[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedziało kiedy wschodziło słońce i zamknęło się w odpowiedzi. Gregor zrobił się zimny,
jego myśli stawały się coraz bardziej ospałe i przygnębione. Może ona nie kłamie. Musiał
przyznać, że nigdy nie okazywała mu zainteresowania poza seksem. W rzeczywistości
ostrzegała go o tym wielokrotnie.
Może wcale go nie lubiła.
Może przekonał samego siebie, że ją chce, ponieważ uwierzył w to, że jest to
nieuniknione. W normalnych warunkach nigdy by się nie pogodził z jej bzdurami, tego był
pewien jak cholera. Ta cała sprawa była jak przekleństwo, zaklęcie które poszło nie tak.
Wszystko było zle.
I był cholernie głodny, że mógł nawet possać szczura. Musiał spać. Wtedy będzie mógł
polować. Wtedy będzie mógł myśleć. Więc się znieczuli kilkoma strzałami wódki i uszczelni
swoją sypialnie potrójnymi ściankami przesuwanych drzwi ze stali. Pościel śmierdziała ich
seksem. Popadł w lekki, niespokojny sen.
Gdy się obudził, ubrał się i wykradł ponuro na ulicę. Było po prostu ciemno. Wziął pierwszą
osobę, którą zobaczył, jakiegoś dzieciaka hipstera podłączonego do swojego iPoda. Gregor
wciągnął go do alei i wysuszył go tak bardzo, jak tylko się odważył. No, może trochę
więcej. Nikt dzisiaj nie będzie miał łatwej nocy.
Kwaśna krew uczyniła z niego nieszczęśnika, ale połknął, bo musiał. Zmienił ugryzieniem
pamięć dzieciaka i wypchnął go z alei.
Pierwsze karmienie nie dały Gregorowi nic oprócz siły na następne. Dla tego jednego udał
się aż do Central Parku, ponieważ musiał pobiegać między drzewami, aby polować, aby
być dzikim.
Wspiął się na drzewo i przykucnął na gałęzi, skanując szczęśliwej szansy wśród
wieczornych biegaczy i spacerowiczów z psami. Może Mikhail miał rację. Może to był
najlepszy sposób, aby się nakarmić. Może był to najlepszy sposób na interakcję z ludzmi,
cykl.
Biegająca kobieta przebiegła pod jego grzędą, jej oddech pracował na zimnym powietrzu
nocnym. Fakt, że wyglądała nieco jak Madelena pewnie mógł mieć coś wspólnego z jego
wyborem. Zeskoczył z gałęzi, cichy jak sen. W trzech długich krokach dogonił ją, złapał i
ściągnął z drogi w krzaki. Zamiast oszołomić ją od razu, pozwolił jej walczyć. Kopała go i
walczyła, krzyczała przeciwko jego dłoni. Tylko trzymał ją coraz bliżej siebie.
Nie była Madeleną.
Choć Gregor próbował nie słuchać opowieści, które żyły w ludzkiej krwi, wyłapywał obrazy
ludzi, których kochała, miejsca w których była. Nie chciał wiedzieć. Odepchnął ją daleko i
upadła na ziemię. Podnosząc ją na nogi, szepnął:
- Zapomnij o mnie. Uciekaj.
Przekonany, że uda mu się znalezć kogoś, kto by smakował przyzwoicie jeśli będzie szukał,
zaczął chwytać i próbować każdego, kto znalazł się w zasięgu jego rąk, mało troszcząc się,
aby ukryć swoje działania. Każdy następny smakował gorzej niż ostatni, ale ich krew
zmieszana w jego żyła dała mu potężnego kopa.
Zauważył młodego mężczyznę w eleganckim garniturze wraz z aktówką w jednej ręce i
telefonem w drugiej. Gregor rozłożył ręce i uśmiechnął się do niego, jak do starego
przyjaciela. W zaskoczeniu młody mężczyzna wypuścił swój telefon i Gregor objął go.
Obserwatorzy pomyliliby ich z kochankami. Nie chcieli zobaczyć walki. Ugryzł mocno,
zatapiając zęby w jego ciele pachnącym wodą kolońską między jego szczęką. Ten jeden
smakował najgorzej ze wszystkich, tak okropnie, że musiał się cofnąć i splunąć jego krew
na ziemię, gdzie zmieszała się ze stojącą wodą i martwymi liśćmi.
Cień stanął między nimi. Mikhail. Nikt inny by się nie odważył.
- Idz - Gregor i Mikhail powiedzieli w tym samym czasie. Mężczyzna uciekł.
Mikhail stał blisko, tak blisko że jego oddech ogrzewał policzek Gregora.
- Zastanawiałem się, kto poluje na mojej ziemi pozostawiając po sobie ślad strachu - kiedy
Mikhail był spokojny, oznaczało to, że był zły.- Pomyliłbym cię z tymi nowymi śmieciami,
Grisha.
Gregor splunął ponownie, próbując się pozbyć tego smaku moczu kota i popiołu z ust.
- Po prostu odejdz, Mikhail. Potrzebuję tego.
- Jesteś pijany od krwi - Mikhail zacisnął dłoń na jego ramieniu.- Idz do domu.
Gregor strząsnął jego rękę.
- Będę się żywił kiedy będę chciała, gdzie będę chciał i jak bardzo będę chciał.
- Posłuchaj siebie - powiedział Mikhail, zaciskając usta z obrzydzeniem.- Jesteś Faustin! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl