[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Natychmiast odezwałby się w nim maniak kontrolowania każdego detalu.
Lecz obecnie Rafael uznał, że od czasu do czasu ma prawo do odpoczynku.
Może Bryony słusznie zauważyła, że on potrafi się zmienić. Być może
miała również rację w tym, że będzie zdolny do poświęceń dla dziecka.
Nie chciał stać się taki jak jego ojciec wiecznie nieobecny w domu i
przekonany, że jedynym obowiązkiem mężczyzny jest materialne
zabezpieczenie rodziny.
Bycie rodzicem polega na czymś o wiele więcej niż tylko na
zarabianiu pieniędzy. Rafael pragnął uczestniczyć we wszystkich radościach
i zmartwieniach swego dziecka, być zawsze przy nim, wspierać je i otaczać
miłością. Pragnął stać się dla niego prawdziwym ojcem najlepszym, jakim
zdoła.
Objął spojrzeniem Bryony, która spała z głową opartą na jego
ramieniu. Wyglądała na spokojną, zadowoloną, upojoną jego uczuciem.
Raptem w umyśle Rafaela rozległ się alarm. To niemożliwe, by mógł
zakochać się w tej kobiecie w tak krótkim czasie! Zawsze przedstawiał sobie
100
R
L
T
miłość jako nagłe uderzenie błyskawicy. To, co obecnie przeżywał, nie
pasowało do tego wyobrażenia. Zakochanie się nie może być aż tak
zwyczajnie proste. Miłość jest przecież czymś wzniosłym i
skomplikowanym. W tym przypadku musi chodzić jedynie o fascynację
seksualną.
A jednak nie. W jednej kwestii Bryony z pewnością ma rację: łączy ich
coś więcej niż tylko seks. W przeszłości miewał związki oparte wyłącznie
na erotyce. Po krótkim okresie namiętnych łóżkowych igraszek odczuwał
przesyt, porzucał partnerkę i szukał następnej.
Takie przelotne przygody w niczym nie przypominały tego, czego
doświadczał obecnie z Bryony.
Ubiegłej nocy miał wrażenie, jakby przez całe dotychczasowe życie
czekał na tę kobietę, jakby po długiej wędrówce powrócił nareszcie do
domu. Przy Bryony nieoczekiwanie otwarcie ujawniał emocje. Uderzyło go
też, że obydwoje są wobec siebie szczerzy, nawet jeśli to oznacza mówienie
rzeczy przykrych, mogących zranić.
To było dla Rafaela dziwne, całkiem nowe doznanie. Nigdy dotąd nie
był tak szczery i otwarty z żadną kobietą czy w ogóle z kimkolwiek.
Owszem, ufał Ryanowi, Devowi i Camowi, ale nigdy nie rozmawiał z nimi
o naprawdę osobistych sprawach. To po prostu nie mieściło się w zakresie
ich przyjacielskich relacji.
Uświadomił sobie, że kobieta spoczywająca teraz w jego objęciach
naprawdę go odmieniła. Była skarbem, a on wiedział, że powinien
zatrzymać ją przy sobie na zawsze. Tak, należała do niego i nigdy nie
pozwoli jej odejść, bez względu na to, czy uda mu się odzyskać pamięć o ich
wcześniejszym okresie.
Pojmował, że powinien poślubić Bryony, zwłaszcza że spodziewała się
101
R
L
T
ich dziecka. Im dłużej o tym rozmyślał, tym bardziej utwierdzał się w
przekonaniu, że to właściwe posunięcie. Tak, może mieć to wszystko:
Bryony, dziecko, rodzinę. I kurort.
Skrzywił się. Ta sprawa wisiała nad nim niczym ciemna chmura,
rzucając cień na związek z Bryony. Bryony twierdzi, że przyrzekł nie
wybudować niczego na jej działce. Lecz to nie miało sensu, zakrawało na
absurd. Po co w takim razie by ją kupował? Z pewnością nie do prywatnego
użytku.
Musi znalezć jakiś sposób przekonania Bryony i pozostałych
mieszkańców wyspy Moon, że wybudowanie jednego hotelu nie zmieni
zasadniczo ich dotychczasowego trybu życia. W przeciwnym razie będzie
musiał oznajmić swoim wspólnikom i przyjaciołom a także inwestorom,
że odwołuje cały projekt. Wówczas jednak straci nie tylko kupę pieniędzy,
lecz co gorsza, także swoją wiarygodność i opinię w świecie biznesu oraz
perspektywy na przyszłość.
I wszystko to z powodu obietnicy, której nawet nie pamiętał! Bryony
się poruszyła. Objął ją mocniej, przytulii i pocałował. Westchnęła, a jej
rzęsy zatrzepotały. Otworzyła oczy i napotkała jego spojrzenie.
To miły sposób budzenia mruknęła.
Też tak uważam.
Która godzina?
Siódma.
Bryony ziewnęła i wtuliła się w Rafaela.
Czyli mamy mnóstwo czasu, żeby zrobić cokolwiek zechcemy, albo
zostać w łóżku. Na co masz dziś ochotę?
Właściwie pomyślałem, że mogłabyś pokazać mi wyspę i wszystko
to, co czyni ją tak wyjątkową. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem na
102
R
L
T
plaży.
Bryony uniosła głowę i zmarszczyła brwi.
Za ciężko pracujesz. Może twój wypadek miał przynajmniej tę dobrą
stronę, że wskutek niego zwolniłeś tempo i przekonałeś się, co w życiu jest
naprawdę ważne.
Nie sądzę odparł sucho. Otarcie się o śmierć nie wydaje mi się
najlepszym sposobem budzenia się do życia. Zresztą być może to ty
spowodowałaś moją przemianę.
Uśmiechnęła się i pocałowała go.
Podoba mi się takie wyjaśnienie. Wiesz co? Wez prysznic, a ja w
tym czasie przygotuję śniadanie. Potem wykąpię się, zapakujemy kosz
piknikowy i zjemy na plaży. Na cały tydzień przewidują wspaniałą pogodę.
Mam lepszy pomysł. Wezmy prysznic razem, a potem pomogę ci
przyrządzić śniadanie.
Bryony zaśmiała się, a Rafael ujrzał w jej oczach miłość.
Kocham cię, Rafe rzekła. Nie chcę wprawić cię tym w
zakłopotanie i nie oczekuję od ciebie niczego w zamian. Jednak po prostu
muszę wciąż ci to powtarzać.
Serce zabiło mu mocno. Ujął dłoń Bryony i ją pocałował.
Chcę, żebyś to mówiła, bo to wiele dla mnie znaczy.
Oczy Bryony zabłysły z radości. Wstała, a Rafael na widok jej nagich
kuszących kształtów musiał siłą woli powstrzymać się, by nie wziąć jej w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]