[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystkim coś nienaturalnego. Jakby&
Do inspektora podszedł człowiek w stroju kąpielowym.
- To ten rewolwer - powiedział.
Grange wziął do ręki ociekający wodą przedmiot.
- Teraz nie ma nadziei na znalezienie odcisków palców - powiedział - ale w tym
przypadku nie ma to większego znaczenia. Pani Christow trzymała go w ręce, kiedy pan
nadszedł, prawda, Poirot?
- Tak.
- Należy zidentyfikować rewolwer - powiedział Grange.
- Sądzę, że pomoże nam w tym sir Henry. Pewnie zabrała go z jego gabinetu.
Rozejrzał się.
- Dla jasności, powtórzmy to jeszcze raz. Ta ścieżka w dole prowadzi do części
gospodarczej i stamtąd przyszła lady Angkatell. Pozostała dwójka, pan Edward Angkatell i
panna Savernake nadeszli od strony lasu, ale nie byli razem. On przyszedł tą ścieżką na lewo,
a ona tą na prawo, biegnącą do ogrodu kwiatowego za domem. Kiedy pan przyszedł,
obydwoje stali już na brzegu basenu?
- Tak.
- Ta ścieżka obok pawilonu prowadzi na Podder s Lane. Pójdziemy tędy.
Po drodze Grange mówił głosem spokojnym i ponurym:
- Nigdy nie lubiłem takich spraw. W zeszłym roku miałem coś podobnego. Koło
Ashridge. Emerytowany żołnierz, mający za sobą lata nieposzlakowanej służby. %7łona była
miła, cicha i staroświecka. Miała sześćdziesiąt pięć lat i siwe włosy, układające się w łagodne
fale. Lubiła zajmować się ogrodem. Jednego dnia wstała z łóżka, wzięła jego rewolwer,
poszła do ogrodu i zastrzeliła go. Ot tak, po prostu! Oczywiście, wiele się kryło za tymi
wydarzeniami i trzeba było to wszystko odgrzebać. Czasem wymyślają jakąś głupią
historyjkę o włóczędze. Udajemy, że w to wierzymy, ale nie przerywamy śledztwa, ponieważ
cały czas wiemy, jaka jest prawda.
- Chce pan powiedzieć - wtrącił Poirot - że jest pan pewien, że pani Christow
zastrzeliła męża?
Grange spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Pan jest innego zdania?
- Równie dobrze mogło być tak, jak powiedziała. Inspektor Grange wzruszył
ramionami.
- Rzeczywiście, mogło tak być, ale to mało prawdopodobne. Oni również myślą, że
ona go zabiła. Wiedzą coś, czego my nie wiemy. - Spojrzał z zainteresowaniem na swojego
towarzysza. - Sam pan pomyślał, że ona to zrobiła, kiedy pan tu przyszedł, prawda?
Poirot przymknął oczy. Idzie ścieżką& Gudgeon odsuwa się na bok& Gerda
Christow stoi nad mężem, z rewolwerem w dłoni i z pustym wyrazem twarzy. Tak jak
powiedział Grange, myślał, że to ona& że takie wrażenie powinien odnieść.
Tak, ale to nie to samo.
Scena przygotowana zawczasu po to, by oszukać.
Czy Gerda Christow wyglądała jak kobieta, która właśnie zastrzeliła męża? O to pytał
inspektor Grange.
Poirot ze zdziwieniem uświadomił sobie, że mimo wieloletniego doświadczenia z
morderstwami i mordercami, nigdy jeszcze nie widział kobiety, która przed chwilą zabiła
własnego męża. Jak powinna wyglądać w takich okolicznościach? Zwycięska, przerażona,
zadowolona, oszołomiona, niedowierzająca, pusta?
Pewnie wszystko naraz - pomyślał.
Inspektor Grange mówił bez przerwy. Poirot usłyszał tylko ostatnie zdanie z jakiegoś
dłuższego wywodu:
- & Kiedy już poznam wszystkie fakty, a tego zwykle można się dowiedzieć od
służby.
- Pani Christow wraca do Londynu?
- Tak. Ma dwoje dzieci. Musimy ją puścić. Oczywiście, będziemy mieli na nią oko,
ale ona się nie zorientuje. Myśli, że się wyłgała. Sprawiła na mnie wrażenie dość głupiej&
Czy Gerda wie - zastanawiał się Poirot - co myśli policja i co myślą Angkatellowie?
Sprawiała takie wrażenie, jakby nic z tego wszystkiego nie rozumiała. Naturalnie, reagowała
na wszystko bardzo powoli, a śmierć męża oszołomiła ją i pogrążyła w rozpaczy.
Wyszli na drogę. Poirot zatrzymał się przed swoją furtką.
- Tutaj pan mieszka? - spytał Grange. - Przyjemnie tu i wygodnie. No, to do
zobaczenia, przyjacielu. Dziękuję za współpracę. Wpadnę do pana za kilka dni, żeby
opowiedzieć o naszych postępach.
Spojrzał na drogę.
- Kto jest pańskim sąsiadem? Chyba nie ta gwiazda?
- Zdaje się, że panna Veronica Cray, aktorka; spędza tu czasem wolne dni.
- Jasne. Dovecotes. Podobała mi się w  Damie na oklep na tygrysie , ale jak na mój
gust jest trochę za bardzo wyniosła. Wolę Hedy Lamarr.
Odwrócił się.
- Muszę wracać do pracy. Do zobaczenia, panie Poirot. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl