[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeciwnym razie po prostu wyschnie i umrze. Zostawiam tu dla niej lek wzmacniający.
Pomaga przy wielu choro bach, między innymi przy gorączce. Wrócę wieczorem. A gdyby jej
się nagle pogorszyło, niech Harbot tle kogoś po mnie przyśle.
Lekarz chrząknął. Dopiero po chwili Gray domyślił się, że Hyde czeka na zapłatę.
Wyciągnął z kieszeni plik banknotów. Nie był to gruby plik. Zapłacił doktorowi i nie poruszył się,
dopóki mały człowieczek nie wyszedł z sypialni - najlepszej sypialni w gospodzie, jak
zapewniła Graya pani Harbottle, podążająca za nim schodami, kiedy niósł dziewczynę
przerzuconą przez ramię, gdyż była kogucikiem, co oznaczało, że nie może nieść jej w
ramionach.
Nagle zaklął i popędził za doktorem.
- Doktorze Hyde - zawołał, spostrzegłszy go na końcu korytarza - ten chłopak to mój
młodszy brat, Jack, proszę o tym pamiętać. To bardzo ważne.
Doktor zmarszczył swój długi nos, a potem skinął głową.
W godzinę pózniej Gray zaklął ponownie, kiedy Jack wyprostowała się na łóżku,
spojrzała prosto na niego i powiedziała:
- Jeżeli nie uda mi się wyrwać stamtąd Georgie, w końcu przyjdzie mu do głowy, iż
może posłużyć się nią, by złamać mój opór. A wtedy, kto wie, co zrobi.
Po czym jak gdyby nigdy nic opadła na łóżko, nieprzytomna i rozpalona.
Drżała niepowstrzymanie. Gray zdjął wymięte ubranie i położył się obok niej. Koszula
dziewczyny była wilgotna. Jakoś udało mu się ją zdjąć. Przycisnął Jack do siebie, a potem
zaczął energicznie rozcierać jej plecy, biodra i nogi tak nisko, jak mógł dosięgnąć.
Powiedział spokojnie, mając nadzieję, że ona w jakiś sposób go usłyszy:
- No, dalej, jesteś chora, ale wszystko w porządku, przynajmniej na razie. Rozgrzeję
cię tak, że będziesz spływała potem niczym jedna z moich byłych kochanek, która nienawidziła
lata, ponieważ się pociła i sądziła, że to mnie zniechęci. Możesz sobie wyobrazić coś równie
głupiego? No już, oddychaj wolniej i nie odsuwaj się ode mnie. Właśnie tak.
29
Już myślał, że skona z gorąca, gdy nagle dziewczyna znów usiadła prosto na łóżku i
zawołała:
- Mogę powiedzieć  do licha", mogę. To nie jest naprawdę brzydkie słowo. Pani Gilroy
mamrocze tak pod nosem za każdym razem, kiedy pan Gilroy je czosnek, a potem próbuje ją
pocałować. To ładniejsze słowo niż  rzepa". Nie, nie zmuszaj mnie, bym jadła tę okropną
rzepę. O, Boże, jak tu gorąco. - Co powiedziawszy, odrzuciła kołdry i wyskoczyła z łóżka.
Zapatrzył się na dziewczynę stojącą sobie jak gdyby nigdy nic, nagą, o nieprzytomnym
spojrzeniu i ciemno-blond włosach, wijących się dziko wokół twarzy. Była bardzo ładnie
zbudowana, a jej piersi zostały jakby stworzone dla ust i rąk mężczyzny, choć temu
mężczyznie pewnie z trudem przyszłoby zdecydować, gdzie najpierw położyć ręce. Do licha,
nie powinien w ten sposób o niej myśleć. Podbiegła do wysokiego, wąskiego okna, otworzyła
je i wychyliła się, wdychając świeże, rześkie powietrze. Spojrzał na białe plecy, pośladki i
długie, długie nogi. Z wrażenia zaschło mu w ustach. Co najpierw: usta czy dłonie, pomyślał.
Trudna decyzja.
- Nie, Jack. Dobry Boże, jesteś zupełnie goła i wychylasz się przez okno. Nie, nie
machaj do nich.
Odciągnął dziewczynę od otwartego okna, sprawdził, czy nikt jej nie zauważył i zawlókł
ją z powrotem do łóżka.
- Spokojnie. Jesteś chora. Musisz leżeć w cieple.
- Jest mi ciepło, głupcze - powiedziała. Jej oddech parzył mu skórę na piersi. - Cała
płonę. Płomienie osmalają mi skórę. O, Boże, gdzie są nożyczki? Muszę obciąć te okropne
włosy.
Zaczęła ciągnąć się za włosy. A potem jęknęła i padła bezwładnie z twarzą niemal na
brzuch Graya. Delikatnie przewrócił ją na plecy i wyprostował się.
- No dobrze, spróbuję cię ochłodzić.
Przez chwilę zastanawiał się intensywnie, aż nagle zobaczył miednicę z zimną wodą,
stojącą koło łóżka. Zamoczył w niej koszulę Jack, ponieważ nie miał niczego innego, i zaczął
obmywać nią dziewczynę. Przysiągłby, że kiedy chłodny, mokry materiał dotknął jej ciała,
wyprostowała się i zamruczała jak Eleanor.
Nacierał ją tak koszulą, aż w końcu otworzyła oczy, uśmiechnęła się do niego i
powiedziała: - To bardzo miłe. - Po czym opadła znów na poduszkę.
- O, nie - westchnął, umieszczając jej głowę w za głębieniu ramienia. - Musisz napić się
wody. - Jakoś udało mu sieją skłonić, aby wypiła prawie całą szklankę, zanim osunęła się na
niego bezwładnie.
Poczuł, jak ogarnia go panika, a potem uświadomił sobie, że tym razem Jack nie
straciła przytomności, lecz usnęła. Położył ją więc delikatnie i przykrył po samą brodę. Długie
włosy rozpostarł na poduszce. A potem wstał i włożył swoje zniszczone ubranie. Dotknął jej
czoła. Dzięki Bogu, było chłodne. Spała.
Pośpiesznie opuścił sypialnię.
7
ROZDZIAA 7
Deszcz uderzał o wąskie okna sypialni. Szyby zadrżały, kiedy po niebie przetoczył się
30
grzmot, poprzedzony błyskawicą. Dzień był okropny: zimny, posępny i szary. Gray nie miał nic
do roboty, mógł tylko czekać. A nie był z natury cierpliwy i powstrzymanie się, by nie wydeptać
dziury w starym szmacianym chodniku, wiele go kosztowało.
Jack w jakiś podświadomy sposób zdawała sobie sprawę z dudnienia deszczu,
ponieważ to właśnie brak tego jednostajnego odgłosu w końcu ją obudził. Leżała spokojnie,
świadoma, że wszystko się zmieniło, ale niezdolna pojąć natury tej zmiany. Przez chwilę
sądziła, że znowu znajduje się w stajni, a potem spostrzegła promienie słońca, padające na jej
twarz przez szybki okien.
Była u jakiegoś tłustego ptaka. U tłustego ptaka...? Gdzie? Nie, to nie było tak.
Znajdowała się w gospodzie Zażywna Gęś. Westchnęła głęboko, zadowolona, że pajęczyna
oplatająca jej umysł wreszcie zniknęła.
Przyjechała tu z baronem, z Grayem. To ładne imię. On sam nigdy nie powiedział jej, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl