[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życia spędził w więzieniu.
- Wysoki Sądzie, stanowczo protestuję przeciwko tym małpim sztuczkom!
- To nie są sztuczki, Wysoki Sądzie. Mam tu dokument - podpisane przez moją klientkę
zrzeczenie się wszelkich roszczeń, i jestem gotów go przedłożyć, kiedy tylko pan Montalvo
otworzy swój portfel i wręczy mi jednego szeleszczącego dolara.
- Wnoszę o unieważnienie procesu!
- To nie jest proces, mecenasie - odparł sędzia.
- Wysoki Sąd wie, o co mi chodzi. To przesłuchanie zakrawa na skandal.
- Tego jeszcze nie wiem, ale poproszę państwa do mojego pokoju. Natychmiast.
Ekran sczerniał, zasyczały głośniki. Andie wyłączyła magnetowid, wstała i zapaliła
światło.
- Cóż - powiedział Martinez. - W życiu nie widziałem takiej rozprawy wstępnej. Coś
pięknego. Całkowicie obalili twierdzenie Montalva, że Teresa kłamała z chciwości.
- Zrobili o wiele więcej - odrzekła Andie.
- To znaczy?
- Mamy do czynienia z porywaczem, który utopił niewinną kobietę w podwodnej grocie,
uznawszy, że jej mąż wycenił ją na nieodpowiednią kwotę. Zastanawiające, prawda?
- Ale co?
Andie uciekła wzrokiem w bok, jakby się bała odpowiedzieć na własne pytanie.
- W takim razie co przygotował dla kobiety, która upokorzyła go podczas
transmitowanego na żywo przesłuchania sądowego?
Zamyślony Martinez zabębnił palcami w stół.
- Jest tylko jeden sposób, żeby na to odpowiedzieć.
- Jaki?
- Trzeba go znalezć. I to szybko.
43
Znowu gapił się na nią jednooki potwór.
Zmiażdżony palec u nogi przestał być zródłem ciągłego bólu, jednak pulsowanie
powróciło na sam widok kamery. Najwyrazniej wytworzył się w niej odruch Pawłowa;
porywacz nie ustawiłby kamery, gdyby nie chciał zrobić jej krzywdy.
Czekała w ciszy, siedząc na twardej podłodze z wyprostowanymi nogami, skutymi, tak
jak i ręce, plastikowymi kajdankami. W pokoju było zupełnie ciemno, nie licząc wąskiej
smugi jaskrawego światła bijącego z trójnogu jak laser. Zwiatło było bardzo skupione, było
jak lina, którą przywiązano ją do kamery. Porywacz używał tego samego oświetlenia już
przedtem. Ale wtedy skierował oślepiające światło prosto na jej twarz. Tym razem oświetlił
co innego i bardzo ją to niepokoiło.
Reflektor celował w jej podbrzusze.
Rosła jej temperatura ciała, na skutek zdenerwowania i pod wpływem gorąca bijącego z
halogenowej żarówki. W ciemności czaił się prześladowca, mroczna sylwetka za jarzącym się
reflektorem. Nie widziała go, ale czuła na sobie jego wzrok. Potem usłyszała kroki. W końcu
zobaczyła nóż.
Górował nad nią z błyszczącym sztyletem w ręku. Nie śmiała spojrzeć mu w oczy.
Patrzyła w dół, co jeszcze bardziej wzmagało lęk, bo reflektor oświetlał jej najbardziej
intymną strefę.
Z twarzą wykrzywioną i nierozpoznawalną pod nylonową pończochą na głowie,
porywacz ukląkł na jedno kolano. W ustach miał wacik albo coś, co zniekształcało głos.
- Nie ruszaj się - syknął, trzymając nóż tuż przy jej policzku.
Była przerażona, ale wypełniła rozkaz co do joty, oddychając powoli i tak płytko, że
prawie nie podnosiły się jej piersi. Wiedziała, jaka jest kara za nieposłuszeństwo.
Błysnęło ostrze i poczuła, że ma wolne ręce. Ostrze błysnęło ponownie i uwolniło nogi.
Porywacz wstał i cofnął się za kamerę. Pamiętając o rozkazie, Mia wciąż siedziała
nieruchomo.
- Zdejmij spodnie.
Jeszcze niedawno zareagowałaby na taki rozkaz buntem, a przynajmniej oburzeniem. Ale
tamte czasy już minęły. Bez chwili wahania rozpięła guzik i rozporek dżinsów. Zsunęła je z
bioder i spuściła do kolan - zrobiła to szybko, żeby go zadowolić, lecz nie za szybko, żeby nie
wzbudzić podejrzeń. Potem zdjęła, nogawka po nogawce, i odłożyła na bok. Nie kazał zdjąć
majtek, więc ich nie zdjęła.
- Usiądz w pozycji jogi.
Bała się prosić, żeby to sprecyzował, ale domyśliła się, że chodzi mu o baddha konasana,
pozycję, której nauczyła się na zajęciach z rozciągania na siłowni. Usiadła prosto z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl