[ Pobierz całość w formacie PDF ]

korzystna dla oskarżonego.
10 audiatur et altera pars łac.: Przed wydaniem wyroku należy wysłuchać także drugiej strony.
139
Kowadło spojrzał spode łba na Krochmalskiego, wzruszył ramionami i sięgnął po
resztkę kawy w szklance. Wyglądało na to, że nie wypowie już ani słowa.
Wtedy odezwał się Kłysiński:
- To skandal, towarzysze! Cyniczna prowokacja w wydaniu sanacyjnego policjanta,
zapewne też imperialistycznego agenta!
- Skandal, to prawda - odparł spokojnie generał. - Skandal jako wynik prowokacji!
Pytanie, towarzyszu pułkowniku: dlaczego akurat to major naszego bezpieczeństwa
wpadł w pułapkę zastawioną przez sanacyjnego policjanta i wrogiego agenta?
Ponieważ Kłysiński nie odpowiedział, generał ruszył do ataku:
- Nic nie mówicie! Ha! W takim razie ja odpowiem na to pytanie. Wpadł nasz oficer
w tę gównianą sanacyjną pułapkę, ponieważ utracił gdzieś swoją proletariacką
czujność! Utracił wzrok, węch i słuch, utracił też kręgosłup moralny. Zdradził ideały
partii i dał się złapać na lep przyziemnej pokusy. A cóż to, pytam się, za pokusa?
Dupy! Towarzyszu pułkowniku! Dwie młode, atrakcyjne dupy! Jedna profesorska
córeczka, druga żona artysty!
Podobnego ataku nikt się nie spodziewał. Wszakże sprowadzenie winy Kowadły do
słabości do dwóch pań wyrywało kły całej sprawie i stanowiło wyrazny sygnał ze
strony generała (i stojących za nim sił): zawrzyjmy pokój panowie! Poświęćmy tego
durnia Kowadłę, ale też nie obcinajmy mu głowy. Niech sobie żyje, ale niech nie
zajmuje się już więcej poważnymi sprawami.
Wyglądało na to, że pułkownicy z bezpieczeństwa prawidłowo odczytali to
przesłanie, bo odezwał się najstarszy z nich, ten o aparycji amerykańskiego senatora:
- Rozumiem zdenerwowanie towarzysza generała. Doszło do rażącego przekroczenia
uprawnień przez funkcjonariusza Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oraz do
naruszenia procedur śledczych. Funkcjonariusz ów wykorzystał swoje uprawnienia dla
realizacji prywatnych, w dodatku nagannych celów. Nie znaczy to jednak, że winny
jest wszystkich zarzucanych mu czynów, a zwłaszcza zabójstwa!
- Cóż - powiedział generał - i takie wnioski można wyciągnąć ze zgromadzonego
materiału. Szczególnie niepokojąca jest część raportu, która dotyczy okoliczności
śmierci Michała Brochy. Mamy tu problem nie tylko moralny, prawny, kompetencyjny,
ale i polityczny! Reakcję, towarzyszy radzieckich!
- Wydarzenia na terenie budowy Pałacu Kultury. - Oświadczył pojednawczo starszy
z pułkowników - będą przedmiotem odrębnego śledztwa, które, jak się spodziewam,
zarządzi minister Radkiewicz. Nie muszę chyba zapewniać ani towarzysza generała,
ani wszystkich obecnych tu towarzyszy, że przeprowadzone zostanie z całą
starannością. Winni tej haniebnej zbrodni i politycznej prowokacji zostaną surowo
ukarani!
- Nie wątpię w to, towarzyszu pułkowniku - oznajmił Krochmalski i spojrzał
pytająco na Kowadłę.
Major, któremu najwyrazniej nakazano siedzieć cicho i nie prowokować kolejnych
oskarżeń, powiedział tylko:
- W tym pudle - wskazał na leżące przed nim materiały - znajduje się zapis audycji
telewizyjnej, zrobionej wczoraj pod dyktando pana Wirskiego. Pokazuje, do jakich
metod ucieka się przebrana w milicyjny mundur sanacyjna reakcja. Reakcja wspierana
przez amerykańskie ośrodki wojskowej i politycznej dywersji! - wyrecytował, budząc
140
niejaki podziw starszych kolegów, znających jego prosty, niemal robociarski sposób
wysławiania.
- Zaznajomimy się z tymi materiałami, majorze - zapewnił Krochmalski. - Znamy je
z obszernego raportu kapitana Wirskiego. Mamy tam niewątpliwie element
przebieranki, ale są to milicjanci przebrani za gazowników! Towarzysze, dziękuję i
zamykam odprawę po wyczerpaniu punktu trzeciego. Punktu czwartego porządku
dziennego nie będzie! Zanim cokolwiek postanowimy, major Kowadło musi mieć
szansę na wyjaśnienie wszystkich obciążających go faktów, ujawnionych w raporcie
kapitana Wirskiego. Tego ostatniego proszę zaś o zameldowanie się w moim gabinecie
za kwadrans!
Kolejna runda została wygrana, ale Kowadło spadł jak zawsze na cztery łapy! -
pomyślał Wirski, zapalając papierosa przed gabinetem Krochmalskiego.
Zdążył już ochłonąć po emocjach związanych z odprawą.
Na końcu korytarza dostrzegł wreszcie generała w towarzystwie Kłysińskiego i
podpułkownika o senatorskim wyglądzie.
Kiedy wchodzili do gabinetu, podpułkownik nachylił się na moment ku Wirskiemui
wyszeptał:
- Kapitanie, bądzcie ostrożni! Możecie znalezć się w poważnych opałach!
Kiwnął głową na znak, że przyjął do wiadomości to ostrzeżenie.
Zasiedli za nowym stołem o złocistej politurze. Generał napełnił kieliszki płynem o
barwie równie pięknej jak mebel i powiedział:
- Za szybkie zakończenie tej paskudnej sprawy!
Wychylili. Potem generał zwrócił się bezpośrednio do Wirskiego:
- Dziękując wam, kapitanie, za niezwykle sprawnie i efektywnie przeprowadzone
śledztwo, czuję się w obowiązku powiedzieć wam o czymś, o czym dowiedziałem się
przed chwilą od obecnych tu towarzyszy pułkowników.
Pułkownicy zrobili kwaśne miny, co wskazywało na to, że informacja udzielona
generałowi w żadnym wypadku nie była przeznaczona dla Wirskiego.
- Otóż oznajmiono mi, że ponad wszelką wątpliwość major Kowadło nie może być
zabójcą towarzysza Szczapy, jako że towarzysz Szczapa nie został zamordowany!
Towarzysz Szczapa popełnił samobójstwo, zażywając silną truciznę. Wskazują na to
niezbite dowody, gromadzone równolegle z nami przez pion bezpieczeństwa. A więc
mieliście rację, kapitanie! Wersja przedstawiona w środowym raporcie, na waszym
wykresie był to chyba kolor& kolor. Fioletowy.
- Ciemnofioletowy, obywatelu generale.
Wirski zastanawiał się, czy jednak nie zapytać o to, czy samobójczy strzał w głowę
miał miejsce przed zażyciem trucizny, czy raczej po nim, ale szczęśliwie ugryzł się w
język. Generałowi daleko było zresztą do żartów. Dał znać, że audiencja skończona, a
kiedy wszyscy podnieśli się, nakazał gestem kapitanowi, by pozostał.
Pułkownicy jakby ociągali się, ale w końcu wyszli.
Generał zaproponował kolejny kieliszek koniaku; Wirski odmówił.
- Znakomicie spisaliście się, kapitanie! Kowadło wyeliminowany. Nasi koledzy z
Koszykowej w odwrocie.
- Ku chwale ojczyzny, obywatelu generale!
Krochmalski uśmiechnął się cierpko. Chwilę ważył słowa, nim powiedział:
141 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl