[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, jeszcze znajdziesz swoje miejsce.
Aatwo ci mówić. Ty już swoje znalazłeś.
Zawsze je znałem przyznał siadając i biorąc talerz. Od chwili kiedy
zacząłem chodzić. Musiałem się tylko wyuczyć fachu.
Wspomniałeś, że to Mike ci w tym pomógł.
Popatrzyła na mężczyznę z wielkim zainteresowaniem. W buszu Cal był dużo
bardziej przystępny, co Frankie składała na karb jego dobrego samopoczucia.
Jaki on był? Powiesz mi coś o nim?
Już zadając to niewinne w gruncie rzeczy pytanie dziewczyna zauważyła, że
Cal gwałtownie poderwał głowę, a twarz mu stężała. W zalegającym sawannę
mroku rozpoczynały swój koncert nocne owady.
Czy dobrze go pamiętasz? odparł pytaniem.
Och, naturalnie. Pamiętam, jak pojawiał się na ścieżce przed naszym
domem. Wołał mnie po imieniu, a z każdej kieszeni wysypywały się mu prezenty.
Uwielbiałam te wizyty. Miały dla mnie jakąś magiczną moc. Nawet ciotka Jenny
dawała się wtedy ponosić wzruszeniu. Wypijała trzy kieliszki sherry i z zapałem
grała na fisharmonii. Ale tak naprawdę nie znałam ojca. Nigdy nie widziałam go w
chwilach, gdy pracował.
Cal odstawił talerz, głęboko się zamyślił i po chwili odezwał się, starannie
dobierając słowa:
To był wspaniały człowiek i jeden z najlepszych korespondentów. Tak
uważali wszyscy. Znał każdego, kogo warto było znać. Wszystkie drzwi stały
przed nim otworem. A jednak nie był z tego powodu zarozumiały. Zamilkł i
przez chwilę świdrował wzrokiem oświetloną blaskiem ogniska twarz Frankie.
Był mi bardzo życzliwy. Trafiłem pod jego skrzydła jeszcze jako zupełny
szczeniak, a on wykazywał wiele cierpliwości i wyrozumiałości. Zawdzięczam mu
wszystko, nawet.. , urwał.
Nawet co?
Wokół zalegały ciemności. Z oddali dobiegł ryk jakiegoś zwierzęcia.
Nie, nic takiego odparł po chwili Cal.
Chciałeś coś powiedzieć.
Długo milczał, po czym zmieniając temat zaczął szybko mówić:
Opowiem ci o wyprawie na pustynię, którą z twoim ojcem odbyliśmy w
towarzystwie nomadów. Z braku znajomości języka trudno się było z nimi
porozumieć, ale żebyś widziała Mike'a, jak nalewał im drinki i na migi opowiadał
dowcipy. %7łebyś widziała zachwyt tych dzikich przecież ludzi. Uwielbiali go;
zresztą jak wszyscy. Twój ojciec był jednym z nielicznych ludzi, których sama
obecność podnosi na duchu. W jego towarzystwie każdy czuł się lepszy.
Na jego pogrzeb przybyły tłumy odezwała się Frankie. Nie wiedziałam,
że znał tak wiele osób.
Nie byłem na pogrzebie. Ciągle przebywałem na Zrodkowym Wschodzie.
Ale pamiętam, że tego dnia wyszedłem do szpitalnego ogrodu chciałem być sam.
Myślałem o nim cały czas i tak rozpaczliwie pragnąłem, by żył.
Szpitalny ogród?
Nic, głupstwo uciął krótko. Odetchnęła głęboko.
Czy wiesz dokładnie, jak to było?
Frankie nie znała wszystkich szczegółów dotyczących śmierci swego ojca. Nikt
jej o tym nie poinformował.
Tak, wiem.
Jak to się stało?
Wystarczy, że się w ogóle stało odparł twardym, odpychającym tonem.
Mike sam nie powiedziałby więcej.
Byłam na niego wściekła, że dał się zabić. Z wściekłości nie potrafiłam nawet
płakać. I na dobrą sprawę czuję żal do dzisiaj. Wiem, ile straciłam przez to, że go
nie ma.
I znów przebywałby na Zrodkowym Wschodzie lub w jakimś innym zakątku
świata. To było jego życie. Kolejna jeszcze jedna wyprawa".
Wiem, ale od czasu do czasu by wracał. Mogłabym z nim rozmawiać. Ciotka
Jenny w ogóle mnie nie zna.
A ty siebie znasz?
Popatrzył na jej twarz majaczącą w pomarańczowym świetle płomieni i przez
chwilę wydawało się, iż dwoje skulonych przy ognisku ludzi połączyła jakaś
niewidzialna nić. Siedzieli bez ruchu na bezkresnej afrykańskiej równinie,
zatopieni w mrocznym, migotliwym blasku ognia.
Znam. Znam na tyle dobrze, by wiedzieć, że przyszłość, jaką zaplanowała dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]