[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Carlisle, dopiero co odziedziczyła niedaleko stąd posiadłość Hunterbury, a tak\e całą fortunę
swojej ciotki, która zmarła nie sporządziwszy testamentu. Ciotka nazywała się Laura
Welman. Bratanek jej nieboszczyka mę\a, Roderick Welman, był zaręczony z Elinor Carlisle.
To dawna sprawa. Znali się od dzieciństwa. W Hunterbury mieszkała młoda osoba, córka
odzwiernego, Mary Gerrard. Pani Welman opiekowała się nią troskliwie, kształciła na swój
koszt i w rezultacie dziewczyna nabrała polotu prawdziwej damy. Wygląda na to, \e Roderick
Welman zakochał się w Mary Gerrard. Zaręczyny między nim a Elinor Carlisle zostały
zerwane. Przechodzę do konkretnych faktów. Elinor Carlisle postanowiła sprzedać
Hunterbury i znalazła nabywcę, niejakiego majora Somervella. Przyjechała, aby
uporządkować osobiste rzeczy ciotki, papiery i tak dalej. Mary Gerrard, której ojciec umarł w
tym czasie, była równie\ na miejscu i uprzątała domek odzwiernego. Doszliśmy do godzin
porannych dwudziestego siódmego lipca. Elinor Carlisle przenocowała w miejscowym
hoteliku. Rano spotkała na ulicy byłą gospodynię z Hunterbury, panią Bishop. Ta ostatnia
zaofiarowała swoją pomoc przy segregowaniu rzeczy po zmarłej pani Welman, lecz Elinor
odmówiła stanowczo i bez namysłu. Z kolei wstąpiła do sklepu spo\ywczego, gdzie kupiła
pastę rybną i przy sposobności wspomniała, \e zdarzały się zatrucia tym produktem. Rozumie
pan? Zwykła, zdawkowa uwaga, ale w danym przypadku powa\nie obcią\ająca. Elinor
Carlisle poszła do Hunterbury i około pierwszej po południu zjawiła się w domku
odzwiernego, gdzie Mary Gerrard robiła porządki przy pomocy pielęgniarki rejonowej, takiej
wścibskiej plotkary, nazwiskiem Hopkins. Powiedziała im, \e ma gotowe kanapki i zaprosiła
je obie. We trójkę poszły do domu, zjadły kanapki, a mniej więcej w godzinę pózniej
otrzymałem telefoniczne wezwanie i zastałem Mary Gerrard nieprzytomną. Zrobiłem, co było
mo\na, ale na pró\no. Sekcja zwłok wykazała, \e krótko przed zgonem denatka przyjęła du\ą
dawkę morfiny. Policja znalazła kawałek etykiety z odpowiednim napisem w pokoju, gdzie
Elinor przygotowywała kanapki.
 Czy Mary Gerrard jadła lub piła coś więcej?
 Ona i pielęgniarka rejonowa popiły kanapki herbatą. Zaparzyła ją siostra Hopkins, a
nalała Mary Gerrard. Nic tam być nie mogło. Naturalnie rzecznik obrony będzie rozwodził się
nad kanapkami i twierdził, \e jadły je trzy osoby, nie istnieje zatem prawdopodobieństwo, by
tylko jedna uległa zatruciu. Podobną linię obrony zastosowano w sprawie Hearne. Zapewne
przypomina pan sobie.
Poirot przytaknął skinieniem głowy.
 To \aden argument  powiedział.  Najprostsza w świecie historia. Trzeba tylko uło\yć
stos kanapek, a trucizną zaprawić jedną, tę na wierzchu. Nie ulega wątpliwości, \e dobrze
wychowana osoba, której poda się talerz, wezmie pierwszą z brzegu kanapkę. Przypuszczam,
\e Elinor Carlisle poczęstowała najpierw Mary Gerrard?
 Istotnie.
 Chocia\ w pokoju znajdowała się pielęgniarka, osoba starsza wiekiem?
 Tak.
 To wygląda niedobrze.
 Czy ja wiem? Podczas zaimprowizowanego drugiego śniadania nie obowiązują
ceremonie.
 Kto przygotowywał kanapki?
 Elinor Carlisle.
 Był ktoś wówczas w domu?
 Nie.
 yle... Bardzo zle...  Poirot pokiwał głową.  I ta dziewczyna nie jadła ani nie piła
niczego oprócz kanapek i herbaty.
 Niczego. Potwierdziła to analiza zawartości \ołądka.
 Hm... Elinor Carlisle mogła liczyć, \e śmierć ofiary będzie przypisana zatruciu pastą
rybną. Takie stanowisko zajmie prawdopodobnie oskar\enie. Jak jednak zamierzała
wytłumaczyć, \e trucizna podziałała tylko na jedną z trzech osób?
 Czasami zdarzają się dziwniejsze rzeczy  powiedział Peter Lord.  Elinor Carlisle
kupiła dwa słoiki bardzo do siebie podobne. Mo\na by przyjąć, \e jeden z nich był dobry, a
zbiegiem okoliczności wszystkie kanapki posmarowane szkodliwą pastą zjadła Mary.
 Interesujące zagadnienie z dziedziny teorii prawdopodobieństwa  powiedział mały
Belg.  Wyobra\am sobie, \e matematycznie biorąc szansę przeciwne takiemu rozwiązaniu
były bardzo znaczne. Jest inna kwestia. Gdyby w planie było domniemane zatrucie szkodliwą
pastą rybną, dlaczego morderca nie wybrałby innej trucizny? Po morfinie objawy są
diametralnie ró\ne. Nierównie lepiej nadawałaby się atropina.
 Słusznie  przyznał lekarz i dodał \ywo:  Ale nie na tym koniec. Ta przeklęta siostra
Hopkins twierdzi, \e zniknęła jej fiolka z morfiną.
 Kiedy?
 Kilka tygodni wcześniej. Tej nocy, kiedy umarła stara pani Welman. Powiada, \e
zostawiła torbę w hallu, a brak spostrzegła z rana. Moim zdaniem to zawracanie głowy. Na
pewno wcześniej stłukła fiolkę w domu, zapomniała o tym...
 ...i przypomniała sobie dopiero po zgonie Mary Gerrard  dokończył Herkules Poirot.
 Nie... Niezupełnie  odpowiedział niechętnie młody lekarz.  Zaraz powiedziała o
zgubie pielęgniarce domowej.
Detektyw spojrzał bystro w twarz doktora Lorda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl