[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podłożu lub nielicznych skałkach albo nawet na plecionych z trzciny platformach, które
sterczały na palach nad powierzchnią wody. Przy wielu chatach cumowały małe łódki, można
też było dostrzec zastawione sieci. Gdy poziom wody podnosił się, mieszkańcy musieli szukać
suchszych siedzib na graniczących z żyzną doliną piaskach pustyni lub za murami miast,
których bogactwo było bądz co bądz zasługą ich ciężkiej pracy.
Kiedy minęli kanał prowadzący prosto do stolicy Stygii, Conan postanowił uczcić to
niewielką uroczystością. Zarządził wydanie świeżych i suszonych owoców, a nie były to jedyne
przysmaki, które znalazły się tego dnia na pokładzie rufowym centyremy. Caspius zasiadł do
stołu w dobrym humorze. Wyglądał, jakby ubyło mu kilka lat. Najwyrazniej podróż mu
służyła. Kapitan Furio, który w związku z uroczystością gościł na pokładzie centyremy, teraz
patrzył nad ramieniem medyka zapełniającego pracowicie pismem mały skrawek pergaminu z
króliczej skóry.
Co napiszesz w swym raporcie o postępach? spytał.
Piszę zamruczał Caspius że minęliśmy właśnie Luxur i podążamy wciąż w górę rzeki.
Ukończywszy list, zaczął kopiować jego treść na następny kawałek pustego pergaminu. I
że poradziliśmy sobie z atakiem piratów, i odnieśliśmy duże zwycięstwo.
Nie pisz, że straciliśmy ludzi rzekł doń Conan ze swego zwykłego miejsca obok
sterników bo każda żona, matka czy kochanka będzie zle spała nie tylko z powodu plagi
koszmarów.
I nie podawaj nazwisk tych, którzy polegli dodał Furio ironicznie. Nie mamy tyle
gołębi, by zaniosły tak długi spis.
Wskutek ostatnich wydarzeń młody kapitan porzucił podejrzenia co do uczciwości Conana,
nie zaprzestał jednak krytykować umiejętności barbarzyńcy jako dowódcy i podważać
zasadności każdego jego rozkazu. Cymmerianin zaś tolerował tę drobną uciążliwość. Wolał,
aby kapitan dawał upust swym odczuciom w sposób otwarty, niż żeby szeptał o tym z
żołnierzami poza jego plecami.
Caspius zakończył właśnie pisanie trzeciej kopii. Zwinął wszystkie pergaminy, przewiązał
każdy z nich nitką, i połączył końce nitek kropelką rozgrzanego płynnego wosku. Potem
odłożył zwoje na bok, aby ostygły i sięgnął pod stół, skąd wyciągnął trzy małe klatki. Z jednej
z nich wyciągnął dobrze odżywionego gołębia, całkowicie białego, trzymanego najwyrazniej w
dobrych warunkach. Do jego nóżki przymocował cylinder, sprawdzając przy okazji sprawność
swoich starych palców. Uniósł ptaka w górę, chcąc go wypuścić, ale Conan, spostrzegłszy ten
ruch, poprosił go, by zaczekał. Podszedł do stołu i wziąwszy gołębia od Caspiusa, przytrzymał
go w swych wielkich sękatych dłoniach. Gdy medyk przygotowywał do podróży kolejnego
białego ptaka, Conan wskazał go Furio ruchem głowy.
Potrzymaj gołębia. Puścimy je wszystkie razem. Kapitan niechętnie wykonał polecenie.
Ciekaw jestem, czy gołębie znalazłyby nas tutaj zastanawiał się jeden z żołnierzy
gdyby król zechciał przesłać nam jakieś wieści o księżniczce Ismai.
Na pewno odparł drugi. Ale czy to na pewno byłyby dobre wiadomości?
Kiedy Caspius skończył swą pracę, wszyscy trzej mężczyzni unieśli ręce i na znak Conana
wypuścili jednocześnie gołębie. Ptaki natychmiast zatoczyły koło w powietrzu i znalazły się
nad żaglami. Okrążając statki, rozglądały się po okolicy. Ta sceneria była dla nich obca, choć
niewątpliwie piękna z wielką czarną rzeką przecinającą szmaragdowo zieloną deltę. One
same również musiały stanowić fascynujący widok krążący nad ekspedycją czarni
padlinożercy opadli bezgłośnie, sposób w nienaturalny dla swego gatunku. Zaatakowane
gołębie rozpoczęły rozpaczliwą walkę o życie. Dwa z nich nie uniknęły grozy czarnych
skrzydeł, zostały rozszarpane na kawałki przez złowieszcze dzioby i szpony. Jednak trzeci ptak
przeleciał nisko nad powierzchnią wody, niemal jej dotykając, i ukrył się w trzcinach
porastających północny brzeg rzeki. Zniknął z oczu zarówno drapieżnikom, jak i
obserwującym go ludziom. Krążące w powietrzu czarne ptaki nie podjęły pościgu, powracając
do swych poprzednich czynności, czyli szybowania nad głowami uczestników ekspedycji i
przynoszenia mrocznego niepokoju do ich umysłów.
Przynajmniej jeden ma szansę dotrzeć do Baalur powiedział Conan.
Patrzył na białe pióra pływające po powierzchni czarnej wody, które dryfując z prądem,
omijały właśnie kadłuby statków podążających uparcie w górę rzeki.
Zdaje się, że moc Zeriti jest jednak ograniczona.
Zapewne zgodził się Caspius. Gdyby było inaczej, już dawno zniszczyłaby całą
wyprawę. Ponadto dodał stary mędrzec wszystko, co przynosi nadzieję i wzmaga naszą
wolę, osłabia jej moc.
Conan przytaknął ruchem głowy, ale stał ciągle zamyślony.
Najwyrazniej ona wie, jaki jest nasz cel. Cały czas śledzi naszą wyprawę przy pomocy
swych szpiegów, tam na górze. Wskazał dłonią czarne ptaki. Rozmawiałem z tą wiedzmą
ostatnio we śnie. Nie czuje do mnie specjalnej sympatii. Zdaje się, że ma zamiar dopilnować,
by nasza misja była daremna. O ile dobrze zrozumiałem, szykuje dla nas walkę z jakąś
mistyczną siłą.
Powiedz mi, Caspiusie zwrócił się bezpośrednio do medyka czy kiedykolwiek
słyszałeś o bogu albo demonie, który zwie się Jukala?
Nie, nie przypominam sobie odparł mędrzec. Ale zgadzam się, że czarownica może
mieć wiele ukrytych sposobów, by nam zaszkodzić.
A może wtrącił się Furio. Ona po prostu wie, że nie uda nam się osiągnąć celu.
Przynajmniej nie w ten sposób, w jaki się do tego zabraliśmy. Spojrzał na towarzyszących
im oficerów. Może bardziej obawiałaby się mniejszej, ale znacznie lepiej ukrytej grupy,
która wyprawiłaby się po lotos.
Conan zignorował jego uwagę.
Zeriti ma spore umiejętności, ale w tej okolicy mieszka wielu znacznie potężniejszych
magów, adeptów, którzy z łatwością poruszają się wśród tajemnic zarówno materialnego
świata, jak i tego ze snów. Skierował wzrok na południe, ku niezmierzonym przestrzeniom
tajemniczego kraju za rzeką. Zeriti jest Stygijką. Ciekaw jestem, czy ci, którzy rządzą Stygią
kapłani Seta są w tej sprawie po jej stronie.
Caspius podążył za jego spojrzeniem.
Czy ona jest na tyle ważną osobą, aby zwrócić na siebie ich uwagę? spytał. Kurtyzana
ze świata zmarłych. Czy interesują ich takie osoby? Albo los całych miast, tak odległych jak
Baalur?
Conan roześmiał się.
Z ich dążeniem do tego, by ponieść swą antyczną wiarę na cały świat poprzez szpiegów i
ukryte świątynie, które mają we wszystkich dużych miastach, albo za pomocą swej magii.
Założę się, że wiedzą o naszej ekspedycji i śledzą ją.
Nie chciał już nawet wspominać o tym, że kapłani Seta mają ważkie powody, by go
nienawidzić.
To są chorzy ludzie, sądząc po tym wszystkim, co o nich słyszałem. Kapitan Furio jak
zwykle wtrącił swoje trzy grosze. A jeżeli Zeriti zwróci się do nich o pomoc, zagrożenie
będzie naprawdę poważne.
Caspius wzruszył ramionami
Jak dotąd stary Set nie pojawiał się w nocnych koszmarach, których doświadczaliśmy.
Węże nie występowały w snach częściej niż pająki, czy powiedzmy rozkładające się zwłoki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]