[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogłaby jej wypłacić bez porozumienia z bratem. Wolałaby nawet omówić kwestię z
obydwojgiem i nie dopuścić, by Dawid podejrzewał, że chciała zaskoczyć Rosaleen
w jego nieobecności. .
Właśnie przedstawiała z zapałem swoją niemiłą sprawę, nie usłyszała więc
kroków Dawida, a jego nagłe wtrącenie się do rozmowy zbiło ją z tropu. Na domiar
złego zorientowała się niezwłocznie, że młody człowiek jest w szczególnie złym
humorze.
O, pan Dawid powiedziała swobodnie. Dobrze, że pan przyszedł.
Rozmawiałam właśnie z Rosaleen. Po śmierci Gordona Jeremiasz znalazł się w nie
lada tarapatach, chciałam więc spytać, czy pańska siostra mogłaby przyjść z
pomocą. Sytuacja wygląda&
Mówiła płynnie, słodko o znacznych sumach, obiecywanym ustnie wsparciu
finansowym Gordona, opłatach skarbowych, długach hipotecznych&
Dawid był niemal bliski podziwu. Jak ona cudownie kłamie! Cała historia jest
prawdopodobna, lecz bez wątpienia zmyślona. Na to gotów by przysiąc! Nie ma w
tym słowa prawdy, to pewne. Ale jak wygląda prawda? Chyba Jeremiasz znalazł się
w położeniu bez wyjścia? Musi być dobrze przyciśnięty, jeżeli pozwolił żonie
przyjść do Rosaleen. A i sama Frances jest przecież tak dumna&
Dziesięć tysięcy? powiedział Dawid.
To ogromna suma szepnęła ze zgrozą młoda wdowa.
Zdaję sobie z tego sprawę. Nie zwróciłabym się do państwa, gdyby chodziło o
kwotę łatwą do uzyskania. Jedno jest pewne. Jeremiasz nigdy nie uwikłałby się w
takie interesy, gdyby nie liczył na poparcie Gordona. Na nieszczęście, Gordon
zginał tak nagle&
I was wszystkich zostawił na lodzie podchwycił szorstko Hunter. To
przykre po długim, bezpiecznym życiu pod jego skrzydełkami.
Przedstawia pan obraz sytuacji bardzo malowniczo rzuciła Frances ze złym
błyskiem w oczach.
Rosaleen, widzi pani, nie ma prawa ruszyć kapitału. Dysponuje tylko
dochodem. A podatek pochłania dziewiętnaście szylingów i sześć pensów z każdego
funta.
Wiem, wiem& Podatki są dzisiaj zabójcze. Ale& Chyba mogą państwo to
załatwić, prawda? Zwrócimy dług&
Możemy to załatwić przerwał Dawid ale nie załatwimy.
Rosaleen! Pani ma takie dobre serce& zaczęła Frances, lecz ponownie
przerwał jej nieprzyjazny głos Huntera.
Za co wy uważacie Rosaleen? Za dojną krowę? Cała rodzina Cloadów napastuje
ją: przymawia się, prosi, żebrze. A za plecami? Macie dla niej drwiny, pogardę,
niechęć, nienawiść! Wszyscy życzycie jej śmierci!
28
To nieprawda! wybuchnęła Frances.
Czyżby? Słowo daję, mam was powyżej uszu! I ona ma was powyżej uszu. Nie
wydusicie z nas więcej pieniędzy. Lepiej dajcie spokój wizytom i żebraninie.
Zrozumiała pani?
Był siny z gniewu.
Frances wstała. Twarz miała kamienną, bez wyrazu. Naciągała irchową
rękawiczkę z taką uwagą, jak gdyby była to czynność niepośledniej wagi.
Wyłożył pan wszystko jasno powiedziała.
Przykro mi bąknęła Rosaleen. Doprawdy, bardzo przykro&
Frances nie zwracała na nią uwagi, jak gdyby młodej kobiety nie było wcale w
salonie. Postąpiła krok w stronę oszklonych drzwi na taras i stanęła twarzą w
twarz z Dawidem.
Powiedział pan, że mam pogardę dla Rosaleen. To nieprawda. Nie gardzę nią,
tylko panem.
Mną? Dlaczego? zapytał mierząc Frances posępnym wzrokiem.
Kobieta musi jakoś żyć. Rosaleen wyszła za mężczyznę znacznie od niej
starszego i bardzo bogatego. W porządku! Ale pan? Pan pasożytuje na siostrze i
żyje dostatnio tylko dzięki jej małżeństwu.
Stoję pomiędzy nią a harpiami.
Spoglądali sobie w oczy. Dawid zdawał sobie sprawę z jej gniewu i przyszło mu
na myśl, że Frances Cload to grozny przeciwnik, pozbawiony skrupułów i lęku.
Kiedy otwierała usta, Hunter odczuwał przez moment obawę. Jednakże powiedziała
tylko głucho i bezbarwnie:
Dobrze zapamiętam, co usłyszałam. Wyminęła go i ruszyła w kierunku drzwi na
taras.
Ale Dawid odczuł w jej słowach nutę pogróżki. Sam nie wiedział czemu.
Rosaleen płakała.
Ach, Dawidzie, Dawidzie! Nie trzeba było mówić jej takich rzeczy. Ona jedna
z nich wszystkich traktowała mnie życzliwie.
Cicho bądz, głupia! wybuchnął. Czy chcesz, żeby Cloadowie podeptali
cię, wykrwawili, wycisnęli do ostatniego pensa?
Ale te pieniądze& przecież& należą, do mnie bezprawnie& więc&
Urwała spiorunowana jego wzrokiem.
Ja& ja nie chciałam tego powiedzieć, Dawidzie. Sumienie pomyślał to
diabelski wynalazek . W swoim czasie nie brał pod uwagę faktu, że sumienie
Rosaleen może kiedyś skomplikować sprawę.
Przyszłość? Dawid spojrzał posępnie na siostrę. W głowie huczał mu wir myśli.
Przyszłość Rosaleen& i jego własna& On zawsze wiedział, czego chce. Wie i teraz.
Ale Rosaleen? Jaka przyszłość ją czeka?
Spochmurniał jeszcze bardziej, a ona wzdrygnęła się nagle i zawołała:
Ktoś przeszedł po moim grobie!
Więc zdajesz sobie sprawę, że może to nastąpić? rzucił mierząc ją bystrym
wzrokiem.
Co, Dawidzie?
Pięć, sześć, siedem osób gorąco pragnie, żebyś przedwcześnie znalazła się w
grobie. Nie rozumiesz?
Czy& czy masz na myśli morderstwo? zapytała zdławionym głosem. Nie!
Tacy przyzwoici ludzie jak oni nie mordują,
Nie wiem, czy nie tacy właśnie są najczęściej mordercami. Ale im nie uda
się zabić ciebie, póki ja czuwam. Wpierw musieliby mnie uprzątnąć z drogi. Ale
jeżeli im się powiedzie& No! Wtedy strzeż się, Rosaleen!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]