[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nieraz pragn¹³, by go porwa³a ze sob¹.
Wyczuwa³, ¿e Fittich, pogr¹¿ony w jakimS moralnym niepokoju, te¿ tê-
skni za wyzwolicielsk¹ apokalips¹. Joe stwierdzi³ ze zdumieniem, ¿e sprze-
dawca samochodów czuje to samo co on.
189
To odkrycie wstrz¹snê³o nim, gdy¿ oczekiwanie nadci¹gaj¹cego koñca
by³o g³êboko destrukcyjne. By³o chorob¹, z której sam wydobywa³ siê z naj-
wiêkszym trudem. Lêka³ siê o spo³eczeñstwo, w którym panuj¹ tak katastro-
ficzne nastroje.
 Dziwne czasy  ci¹gn¹³ Fittich. OkreSlenie podobne do tego, jakiego
wczeSniej, w rozmowie z Barbar¹ u¿y³ sam Joe:  Niesamowite czasy . 
Bojê siê ich.  Usiad³ w swoim fotelu, opar³ stopy o biurko i wróci³ do ogl¹-
dania meczu w telewizji.  Lepiej niech pan ju¿ idzie.
Czuj¹c na karku dreszcz, Joe wyszed³ na parking i ruszy³ w stronê ¿Ã³³te-
go subaru.
Mê¿czyzna na przystanku spogl¹da³ niecierpliwie to w lewo, to w pra-
wo, jakby nie móg³ siê doczekaæ autobusu.
Silnik subaru zaskoczy³ od razu, ale trochê grzechota³. Ko³o kierownicy
obraca³o siê zbyt luxno. Tapicerka by³a wytarta, a pachn¹ce sosn¹ poch³ania-
cze woni nie mog³y st³umiæ kwaSnego zapachu dymu papierosowego, który
przez lata wsi¹ka³ w plastik i dywaniki.
Nie patrz¹c w stronê cz³owieka na przystanku, Joe wyjecha³ z parkingu.
Skrêci³ w prawo i ruszy³ w górê ulicy, mijaj¹c po drodze swoj¹ hondê.
Pikap wci¹¿ parkowa³ przed nieczynn¹ fabryk¹.
Pierwsze skrzy¿owanie by³o puste. Joe zwolni³, nie na tyle jednak, by siê
zatrzymaæ, i w koñcu wcisn¹³ peda³ gazu niemal do oporu.
Zobaczy³ w lusterku wstecznym, ¿e mê¿czyzna z przystanku pêdzi w
stronê pikapa, który w³aSnie wyje¿d¿a³ ty³em na ulicê. Bez pomocy nadajni-
ka musieli jechaæ tu¿ za subaru, ryzykuj¹c zdemaskowanie, które, jak s¹dzili,
jeszcze nie nast¹pi³o.
Ujechawszy kilka kilometrów, Joe zgubi³ ich, przeje¿d¿aj¹c skrzy¿owa-
nie na ¿Ã³³tym Swietle, które w³aSnie zmienia³o siê na czerwone. Kiedy pikap
próbowa³ ruszyæ za nim, drogê zagrodzi³y mu wozy wyje¿d¿aj¹ce z prze-
cznicy. Nawet jêk i grzechot silnika subaru nie móg³ zag³uszyæ ostrego pisku
hamulców, gdy pikap o centymetry unikn¹³ kolizji z innym samochodem.
***
DwadzieScia minut póxniej Joe pozostawi³ subaru na Hilgarde Street,
przy campusie uniwersyteckim, daleko od miejsca, w którym mia³ siê spo-
tkaæ z Demi. Ruszy³ szybko w stronê Westwood Boulevard, staraj¹c siê pa-
nowaæ nad sob¹ i nie biec, czym zwróci³by powszechn¹ uwagê.
Westwood Village jeszcze niedawno by³o urocz¹ wysp¹ poSród niespo-
kojnego morza, które j¹ otacza³o, mekk¹ kupuj¹cych i teatromanów. PoSród
najciekawszej architektury Los Angeles, wzd³u¿ zadrzewionych ulic, pro-
sperowa³y modne sklepy odzie¿owe, galerie, restauracje, dochodowe teatry
wystawiaj¹ce najnowsze dramaty i komedie, a tak¿e popularne kina. Przy-
chodzi³o siê tu, by siê zabawiæ, popatrzeæ na ludzi albo siê pokazaæ.
190
Póxniej, kiedy rz¹dz¹ca miastem elita uzna³a socjopatyczne zachowania
za legalny protest, rozpanoszy³o siê tu w³Ã³czêgostwo, zaczêli siê krêciæ cz³on-
kowie gangów i rozkwit³ jawny handel narkotykami. Spory o strefy wp³y-
wów zaowocowa³y kilkoma strzelaninami. Ludzie z³aknieni rozrywki i klienci
sklepów uznali, ¿e okolica zrobi³a siê ju¿ zbyt egzotyczna  mo¿na tu by³o
oberwaæ.
Teraz Westwood stara³o siê wróciæ do dawnej SwietnoSci. Ulice by³y znów
bezpieczniejsze. Jednak wiele sklepów i galerii nadal nie dzia³a³o, a do pu-
stych lokali nie wprowadzili siê nowi w³aSciciele. Atmosfera przygnêbienia
mog³a towarzyszyæ temu miejscu jeszcze latami. Cywilizacja, budowana w
¿Ã³³wim tempie rafy koralowej, ulega³a zwykle upadkowi z przera¿aj¹c¹ szyb-
koSci¹, ale jej odrodzenie dokonywa³o siê z najwiêkszym trudem.
W kawiarni panowa³ gwar. Z otwartych drzwi p³ynê³y aromaty egzo-
tycznych potraw i muzyka samotnego gitarzysty, spokojna i odprê¿aj¹ca, choæ
o doSæ nu¿¹cym rytmie.
Joe zamierza³ przyjrzeæ siê miejscu spotkania i jego okolicom z drugiej
strony ulicy, ale zjawi³ siê zbyt póxno. Dwie minuty po szóstej sta³ przed
kawiarni¹, na prawo od wejScia, tak jak mu polecono, i czeka³.
Zza zas³ony ulicznych ha³asów i dxwiêków gitary dociera³ do niego ci-
chy, pozbawiony melodii odg³os  metaliczny brzêk. Od razu wzbudzi³ jego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl