[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Medytowałam, słyszałam, jak idziesz, tylko... nie myślałam akurat
o tym. Często medytuję, kiedy muszę się skupić, sam powinieneś
spróbować.
65
R S
- Mam problemy z zaśnięciem po północy, a co. dopiero w ciągu
dnia.
- Właśnie, mówiłam ci już, że nie spałam, medytacja to czasem
najlepszy sposób, by znalezć odpowiedz na nurtujące nas pytanie.
- Być może. - Dante wzruszył ramionami. - Ale ja będę trzymał się
zwykłych metod, przyszedłem zapytać, czy nie masz ochoty na lunch.
Przyniosłem rogaliki z delikatesów.
- Delikatesów?
- Czemu cię to dziwi?
- Nie wiem, tak po prostu, dlaczego jesteś w domu o tej porze?
- Mieszkam tu - zażartował. - Cały ranek czytałem ważny dokument
związany z procesem, a nie udało mi się dobrnąć dalej niż na drugą stronę.
Moja sekretarka nie umie rozróżnić spraw ważnych od nieważnych.
- Nie rozumiem.
- Każdy, kto chce ze mną rozmawiać, mówi, że to pilne, i ona łączy
każdą rozmowę, postanowiłem więc zastosować twoje metody pro-
wadzenia biznesu.
- Jakie metody?
- Wyłączenie telefonu i udawanie, że mnie nie ma. Dzisiaj Katrina
zajmuje się Alex, może popracuję trochę w domu, ale najpierw muszę
zjeść lunch.
- Nie słyszałam helikoptera!
- Przyjechałem autem.
Jedli w niezmąconej ciszy i raptem usłyszała słowa Dantego.
- Myślałem o tobie.
- O mnie?
66
R S
- O tym, jak bardzo lubię z tobą rozmawiać. - Zdjął okulary i
uśmiechnął się leniwie. - I miałaś rację, to dobra chwila na relaks.
Jednak relaks nie był słowem, które mogłoby opisać stan Matyldy w
tej chwili.
Był tak blisko, że gdyby przesunął nogę, dotknąłby jej kolana, a
gdyby poruszył głową, pocałowaliby się. Poczuła przypływ pożądania, ale
tym razem to Dante zdawał się powstrzymywać.
Matylda raptownie odwróciła głowę przerażona, że dostrzeże w jej
oczach nagą żądzę. Wypiła spory łyk wody z butelki i rzekła:
- Spróbuj medytacji, jeśli chcesz się odprężyć.
- To nie zadziała.
- Nie, jeśli masz takie podejście... pooddychaj, o tak, połóż się na
plecach i zamknij oczy.
- Teraz?
- Teraz, po prostu się połóż.
- A potem?
- Zamknij oczy i po prostu spokojnie oddychaj. - Popatrzyła na jego
piękną twarz, miał ciemne oczy, niezwykle długie rzęsy przysłaniały
błękitne cienie zmęczenia. Nos miał idealnie prosty i idealnie
proporcjonalny do reszty twarzy, która była bezbłędna. Perfekcyjna.
Perfekcjonista zauważyłby, że się nie ogolił, ale delikatny zarost
jedynie dodawał męskości jego mocno zarysowanej szczęce, tak musiał
wyglądać nad ranem po upojnej nocy.
- Musisz się zrelaksować - powiedziała Matylda. Jej słowa stanowiły
zaprzeczenie postawy całego ciała; ledwie mogła spokojnie oddychać. -
Wykorzystaj mięśnie przepony i wdychaj nosem, a wydychaj ustami.
- Słucham? - Otworzył jedno oko.
67
R S
- Oddychaj mięśniami brzucha - wyjaśniła. - Nie poruszaj klatką
piersiową. Pamiętasz, jak Alex była mała, a ty patrzyłeś, jak śpi? Dzieci
potrafią się zrelaksować, instynktownie wiedzą, jak właściwie oddychać.
- Tak? - zademonstrował Dante.
- Prawie, daj, pomogę ci, napieraj na moją dłoń. - Usiadła i
odruchowo wyciągnęła rękę, aby go poinstruować. Pokazywała to wielu
znajomym, wiedziała, jak to zrobić, jednak teraz jej ruchy były pełne
wahania, dotknęła jego płaskiego brzucha, wiedząc, do czego to może pro-
wadzić, chciała się cofnąć, ale jednocześnie nie mogła się opanować, aby
go nie dotknąć, poczuć...
Jej dłoń spoczywała na jego brzuchu, ale gest ten był dla niej zbyt
intymny, czuła jego ciepło, czuła, jak zamiera jego oddech. Bolały ją palce,
tak bardzo chciała rozpiąć jego koszulę i poczuć pod dłonią nagą skórę.
Skoncentrowała się na wskazówkach.
- Moja ręka nie powinna się poruszyć. Wciągnij powietrze nosem za
pomocą mięśni przepony, a potem wypuść ustami. Tak właśnie. Wstrzymaj
oddech i pozwól lecieć myślom.
Czuła cytrynowo-bergamotowy zapach jego wody kolońskiej, jego
oddech był tak blisko i po kilku sekundach, które zdawały się trwać
wiecznie, Matylda poczuła, jak cień jego głowy przesłania jej słońce, a
chłodne wargi dotykają jej ust.
- Jesteś piękna, bella - powtarzał to raz za razem, z twarzą tuż przy
jej twarzy, oddychając nierówno, szybko, a ona czuła się teraz przepeł-
niona siłą, czuła jego pożądanie. - Co ty ze mną wyprawiasz, seksowne
stworzenie.
68
R S
To prawda, dzięki niemu poczuła się seksowna. Jej ciało reagowało
na jego słowa, opadł obok niej i przytulił ją do siebie, a świat stał się
jeszcze piękniejszy dzięki temu, co właśnie miało miejsce.
- Jesteś taka piękna, Matyldo, tamte słowa... - zachichotał.
- Musiałam je usłyszeć. - Uśmiechnęła się Matylda. - To chyba
najmilsze, co usłyszałam kiedykolwiek.
Roześmiał się niewymuszonym śmiechem i dobrze było widzieć go
nieco odmienionego, odprężonego i Matylda wiedziała tylko, że pragnie
jeszcze więcej.
- W końcu masz odpowiedz na swoje pytanie.
- Jakie pytanie?
- To był problem Edwarda, nie twój - pocałował ją czule.
- Albo ty jesteś takim cudownym kochankiem.
- Och, to też - Uśmiechnął się. - Wiesz, ludzie czasem w gniewie
mówią rzeczy, których wcale nie myślą.
- Być może - rzekła łagodnie. - W gniewie mają odwagę powiedzieć
to, czego normalnie by się bali.
Słońce zaszło za chmury, jego twarz nagle pociemniała i Matylda nie
wiedziała, czy to z powodu słów, jakie powiedziała, czy tego, co usłyszeli.
Na żwirowym podjezdzie zazgrzytały opony. Odskoczyli od siebie niczym
dzikie koty.
- Dante! - rozległ się przenikliwy głos Katriny. Matylda zdołała się
ubrać w rekordowym tempie i niemal przewróciła się, nakładając buty,
serce waliło jej jak młotem, kiedy furtka do ogrodu stanęła otworem.
- Widziałam twój wóz, co ty tutaj robisz? - Katrina bez pardonu
zwróciła się do Dantego.
69
R S
- Usiłuję nadgonić lekturę, ale chciałem zobaczyć, jak idą prace w
ogrodzie, zanim zamknę się na resztę dnia. Jak Alex?
Katrina najpierw nie odezwała się ani słowem, podejrzliwie
przyglądając się to Matyldzie, to znów Dantemu.
- Zpi w aucie, zaraz ją przyniosę.
- Pójdę ci pomóc - zaoferował się Dante. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl