[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzrok i spojrzał triumfalnie na Dianę.
Drań! Myślała, oglądając jak traktował Galę z czułością. Ją sponiewierał, ale Galę potraktował z
życzliwością?!
Spojrzenie, które jej posłał potwierdzało wszystko, co Gala powiedziała jej dzisiejszej nocy. Czuł jej
emocje. Cholera!
Gala zerknęła przez ramię na Dianę, ale ani Diana ani Salin nie zauważali żadnej obecności w pokoju.
Zdając sobie z tego sprawę, Gala podeszła do Hyla i wyprowadziła go cicho z salonu.
Wzrok Salina zwęził się tak jak jej. Na Rhae, była wspaniała! Naga i świecąca czystością, jej jedwabiste
włosy, jak lśniący koc opadały na jej ramiona i plecy. Grozne spojrzenie tylko dodawało jej uroku.
Powoli podszedł do niej. Dobrze się bawiłaś?-
Przełknęła, walcząc by znieść swoją postawę. Tak.- Potem zmarszczyła brwi. Dziękuję.-
- Och, to na pewno boli, prawda?-
- Tak.- mruknęła i zaczęła wycofywać się. Dlaczego to zrobiłeś?-
Zamknął drzwi za nimi, nie spuszczając z niej oczu. Chciałaś tego?-
Warknęła, obracając się na pięcie uciekła do najdalszego kąta pokoju, z dala od niewolniczych
przyrządów.
- Nie chcę słyszeć już o tym, że moja przyjemność jest twoją przyjemnością. Gala oświeciła mnie i nie
musisz mówić już nic na ten temat.-
59
Zdecydował, wtedy i tam, że Gala zasługuje na prezent. Coś cennego. Cokolwiek, czym mógł jej
podziękować za rozmowę z Dianą. Mógł z łatwością dostrzec, że Diana myślała o akceptacji nowego
życia przez przyjaciela. Dzięki temu, co powiedziała jej Gala. Jak zwykle, jego intuicja miała rację.
Spojrzał na zimną wodę w wannie. Czy kąpiel zadowoliła cię?-
- Przestań.-
Z uśmiechem na ustach dręczył ją. Czy futra na łóżku cię zadowalają? Wybrałem dla ciebie same
najlepsze.-
Pozwolił jej prześlizgnąć się obok niego, obserwując jej tyłeczek, jak przeszła przez pokój. To,-
powiedziała, wskazując władczo na ławkę, - nie zadowala mnie.- Zwróciła uwagę na stojące X. To
nie zadowala mnie.- Stanęła obok małej dwustopniowej ławki, pewna, że miał co do niej plany. Nie
wiem, co to jest, ale z pewnością mnie nie zadowoli.- Chwyciła pętle na nadgarstki i kostki i pokazała
jemu. To mnie nie zadowala.-
Podczas jej tyrady, zbliżył się. Wyciągnęła rękę z powrotem na ograniczenia w całym pokoju, ale
złapał ją znienacka od tyłu, owinął jedną rękę wokół jej talii a drugą złapał jej nadgarstek.
- Pozwalam sobie mieć odmienne zdanie, słodka.- Powiedział, przeciągając samogłoski, zadowolony,
że nie zaatakowała. Nawet więcej, cieszyło go, że czuł od niej łagodne świergotanie przyjemności,
sączące się z jej skóry. Myślę, że to cię bardzo zadowoli.-
- To jest to, co powiedzieli ci inni? Pozostali, co mieli mnie? Zmiali się? Czy może porównywali
notatki?-
Walczył, żeby przytrzymać jej ręce podczas przenoszenia jej na dużą ławkę. Wiła się, ale to tylko
powodowało pocieranie jej tyłka przeciw jego penisowi poprzez spodnie, zwiększenie erekcji, którą
już miał.
- Nie śmiali się, słodka,- zapewnił ją. Każdy, który cię miał jest wdzięczny za ten przywilej i chętnie
powtórzyłby to.-
- Założę się, że tak. Nie!-
Ostatnie wykrzyknęła jak położył ją na ławce, tym razem na brzuchu. Przeklinała, jak obwiązał ją i
przykuł. Rhae, była wspaniała! Walczyła, chociaż wiedziała, że nie ma szans, jej silne ciało wiło się
cudownie przed nim. Prawie nie mógł czekać do czasu, jak obróci się i jej siła wzrośnie.
Gdy była bezpiecznie związana, poświęcił czas podziwiając jej piękne krzywizny pleców i pysznie
krągłą pupę. Przykrył jeden twardy pośladek swoją dłonią. Instynktownie, cofnął rękę i klepnął go.
Podskoczyła, tylko więzy utrzymywały ją przed odlotem. Cholera, nie!-
Ale jej ciało zdradziło mu prawdę. Była w szoku, ale to nie umniejszało ciepła rozprzestrzeniającego
się przez nią.
- Masz piękny tyłeczek Diana,- powiedział jej, wspinając się na ławkę. Z szacunkiem, popieścił jej
pośladek, kochał, jak napinała je. Klepnął drugi.
60
- Salin, nie!-
- Ach, kocham dzwięk mojego imienia wypływającego z twoich ust, słodka. Powiedz to jeszcze raz.-
- Nie. Ach,- westchnęła po ostatnim klapsie.
- Powiedz to jeszcze raz.-
- Przeklinam cię! Klaps! Salin!-
Jęknął, obniżając twarz, aż mógł posmakować językiem jeden jędrny glob.
- Tak,- tchnął, podgryzając, jak napięła się ponownie. Jeszcze raz.-
Milczała, a potem krzyknęła oniemiała, kiedy uderzył ją znów. Wierciła się i przeklinała, ale jeśli nie
czuł jej rosnącego podniecenia zmysłami raedjour, to na pewno miał fizyczny dowód, kiedy zsunął
palce na mokre fałdki jej płci. Dyszała, jak lekko dotknął wrażliwej grudki przy wierzchołku jej seksu.
Nie, nie dziś wieczorem. Jeszcze nie.
Zwrócił uwagę znów ku jej pupie, otwierając ją i przeciągając językiem w dół ciepłego centrum. Była
oburzona. Wstrząśnięta. Wiedział, że żaden nie wziął jej w ten sposób. Jej złość była zbyt wielka, a jej
opór zbyt silny. Nikt inny nie miał potrzeby tam wniknąć, pogrążali się w mokrej głębokości jej cipki.
Ale Salin był zdeterminowany, by sprawić, że zapragnie tego. Ona była jego, a on chciał posiąść każdy
otwór jej ciała i sprawić, by błagała o to.
Gryzł ją, testował ile będzie w stanie wziąć. Zignorował strumień epitetów, które padły z jej ust i
skoncentrował się na rosnącym napięciu, które wyczuł w jej łonie. Na odurzającej woni gorącego
miodu, który sączył się z jej płci.
Dla Diany, to była myląca walka. Tylko jeden inny sugerował przenikanie jej tyłka, a jedynie sugestia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]