[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sypialnia?
Wyglądała trochę niepewnie, ale skinęła głową w stronę drzwi za
małą kuchnią. Zadanie było na czas i nie miałem go wiele. Zacząłem ją
całować, jednocześnie popychając w kierunku tamtych drzwi.
Poruszała się razem ze mną, co sprawiło, że westchnąłem z
zadowoleniem tuż przy jej ustach. Wsunęła dłonie pod moją koszulkę i
zaczęła przesuwać ją w górę moich pleców.
Mowy nie było, żeby znowu to zrobiła. Dotarłem do drzwi i
przygwoździłem ją do nich. Wydała cichy okrzyk i szeroko otworzyła
oczy. Muszę powiedzieć, że podobał mi się ten układ. Teraz mógłbym
łatwo opleść ją wokół siebie i przejść do rzeczy… może po pierwszych
dziesięciu minutach pokazałbym, że kolejne dziesięć to doskonały
pomysł… i jeszcze kolejne dziesięć. Łagodnie oderwałem jej palce od
swojej koszuli i położyłem dłonie na jej wąskiej talii pod tą błyszczącą
bluzką.
– Moja kolej.
Chyba była zaskoczona, ale wysunęła lekko dolną wargę, a ja nie
mogłem się powstrzymać i chwyciłem ją zębami.
– Ale ja chcę zobaczyć twój tatuaż. – Głos miała zdyszany i
trochę zdławiony, co wprawiło mój członek w stan bliski euforii.
Uniosłem jedną brew i nie spuszczając z niej oczu, zdjąłem jej
bluzkę przez głowę. Miała płytki oddech i była wyraźnie
zdenerwowana, ale na razie szło nam nieźle i ciągle miałem sporo
czasu. Przekręciłem gałkę za jej plecami i drzwi otworzyły się lekko
pod ciężarem jej ciała. Popychając ją znowu lekko przed siebie,
odnalazłem krótki zamek z tyłu jej spódniczki i pociągnąłem go w dół.
Pocałowałem ją znowu, żeby odwrócić jej uwagę od faktu, że
nakierowuję ją na łóżko, i odparłem cicho:
– Później. Nigdzie nie ucieknie.
Chciałem włączyć światło, żeby zobaczyć tę piękną białą skórę,
którą odsłaniałem, i te miedziane włosy rozsypane na niej i na mnie, i
na łóżku, kiedy już tam dotrzemy. Wydawało mi się jednak, że ona na
razie za mną nie nadąża. Oddawała mi pocałunki, obejmowała mnie za
szyję, ale ciągle była spięta i chyba nie zależało jej, żebym szybko
przeszedł do rzeczy, kiedy zsuwałem spódniczkę z jej bioder i w dół
tych pirackich bucików.
– Nash… – W jej głosie było wahanie, a ja poczułem, że mój
czas się kończy.
Osunąłem się przed nią na kolana, tam gdzie staliśmy, przy
krawędzi łóżka. Wyglądała, jakby chciała uciec, ale wzięła głęboki
oddech i spojrzała na mnie. Jej oczy były ciemne jak burzowe chmury.
Były w tym spojrzeniu pożądanie, obawa, powątpiewanie, wszystkiego
po równo. Jej wznoszące się i opadające piersi stanowiły hipnotyzujący
widok. Ujęła moją głowę w obie dłonie, kładąc je na płomieniach
wytatuowanych na skórze.
– Wszystko w porządku? – Wsunąłem język w jej pępek, a ona
wydała cichy jęk.
– Nie. Ale nie chcę, żebyś przestał.
Spojrzałem na nią spod rzęs.
– To dobrze, bo nie zamierzam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]