[ Pobierz całość w formacie PDF ]
środka. Kręciło się jej w głowie od wypitego piwa. Nigdy nie wypijała
więcej niż jedno. A tym razem wypiła cztery. A może pięć?
Było już dobrze po północy i rodzice dawno poszli spać. Cały dom
tonął w ciemnościach. Po ciemku zaryglowała drzwi, na palcach przeszła do
salonu.
A tam, na schodach, w poświacie ulicznych latarni, stała Vanessa.
W nocnej koszuli.
I całowała Brocka.
On zaś był bez marynarki, w rozpiętej koszuli. I było całkiem
oczywiste, że wyszedł od niej. Z jej sypialni.
No! odezwała się Maggie. Szybko to poszło.
Jej siostra i mężczyzna, który zaledwie kilka tygodni wcześniej
poprosił ją o rękę?! Nieważne, co zamierzała mu odpowiedzieć.
Boże! Zawołała Vanessa. Maggie, ależ mnie wystraszyłaś!
Maggie włączyła światło. Brock miał przynajmniej tyle przyzwoitości,
że wyglądał na zakłopotanego.
Za to Vanessa wyglądała na wstawioną jeszcze bardziej niż ona.
Maggie usiadła na kanapie.
Twojego samochodu nie ma przed domem powiedziała do Brocka.
Bo... hm... zaparkowałem kawałek dalej. Posłuchaj, Maggie, tak mi
przykro.
Sądziłam, że jesteś przyjacielem Mitcha.
Jestem.
Aadny mi przyjaciel!
60
RS
Mitch to kawał drania. Głos Vanessy wibrował wściekłością.
Powinien smażyć się w piekle. Usiadła na schodku.
Ale to on złożył pozew rozwodowy, bo ty go zdradzałaś.
Popatrzyła na Brocka. Wiedziałeś o tym?
To on mnie zdradzał! Vanessa zaczęła krzyczeć. Taka jesteś
zasadnicza!
Zaraz powiedziała Maggie. Mogę chyba być trochę zasadnicza,
kiedy wracam do domu i przekonuję się, że spałaś z moim narzeczonym.
Nie myślałam, że wrócisz do domu. Przecież wyszłaś z Matthew
Stone'em! %7ładna dziewczyna przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłaby mu
odwiezć się do domu. Prócz ciebie. Jesteś taka idealna, Margaret. Taka
idealna, doskonała i taka zimna.
To chyba nie najlepsza pora na taką rozmowę powiedział Brock.
Zamknij się! krzyknęły niemal równocześnie.
Chyba powinienem pójść.
Jak mogłeś spać z nią? spytała Maggie.
Odpowiedz wyczytała z jego twarzy. Zawsze pragnął Vanessy! Nawet
pijana, z rozmazanym makijażem i włosami w nieładzie, jej siostra była
niezwykle pociągająca. I Brock zawsze pragnął zbliżyć się do bardziej
pociągającej z sióstr. Może powinnam raczej zapytać, jak mogłeś poprosić
o moją rękę, skoro kochałeś ją?!
Przepraszam. Myślałem. Potrząsnął głową. Przepraszam.
To dlatego nie nalegał, kiedy poprosiła o czas do namysłu, zanim
pójdzie z nim do łóżka. Wtedy sądziła, że był taki grzeczny. A tymczasem...
Mój Boże!
Sypiałeś z nią przez cały ten czas?
Nie zaprzeczył stanowczo. Absolutnie nie.
61
RS
Nie powtórzyła Maggie. Miałeś tylko na to ochotę. Omal nie
wyszła za człowieka, który pożądał jej siostry! Wstała i popatrzyła na
Vanessę. Wiedziałaś wszystko. Ty suko!
Zgoda. Jestem suką. Ale wolę być suką niż panienką taką jak ty,
która wciąż powtarza: Chodzimy ze sobą dopiero cztery miesiące i jeszcze
za wcześnie na seks".
O mój Boże. Maggie popatrzyła na Brocka. Rozmawiałeś z moją
siostrą o naszych intymnych sprawach?
Jakich intymnych sprawach? Vanessa roześmiała się. Ty nie
masz intymnych spraw.
To nie twój interes krzyknęła Maggie. Nie. Nie uprawiam seksu z
nieznajomymi na parkingach za barami.
Pewnie krzyknęła Vanessa. Panna Cnotka. Nie masz życia
seksualnego i już. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić, dlaczego Matthew
Stone w ogóle zwrócił na ciebie uwagę. Jasne, on gotów jest przespać się z
każdą kobietą. Ale ty tak się ubierasz, że trudno o tobie powiedzieć, że jesteś
kobietą. Jeżeli już spałaś z nim, to, moim zdaniem, wasz romans potrwa
jeszcze z tydzień. Mogę założyć się o każde pieniądze, że Matt umarłby z
nudów juz po godzinie z tobą w łóżku.
Jesteś wstrętna! rzuciła Maggie.
Van! odezwał się Brock.
To prawda. Van krzyczała na całego. Jesteś taka doskonała.
Nienawidzę cię.
Nie zamierzam mieszkać z tobą pod jednym dachem powiedziała
Maggie. Wiem, że powiedziałaś to wszystko, bo masz kłopoty i nie umiesz
pogodzić się z tym, że Mitch cię rzucił, ale to nie moja wina. Powiedz
rodzicom, że się wyprowadziłam. Na zawsze. Mimo targającej nią
62
RS
wściekłości, zrobiło się jej lżej. Chociaż coraz bardziej dokuczały jej
mdłości.
Może powinniśmy odłożyć tę rozmowę do rana zaproponował
Brock.
Może powinieneś pójść do diabła powiedziała Maggie.
Chwyciła swoją aktówkę i wybiegła z domu.
Wsiadła do samochodu. Ale w głowie się jej kręciło, a żołądek
ściskały nudności.
Zaraz zwymiotuję, pomyślała.
Pustym wzrokiem gapiła się na kluczyki. Ile kufli piwa wypiła?
Zbyt wiele, by mogła prowadzić. Wysiadła.
I wtedy, jak na komendę, zaczęło padać. Niebo otwarło się i lunął
deszcz.
Maggie skrzyżowała ramiona i, ściskając teczkę, ruszyła w długą
drogę do miasta.
Stevie podkręcił radio i włączył wycieraczki. Deszcz padał coraz
mocniej. Kiedy dostrzegł sylwetkę piechura na poboczu, skrócił światła.
Biedaczysko! pomyślał. Musiał niezle zmoknąć. Postaram się go nie
oślepić.
Zaraz potem gwałtownie nacisnął hamulec i zawrócił z piskiem opon.
To nie był jakiś biedaczyna. To była jego siostra! Zrównał się z nią i opuścił
szybę. Nie zatrzymała się.
Cześć, Mags. Ruszył powoli obok niej. Nawet na niego nie
spojrzała.
Była przemoczona do ostatniej nitki. Włosy kleiły się do jej głowy. Do
piersi przyciskała teczkę.
Dokąd się wybierasz? odważył się spytać.
63
RS
Do miasta.
Może... hm... powiezć cię?
Nie, dziękuję.
Stevie zjechał na pobocze i wysiadł.
Maggie, dobrze się czujesz? Stanął jej na drodze.
Zatrzymała się.
Stevie, jeśli się nie odsuniesz, rozdepczę cię.
Odsunął się prędko.
Maggie, zaczekaj zawołał.
Nawet nie odwróciła głowy.
Krok za krokiem, Maggie zamierzała dojść do motelu Sachem's Inn.
Nie czuła się najlepiej. Ale i tak bardzo jej ulżyło, kiedy zwymiotowała w
krzakach przed sklepem na rogu Lily Pond Road.
Do miasta było jeszcze bardzo daleko. Nie miała już sił na taki spacer.
Ale mówiła sobie, że to tylko kilka kroków. Noga za nogą, krok za krokiem,
kiedyś wreszcie dojdzie.
Stanęła jak wryta.
Matthew?
Ubrany tylko w szorty, stał oparty o samochód. Zwiatło latarń lśniło na
jego mokrej skórze. Przy każdym oddechu z jego ust wydobywał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]