[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby robiły to co im każę i czekałam. Kiedy Charles zbliżył się do kontroli, wybiegłam z dziećmi, okrążyłam
budynek toalety
i zniknęłam w gęstych krzakach. Omalże na kolanach przedzieraliśmy się przez zarośla w kierunku, z którego
przyjechaliśmy modliłam się, żeby to była właściwa droga. Nagle posłyszałam krzyki i syrenę samochodu
policyjnego. Ostrożnie podniosłam się i obejrzałam: zobaczyłam, że celnicy otwierają bagażnik i wyjmują torby i
walizki W tej
38
chwili podniesiono szlaban, aby przepuścić jeden z samochodów. Charles wykorzystał to ruszył do przodu z
otwartym bagażnikiem zostawiając na szosie walizki i torby, na które najechały inne samochody. Powstało okropne
zamieszanie, ale po czeskiej stronie widać było, że oczekiwano na Charlesa. Zaraz podniósł się szlaban i samochód
zniknął w jakimś baraku podobnym do garażu. Nic więcej nie mogłam zobaczyć. Wzięłam dzieci za ręce i poszliśmy
dalej . Walczyłam ze łzami
dalej, jak najdalej, od tej granicy. Muszę ratować dzieci i siebie, to była moja jedyna myśl.
Biedna pani Liano! Zachowała się pani dzielnie i roztropnie
mam nadzieję, że niedługo potem ściemniło się.
Tak, zanim zapadł zmrok znalazłam w lesie stare, duże drzewo. Było bardzo grube i jakby wyżłobione przy
samym pniu. Tam wcisnęliśmy się wszyscy troje i zasnęliśmy. Zanim, zmorzył mnie sen zastanawiałam się nad tym
co zaszło myślałam o swoim małżeństwie i zaczęłam rozumieć wiele rzeczy. Dopóki żył Clement, nasze życie,
jakoś się układało, ale pojawienie się Charlesa zawsze powodowało napięcia i niepokój. Co miały znaczyć jego
słowa o śmierci Glementa?. Czy mnie okłamano? Czy zaświadczenie o zgonie było sfałszowane?
Czy pani ma jesżcze inne ważne dokumenty, metryki chrztu, świadectwo ślubu, czy coś innego?
- W moim mieszkaniu w Aachen z całą pewnością coś jeszcze jest. Klucze zostawiłam w administracji, prosiłam, aby
podlewali kwiaty
zgasiła papierosa i mówiła dalej:
Nie wiem, jak długo rozmyślałam byłam wyczerpana, ale zapamiętałam dokładnie wszystko, co dotyczy
różowej perły. Potem zasnęłam i obudziły mnie rano promienie słoneczne przedzierające się przez konary drzew.
Była cisza tylko ptaki śpiewały. Miałam nadzieję, że uniknęłam dużego nieszczęścia i że uratowałam dzieci, ale
nie miałam pewności, czy jesteśmy na terenie RFN. Kiedy Kurt się obudził, najpierw był zdziwiony, a potem
ucieszył się, że pozbyliśmy się niemiłego wujka. Starałam się oględnie wyjaśnić,, co się stało,, żeby się zachowywał
cicho i był ostrożny - potem zaczęliśmy się zastanawiać, w jaki sposób moglibyśmy się dowiedzieć, czy jesteśmy
w Niemczech Zachodnich. Kurt rzekł i to bardzo mądrze że na razie musimy Zostać w ukryciu. W oddali widać
było ścieżkęha pewno, ktoś będzie
38
tędy przechodził i Kurt ostrożnie dowie się, gdzie jesteśmy. Drżałam ze strachu,, ale mój syn zakradł się do ścieżki i
wtedy zobaczył pana. Rudolf uśmiechnął się dobrodusznie:
Chłopak sądził, że może zapytać takiego mężczyznę jak ja. No, i jesteście u mnie. Niezmiernie się cieszę, że mogę
pani zapewnić spokój i bezpieczeństwo. To jest najważniejsze. Stawiam mój dom pani i dzieciom do dyspozycji. Ale
na tym nie kończy się cała sprawa. Nie możemy na tym poprzestać jest szereg zagadek, których my sami nie
rozwiążemy. Proszę pozwolić, że się zastanowię. Pani Liano, proszę mi nadal zaufać. A teraz musi pani odpocząć.
Trina zaprowadzi panią do jednego z pokoi gościnnych. Kiedy pani wstanie, zastanie pani dzieci i mnie na łące przy
kucykach. Zgoda?
Godzę się na wszystko co pan proponuje dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki! Jak mogę się do pana zwracać?
zapytała z lekkim uśmiechem.
Władza i służba zwracają się do mnie panie hrabio", jaśnie panie" lub hrabio Rudolfie", a dla przyjaciół a do
tych chciałbym panią zaliczyć jestem panem Rudolfem lub panem Herforthem.
Ponieważ pan i ja jeszcze nie wiemy, czy pan zechce naprawdę zaliczać mnie do swoich przyjaciół, proponuję, że
będę się do paria zwracała hrabio Rudolfie" a używanie pańskiego imienia będzie świadczyło o zaufaniu.
Hrabia słuchał i był zajęty fajką. Nagle spadły na podłogę zapałki, a kiedy się schylił, aby podnieść pudełko, ujrzał,
że z jednej nogi zdjęła półbucik, a pończocha była zakrwawiona. Odłożył fajkę, uklęknął i powiedział
zdecydowanym głosem:
Proszę zdjąć pończochę! Pani noga krwawi! Przecież pani może dostać zakażenia!
Nie bacząc na jej zakłopotanie czekał, aż ściągnie pończochę. Potem zadzwonił po służącego. Zwracając się znowu
do niej zapytał:
Czy pani gotowa?
Tak, ale to nie jest takie ważne; nie chcę sprawiać dalszych kłopotów mówiąc to starała się podnieść.
Proszę nie wstawać rzekł i ponownie uklęknął obok niej. Delikatnie wziął jej nogę w ręce i ujrzał głębokie rany
na stopie i dużym palcu.
39
Przecież to musi panią bardzo boleć. Dlaczego pani tego zaraz
nie powiedziała?
Proszę się nie gniewać, ale inne sprawy były ważniejsze. Te rany szybko się zagoją. Zgubiłam bucik, ar w
ciemnościach nie mogłam go znalezć. Spieszyłam się, aby odejść jak najdalej od granicy.
Czy pani mi zaufa, pani Liano? klęczał przed nią trzymając, jej nogę i patrzył jej w oczy.
Odpowiedziała bez namysłu:
Tak!
Bezwarunkowo?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]