[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po czym odwróciła się do Mike'a i zaczęła powoli zdejmować
ubranie. - Nie obchodzi mnie, co zdarzyło się kiedyś, ważna jest tylko
przyszłość. Powiedz, że mnie już nigdy nie opuścisz.
- Wtedy też cię nie opuściłem. Nie wiem, co się stało, ale
przysięgam: nie wyjechałem z Nowego Orleanu dobrowolnie.
146
RS
- Jeszcze jedno musisz mi obiecać... - Liza postąpiła kilka
kroków.
- Tak? - Mike miał ochotę ją przytulić, ale powstrzymał się.
Czekał. Tyle spraw pozostawało niewyjaśnionych.
- Wieczorem pójdziemy do Betty. Uniósł lekko brew.
- Mam to traktować jako próbę negocjacji?
- Nie pamiętasz, ale często przekomarzaliśmy się w ten sposób -
powiedziała z uśmiechem.
- I ty, ma się rozumieć, zawsze stawiałaś na swoim.
- Zawsze. - Podeszła jeszcze bliżej, na wyciągnięcie ręki. - Daj
słowo, Duke.
- Masz moje słowo. W tej chwili obiecałbym ci nawet gwiazdkę
z nieba. Dobrze o tym wiesz.
Zaśmiała się w głos.
- Wiem. I zdobyłbyś ją dla mnie, skoro obiecałeś. Zawsze
dotrzymywałeś danego słowa.
- Co powiesz, kiedy obiecam ci tak namiętne popołudnie, że
zapamiętasz je na zawsze?
- No, nie wiem, musisz bardzo się starać, bo mam wiele
niezapomnianych wspomnień w tym zakresie -mruknęła, muskając
jego wargi.
No, wreszcie mamy taniec miłosny. A jak długo musieli się
zastanawiać. Nigdy jeszcze nie widziałem pary, która tak bardzo
pragnęłaby siebie nawzajem. Tymczasem tych dwoje ociągało się i
147
RS
ociągało, jakby nie wiedzieli, jak zabrać się do rzeczy. Wyrazna
dysfunkcja behawioralna!
Dzięki Bogu, ja i Klotylda nie mamy takich problemów. Racja,
powinienem być bardziej wyrozumiały. Koty, jak wiadomo, to istoty
wyższe. Znacznie górujemy inteligencją nad rodzajem ludzkim.
Zostawię moich kochanków, niech sobie baraszkują, i przejdę
się trochę. Muszę przemyśleć to, co mówił Mike/Duke. Głupia
wpadka, dotąd nie pomyślałem o jego majątku. Nie potrafię
wytłumaczyć, jak mogłem przeoczyć tak ważną sprawę. Zbyt
pochłonięty morderstwem Marcelle, nie brałem pod uwagę
Mike'a/Duke'a jako potencjalnej ofiary. Tymczasem w każdym
porządnym podręczniku detektywistycznym stoi wyraznie, że
zazdrość i pieniądze to dwa główne motywy zbrodni. Trzecim jest
zemsta.
Seks, rozumiem. Pieniądze też. Człowiekowi, podobnie jak kotu,
jedno i drugie niezbędne jest do życia. Ale zemsta? To już czysto
ludzki wymysł. My, istoty wyższe, wyjaśniamy nasze wzajemne kocie
pretensje od ręki i spokojnie żyjemy sobie dalej. %7ładnemu kotu nigdy
nie przy-szłoby do głowy szukać zemsty na drugim kocie ani żadnym
innym stworzeniu. Ale ludzi pochłania mnóstwo bezsensownych
spraw.
Wezmy chociażby telewizję. Czy można sobie wyobrazić
większe marnotrawienie czasu? Dobrze, koniec. Nie będę już
zanudzał was dowodzeniem, że jesteście poślednim gatunkiem.
148
RS
Tym bardziej że wieczór jest taki piękny. Zajrzę na plac,
zobaczę, jak radzi sobie Betta. O siódmej zapowiada się bardzo,
bardzo ciekawe spotkanie.
149
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Chociaż Liza nie bardzo wiedziała, czego właściwie powinna
oczekiwać, mieszkanie Betty ją zaskoczyło. Surowe, wręcz ascetyczne
wnętrze, ławy z jasnego drewna, proste regały wypełnione książkami,
wszystko zdradzało skandynawskie pochodzenie.
- Johan Lassfolk - mruknął Duke i sam się zdziwił, skąd pamięta
nazwisko szwedzkiego projektanta.
- Rozpoznałeś? Oby tak dalej - ucieszyła się Liza. Do pokoju
weszła akurat Betta z dzbankiem herbaty ziołowej. Uśmiechnęła się
do gości:
- Masz rację, Duke, to Lassfolk. Bardzo lubię projektowane
przez niego rzeczy, mają takie czyste linie. Widzę, że znasz się na
meblach.
- Kiedyś się znałem. Nazwisko Lassfolka jakoś samo przyszło
mi do głowy. Ostatnio przypominam sobie różne drobiazgi.
- To dobry znak. - Betta zaczęła nalewać herbatę do filiżanek.
Rzeczywiście, roztaczała wokół siebie atmosferę spokoju, coś,
co przyciągnęło Lizę, kiedy po raz pierwszy zobaczyła małą
Szwajcarkę na Jackson Square.
- W jaki sposób pracujesz z ludzmi? - zagadnęła.
- To zależy, na ile człowiek potrafi się otworzyć. - Betta
podniosła głowę, spojrzała najpierw na Lizę, potem na Duke' a. - A
ty? Wierzysz, że mogę ci pomóc?
- Chciałbym odzyskać pamięć. Betta skinęła głową.
150
RS
- Musisz wiedzieć, że nie pamięta się czegoś zazwyczaj z dwóch
powodów: albo człowiek w ten sposób się broni, albo oszukuje,
innych i samego siebie.
Liza już chciała zaprotestować, ale w ostatniej chwili ugryzła się
w język. Przyszła tu z Dukem po pomoc, powinna więc milczeć i
pozostawić inicjatywę Betcie.
- Słyszałem to już wcześniej. - W tonie Duke'a nie było śladu
urazy. - Mówiono mi, że znalazłem sobie wygodne miejsce
schronienia. Ale skoro tak, nie przyjeżdżałbym do Nowego Orleanu
szukać prawdy, tylko nadal siedziałbym bezpiecznie w Północnej
Dakocie.
- Bardzo rozsądne rozumowanie - przytaknęła Betta. - Jeśli nie
masz nic przeciwko temu, spróbujemy hipnozy. Nie każę ci zamieniać
się w kaczkę, żadnych idiotycznych sztuczek. Liza będzie czuwała,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]