[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o których marzył. - Tylko tracisz czas na ten sopel lodu.
Mówią, że wszystkich okręciła wokół palca. Jest bez serca.
- Słyszałem te plotki, ale w ogóle nie daję im wiary. -
Nick ponownie spojrzał na Catherine, pogrążonej teraz
w rozmowie z pewnym dżentelmenem. - Nie powinnaś tak
mówić, Louise.
157
- Przepraszam. Wybaczysz mi? - Louise wiedziaÅ‚a, że po­
pełniła błąd i zarumieniła się aż po korzonki włosów.
Wyglądała na tak spłoszoną, że Nick musiał się uśmiechnąć.
- OczywiÅ›cie, że ci wybaczÄ™. Nie powinienem siÄ™ na cie­
bie złościć. Zatańczymy?
-Tak!
Z radością pociągnęła go w krąg tańczących. Nicholas
zauważyÅ‚, że w tej samej chwili Catherine przyjęła zapro­
szenie sir Alana Dovedale'a. WyglÄ…daÅ‚a nawet na zadowolo­
ną. Nick zmarszczył brwi. Dlaczego uśmiechała się do tego
bawidamka?
Zamyślony wodził za nią wzrokiem. Nagle w jego
oczach pojawiÅ‚ siÄ™ przekorny pÅ‚omyk. MaÅ‚a Louise caÅ‚­
kiem bezwiednie podsunęła mu znakomity pomysł,
w jaki sposób zniszczyć barierę, za którą schowała się
Catherine i uciszyć plotki na temat jego domniemanych
planów wobec Francuzki.
- Co czytasz? - z ciekawością zapytała Lettice na widok
Catherine pochylonej nad jakąś kartką. - Coś się stało?
- To wiersz - odpowiedziaÅ‚a panna Moor. - Drobny poe­
macik, zupełnie bez znaczenia.
- Wiersz miÅ‚osny?! - zawoÅ‚aÅ‚a Lettice. - Ależ to ekscytu­
jące! Kto ci go przysłał?
Catherine zmięła papier w kulkę.
- Nikt.
- Jak to nikt? Ktoś musiał przysłać.
ChwyciÅ‚a pogniecionÄ… kartkÄ™ i rozprostowaÅ‚a jÄ… na ko­
lanie. Catherine bezskutecznie próbowaÅ‚a pozbawić jÄ… cen­
nego Å‚upu.
- Przecież to od sir Nicholasa! - ze zdumieniem powie­
działa Lettice. - Napisał do ciebie. Zaadresował tak:  Róża
158
o ciernistych kolcach". To ty. Dobrze cię opisał. Na samym
końcu dodał, że płonie z miłości do ciebie i wciąż widzi
twojÄ… twarz w dÅ‚ugie i bezsenne noce. - ZachichotaÅ‚a gÅ‚oÅ›­
no przy ostatnich wersach. - Znakomite! Przysięgam, że
policzki mi płoną ze wstydu!
- PrzestaÅ„ - ofuknęła jÄ… Catherine. - To tylko żart. Za­
kpił sobie ze mnie.
- Raczej z siebie - zauważyÅ‚a Lettice. -  DÅ‚ugie i bez­
senne noce".
- To nieprawda. Nie można mu ufać. Bez skrupułów po­
rzucił Annette.
- Ale ona miała innych kochanków, kiedy tylko na chwilę
się odwrócił! Po co mu taka baba? A poza tym Annette chce
wyjść za lorda Ramsdena.
- Przecież jest taki stary, że mógłby być jej ojcem!
- No cóż. Zrobił jej dziecko. To znaczy ona tak twierdzi,
ale nie dam głowy, że to prawda. - Lettice roześmiała się.
Catherine mimo woli też się uśmiechnęła. - Lord Ramsden
musi mieć dziedzica. Jego ostatnia żona, świeć Panie nad jej
duszą, odeszła bezpotomnie. Chyba więc woli wziąć to, co
mu dają, i nie przejmować się przeszłością.
- Cieszę się ze względu na Annette, ale to niczego nie
zmienia. Sir Nicholas dokonał już wyboru. Wszędzie się
z nią pokazuje. - Catherine spiekła raka, bo zrozumiała, że
zabrzmiało to niczym zazdrość.
- Masz na myśli Louise Montpellier? Owszem, ona aż się
pali, żeby go usidlić. Ale on? WÄ…tpiÄ™, zwÅ‚aszcza po tym li­
ście. Wiesz, co to znaczy?
- Oczywiście. To zwykły podstęp obliczony na to, by
mnie uwieść - odparła Catherine. - Mówi o kochankach
leżących wÅ›ród liÅ›ci, o nektarze ze zródÅ‚a prawdziwej miÅ‚o­
ści. Powinien za to solidnie oberwać po głowie.
159
- Ja bym na twoim miejscu zachowała się całkiem inaczej.
- JeÅ›li chcesz, to zatrzymaj sobie ten poemat. Z przyjem­
nością ci go oddaję.
Lettice popatrzyła na nią spod oka.
- NaprawdÄ™ go nie lubisz? Ani trochÄ™?
- Jest bezdusznym, zapatrzonym w siebie kobieciarzem
- odpowiedziała Catherine. - Będę szczęśliwa, jeśli wreszcie
przestanie mnie nachodzić.
W gÅ‚Ä™bi duszy zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że zwyczajnie kÅ‚a­
mie. Owszem, Nick czasami potrafił ją rozdrażnić, ale za
każdym razem, gdy patrzyła mu prosto w oczy, ogarniało
jÄ… wzruszenie.
A wiersz okazał się szczególnie podły, budził bowiem
nieprzystojne myÅ›li! Och, poczekaj, mój ty rycerzyku, po­
myślała. Odwdzięczę ci się przy pierwszej sposobności!
- SkÄ…d ta marsowa mina, panno Catherine?
Aż podskoczyła, słysząc cichy szept Nicholasa tuż nad
swoim uchem. ZadygotaÅ‚a, kiedy dreszcz rozkoszy prze­
szył jej całe ciało. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl