[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzawszy w lustro, przestraszyła się swojej napuchniętej twarzy.
 O, Boże  szepnęła przerażona.
Jednakże po długim myciu w zimnej wodzie jej twarz znów nabrała
świeżego i różowego wyglądu. Tylko swojego nastroju nie mogła w ten
sposób poprawić.
Wprost przeciwnie, jej rozpacz wywołana położeniem bez wyjścia
jeszcze się powiększyła. Wciąż myślała o Jacques'u i jego nachmurzonej
twarzy. Te obrazy wymazały wspomnienia najwspanialszych rozkoszy,
jakich zaznała w jego ramionach.
Czerwona sukienka z szyfonu przypomniała jej dzień, w którym
kupowała ją będąc w znakomitym humorze. Teraz przyglądała się jej
markotnie i zastanawiała, po co w ogóle zapakowała ją na ten weekend.
Ariane wzięła prysznic ciesząc się, że ciepła woda ożywia jej ciało.
Potem mocno natarła się ręcznikiem i dokładnie, aż do połysku wy szczotko
wała włosy.
Włożyła czerwoną sukienkę i okręciła się przed lustrem.
Sukienka była cudowna, i leżała jak ulał. Zwietnie pasowała do włosów i
oczu. Szkoda tylko, że jej nastrój żadną miarą nie pasował do uroczystej
kolacji.
Zamknąwszy za sobą drzwi i wyszedłszy do galerii, Ariane usłyszała na
dole głosy. Spojrzała przez balustradę i obok madame de Ventaille
zobaczyła starsze małżeństwo. Nieco dalej dwóch młodych mężczyzn i
dziewczyna czekali na możliwość przywitania się z gospodynią.
Jacques'a nigdzie nie było widać.
RS
77
Ariane odetchnęła głęboko i wyprostowała plecy.
Z wysoko uniesioną głową wolnym krokiem zaczęła zstępować po
schodach. Nikt nie powinien zauważyć, jak podle się czuje.
 Ach, oto i pani, Ariane  powiedziała madame de Ventaille, kiedy
wszystkie głowy zwróciły się ku dziewczynie.
Ariane została przedstawiona gościom, małżeństwu D'Arcency,
Claude'owi Parquerowi i jego narzeczonej Louise Reville, jak również jej
kuzynowi Paulowi.
Poczuła zamęt w głowie od tych wszystkich nazwisk i twarzy.
Zjawił się Hugo i poprowadził ich do salonu. A tam był już Jacques!
Stał przy kominku rozmawiając z księdzem w sutannie i niezwykle
piękną kobietą, która przyglądała mu się wzrokiem pełnym uwielbienia.
Młoda kobieta ubrana była w prostą czarną sukienkę z głębokim
wycięciem w kształcie litery  V". Na jej szyi połyskiwał sznur kosztownych
szmaragdów, które znakomicie harmonizowały z jej kocio zielonymi
oczami i płomiennorudymi włosami.
Ariane poczuła do niej niechęć od pierwszego spojrzenia. Wstydziła się
tej nieładnej myśli.
Jacques przedstawił je sobie. Reszta towarzystwa już się znała. Ariane
dowiedziała się, że ksiądz to pere La Valle. Kobieta o zielonych oczach
nazywaÅ‚a siÄ™ Natalie Vérin.
Jacques widocznie postanowił mnie nie dostrzegać, zauważyła w nowym
przypływie rozpaczy. Zachowywał się tak, jakby nie widział jej błagalnych
spojrzeń i był całkowicie pochłonięty odgrywaniem roli doskonałego pana
domu.
Madame de Ventaille weszła do salonu w towarzystwie jakiejś pary,
którą przedstawiła Ariane jako madame i monsieur Courbeau.
Niewielkie towarzystwo było już w komplecie. Ariane najchętniej
znalazłaby się gdziekolwiek indziej, byle dalej od tego salonu. Tu musiała
rozmawiać z ludzmi, którzy byli dla niej przerażająco obcy.
Natalie Vérin nie odstÄ™powaÅ‚a Jacques'a nawet na krok. Bez przerwy
spoglądała mu w oczy z oddaniem. Od czasu do czasu kładła mu nawet rękę
na ramieniu.
Ariane nie mogła oderwać wzroku od tej kobiety, choć w ten sposób
jeszcze bardziej się zadręczała. Wydawało się jej, że Jacques chętnie
rozmawia z tą Natalie. Musieli się znać już od dawna, gdyż w ich
zachowaniu wyczuwało się jakąś poufałość.
Ariane starała się trzymać z boku. Ale podszedł do niej monsieur
D'Argency i wszczÄ…Å‚ rozmowÄ™ o dolinie Loary. Ariane powoli siÄ™
RS
78
rozluzniała. Kiedy jednak monsieur D'Argency poszedł, żeby przynieść jej
szklaneczkę sherry, Natalie zostawiła Jacques'a i zbliżyła się do Ariane.
Ariane widziała ją, jak idzie w jej stronę. Jej kocio zielone oczy patrzyły
na nią, Ariane, jakby była rzadkim eksponatem na jakiejś wystawie.
 Mademoiselle Turner?  zaczęła Natalie śpiewnym głosem. 
Jacques opowiedział mi, że jest pani turystką i po raz pierwszy odwiedza te
okolice. Jak siÄ™ tu pani podoba?
Wypowiadając te uprzejme słowa, zlustrowała Ariane od stóp do głów.
Wokół jej warg igrał lekko wyniosły uśmieszek.
Pewnie chce sobie wszystko zapamiętać, sukienkę, buty, a zwłaszcza to,
że nie mam żadnej biżuterii, pomyślała Ariane. W tym momencie była
zadowolona, że kupiła sobie tę drogą sukienkę. Ariane stwierdziła bowiem z
satysfakcją, że to poirytowało Natalie.
 Tak, jestem turystką  odrzekła spokojnie Ariane.  Bardzo mi się
tu podoba. Krajobraz i zamki są fascynujące. Pani też tu mieszka,
mademoiselle Vérin?
Ariane była zadowolona, że tak zręcznie udało jej się zmienić temat
rozmowy.
 Tak. Zamek mojej rodziny jest oddalony od Chaps de-Lys tylko o
parę kilometrów. Nie jest może tak samo piękny jak ten, i niestety dwa razy
na trzy tygodnie musimy go udostępniać zwiedzającym.
W tonie, jakim wymówiła słowo  zwiedzający", Ariane wyczuła jej
pogardę dla przeciętnych obywateli:
 Jakież to nieprzyjemne  rzekła Ariane z uśmiechem.
 Tak, to okropne  ciągnęła Natalie. Nie dosłyszała drwiny w głosie
Ariane  Czy w Ameryce też się to zdarza? Czy pani też musi wpuszczać
ciekawskich do swojego domu?
Ariane poczuła się obrażona tą niegrzecznością. Pohamowała jednak
swój gniew i odpowiedziała zupełnie spokojnie.
 Niekiedy otwieramy swoje domy na garden party albo z okazji
rocznic historycznych. I ludzie są dumni, jeśli wybrany zostanie właśnie ich
dom. U nas traktuje siÄ™ to jako zaszczyt.
 Doprawdy?  Natalie uśmiechnęła się słodko--kwaśno.  A czy
pani dom również znalazł się już kiedyś wśród wybranych?
 Nie.  Ariane odpowiedziała na jej uśmiech.  Nasz dom nie jest
dostatecznie stary, zaś ogród jest wykorzystywany raczej do praktycznych
celów. Rosną w nim warzywa, a nie rzadkie, egzotyczne kwiaty.
Oczy Natalie rozszerzyły się.
 Poznała pani Jacques'a w Stanach Zjednoczonych?  spytała.
RS
79
 Nie  odparła Ariane. Miała wrażenie, że jest na przesłuchaniu. 
Dziwię się, że o tym pani nie powiedział. Mamy kontakty służbowe.
 Och, tak? I to wszystko?
 Obawiam się, że nie rozumiem pani pytania.
 Doskonale mnie pani rozumie. Dam pani jednÄ… radÄ™. Jacques de
Ventaille jest jednym z najbardziej rozchwytywanych kawalerów w całej
Francji. I nigdy w poważny sposób nie zainteresuje się jakąś Amerykanką
bez pozycji społecznej.  Ostatnie słowa zamieniły się w syk żmii. Nawet
nie próbowała ukryć swej niechęci do Ariane.
Monsieur D'Argency pojawił się w odpowiednim momencie.
Przyprowadził z sobą Claude'a Parquera. Ariane rzuciła Natalie dumne
spojrzenie.
 Dziękuję za dobrą radę, mademoiselle Verin. To miło, że troszczy się
pani o moje samopoczucie.
Natalie spiorunowała ją jadowitym wzrokiem, po czym odwróciła się,
żeby dołączyć do Jacques'a.
Ariane zwróciła się ku monsieur D'Argency'emu i jego młodemu
towarzyszowi. Obdarzyła ich swoim najpromienniejszym uśmiechem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl