludzie zachowują się w pew-
nych okolicznościach? Podobną role gra symulacja strzałów
osobliwościowych w waszych SI?
- Tak - potwierdził Ubu.
- Nie - odparła Maria.
Dwunastka zdał sobie sprawę, że Maria właśnie zaprzeczy-
ła słowom swego bossrajdera. Co za szok! Czekając na zemstę
Ubu Roya, odczuł bolesne podniecenie. Czy każe jej natych-
miast się rozpuścić? A może po prostu zaraz ją zabije i zabierze
jej głowę?
Ku zdumieniu Dwunastki Ubu nie zareagował. Popatrzył
tylko na Marię, ale z wyrazu jego twarzy niewiele można było
wyczytać.
- Tak i nie - poprawiła Maria. - W ekscytach występują za-
równo zachowania pozytywne, jak i negatywne. Ekscyty poka-
zują raczej zakres ludzkich zachowań niż pojedyncze... niż to,
co jest jedynie poprawne.
Ubu spojrzał na Dwunastkę.
- Maria ma rację - przyznał.
Dwunastka zastygł w zdumieniu. Czcigodny bossrajder nie
tylko tolerował to, że mu zaprzeczano, lecz także zmienił opi-
nię pod wpływem wypowiedzi sługi.
Dwunastka poczuł się słabo. Znalazł się na bezgrunciu.
Bez protestów wysłuchał instrukcji, jak używać konsoli
łączności. Ubu i Piękna Maria poszli przygotować  Uciekinie-
ra" do startu i mieli zasygnalizować Dwunastce, kiedy zaczną
przyśpieszać.
Dwunastka skorzystał z toalety i czekając na sygnał, wplótł
się w kanapę akceleracyjną przed konsolą łączności. W mózgu
mu wrzało.
Powietrze było okropne - suche i gęste. %7łółte światło piekło
go w oczy. Niewielki biały czworonóg przepłynął przez drzwi,
długo na niego patrzył, unosząc się w pokoju. Nic nie powiedział,
dotknął ściany i pośpiesznie wyskoczył. Umysł Dwunastki
skamla! do smaku Ukochanej. Dwunastka odegrał Kanał Dwa
rejestratora.
 Tak".  Nie".
Okropność. Zło. Bluznierstwo.
Tak-Nie, tańczył mu mózg. Nie-Tak.
Byli szaleni. Zabawiali się kłamstwami i przeczyli swoim
zwierzchnikom, nie bojąc się unicestwienia. A on siedział tu
w pułapce. Przerażenie wyło mu w żyłach.
Nadszedł sygnał: początek przyśpieszenia. Maria pytała, czy
jest gotów.
Tak-Nie, pomyślał. Jego sprawny wewnętrzny palec wystu-
kał odpowiedz twierdzącą.
Klatka zakołysała się w zawieszeniu kardanowym, z począt-
ku łagodnie, potem ze wstrętnym, gwałtownym hukiem. Gra-
witacja zgniotła Dwunastce ciało, pchnęła ciężar na jego serca.
Oddychanie stało się trudne; umysł płynął. Dwunastka zacisnął
powieki i poddał się strachowi, śmierci.
Horror trwał całą wieczność.
I nagle było po wszystkim. Huk ustał, Dwunastka unosił się
nieważko w oplocie. Serca biły, jakby chciały nadrobić straco-
ny czas.
- Ukochana!- skamlał.
Tak, myślał. Nie.
Miękkie włosy Pięknej Marii podpłynęły do twarzy Ubu,
muskały go ciepło i kojąco. Przywarł do nich policzkiem. Ma-
ria nachyliła się bliżej, pocałowała go w szyję, przycisnęła bio-
dra do jego bioder, pochłonęła go.
Ubu zahaczył się górnymi rękoma o poręcz wystającą z su-
fitu kajuty. Wirówka została wyłączona przed przyśpieszeniem
i Ubu utrzymywał się w miejscu jedynie koniuszkami palców.
Dolnymi rękoma chwycił biodra Marii, dając jej całkowitą
swobodę ruchów.
Całowała go, smakowała sól na jego skórze, tańczyła mu
przy ciele, palcami muskała gładkie mięśnie, ocierała się ko-
niuszkami piersi o tors, powoli kręciła głową, łaskotała włosa-
mi jego twarz i szyję.
Ubu puścił poręcz i oboje popłynęli zygzakiem - trajektoria
nieznacznie się zmieniała, gdy ich masa reagowała na ruchy.
Skończyli na koi Ubu, przypięci razem do jego oplotu. Cztery
ramiona Ubu zamotały się w polimerową sieć, mięśnie się wy-
ginały, szukając punktów zaczepienia, punktów oporu, najko-
rzystniejszej pozycji...
Rozkosz powoli odpływała - Maria przeciągnęła się,
wstrzykując krew do mięśni; skóra reagowała jak wyrafinowa-
ny organiczny czujnik nastawiony na odbiór promieniowania
przyjemności, pasm szczęścia i zakodowanych sygnałów rado-
ści ze świata elektronów, który tkał wokół swe sieci, równie
skomplikowane jak otaczająca ją uprząż... Otworzyła oczy: wi-
dok zasłaniał jej obłok unoszących się włosów. Zciągnęła je do
tyłu. Ciało Ubu wisiało w oplocie, oddalone o kilka uderzeń
serca. Wpatrywał się w dal.
- Ciekawa jestem, co pomyślałby o tym nasz pasażer - po-
wiedziała Maria.
- Prawdopodobnie uznałby, że się zespalamy - odparł Ubu
po chwili. - Jak on z Ukochaną.
- Właśnie to robiliśmy.
Uśmiechnął się szeroko.
- Sądzę, że robimy coś lepszego.
- Prawdopodobnie. Jemu nie sprawia to chyba przyjemności.
- Zastanawiam się, czy on w ogóle wie, co to jest przyjemność.
- Czy mógłbyś zapleść moje włosy? Przeszkadzają mi, a bę-
dziemy jeszcze przez pewien czas w nieważkości.
- Dobrze.
Odwróciła się. Ubu usiadł na niej okrakiem - przytrzymy-
wał Marię silnymi mięśniami ud, a czterema rękoma splatał
warkocz. Gdy skończył, Maria z rozkoszą przeciągnęła się
w uprzęży.
- Nie chcę wracać - oznajmił Ubu. Spojrzała na niego przez
ramię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl