[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co się stało? - Kiedy zobaczył mokre od łez policzki
Brett, oparł się z wrażenia o ścianę.
- Nazwała mnie mamą - powiedziała Brett.
- Jesteś pewna, że to nie było ga-ga"?
- Nie, to było wyrazne mama". Na dodatek wskazała
mnie rÄ…czkÄ…. Hope, powiedz to jeszcze raz.
- Daaa daaa!
- To dziecko umie mówić! - krzyknął Michael jeszcze
głośniej niż Brett chwilę wcześniej. - Poczekaj, muszę to
sfilmować. Nie ruszajcie się!
- Pamiętaj, że będzie to oglądała za dwadzieścia lat -
przypomniała mu Brett, kiedy wrócił z kamerą.
- Skarbie, powiedz to jeszcze raz.
- Co mam powiedzieć, koteczku? - zapiszczała fałszy-
wym sopranem.
- Ale śmieszne! - Ustawił zbliżenie jej twarzy, marząc!
żeby choć raz udało mu się utrwalić na taśmie ten niezwykły
blask bijący z jej oczu. Potem skierował obiektyw na Hope.
- Dalej, Hope, powiedz jeszcze raz da-da". Nie daj się prosić,
wiemy, że to potrafisz.
Dziewczynka dała z siebie wszystko, żeby wypaść jak naj
lepiej. Nie mówiąc na razie ani mama", ani dada", chwyciła
trochę makaronu i wycelowała nim prosto w obiektyw.
- Właśnie za takie numery będę nazywał cię siusiumaj-
tką" do osiemnastego roku życia powiedział z udawaną zło
ścią, wiodąc okiem kamery po kuchennym bałaganie.
- Czy podać sos marinara do tego makaronu? - spytała
CYGACSKA SZKATUAKA 109
Brett tonem kelnerki, a potem wręczyła Michaelowi ścierkę
do wytarcia obiektywu.
- Nigdy nie denerwuj mężczyzny z kamerą. - Brett po
groziła palcem Hope.
- Ma-ma - powiedziało dziecko z żalem w głosie, po
czym rozgadało się na dobre: - Ma-ma-ma-ma-ma, ga-ga-ga-
ba-ga - mała gaworzyła i wymachiwała rączkami, jak gdyby
domagała się od Brett większego zainteresowania.
- Nie ma co, wieczór mieliśmy pełen wrażeń... - powie
działa Brett, wchodząc do pokoju dziennego. - Ale dziecko
śpi jak kamień.
- Przydałaby się jakaś kanapa...
- Skąd ci to nagle przyszło do głowy?
Wzruszył ramionami. Nie miał zamiaru tłumaczyć jej, że
znacznie trudniej byłoby uwieść własną żonę w fotelu niż na
kanapie. Trudniej nie oznacza, że jest to niemożliwe, uznał,
nie odrywając od niej wzroku. Brett zmieniła sportowe leg
ginsy i bluzę na bardzo krótką zamszową spódnicę oraz tur
kusową bluzkę z głębokim dekoltem. Był prawie pewien, że
włożyła ją na gołe ciało.
Zwilżył wargi, z nadzieją, że udało mu się przy tym nie
cmoknąć... Wyglądała rewelacyjnie.
Na nogach miała pończochy. Zauważył ich połysk, kiedy
tanecznym krokiem podeszła do niego bliżej. Od kiedy to Brett
poruszała się jak syrena...? Dlaczego nigdy dotąd nie zauważył,
że ma takie smukłe pęciny... A niby jak miał zauważyć, jeśli
nosiła wyłącznie botki albo adidasy? Teraz była w pantoflach na
wysokich obcasach. Miała piękne, długie nogi.
Michael potarł nerwowo brwi, drugą ręką naciskając po
myłkowo przycisk potencjometru w pilocie telewizora.
110 CYGACSKA SZKATUAKA
- Trzy, dwa, jeden... - Na ekranie pojawiały się migawki
z jakiegoś balu sylwestrowego. - Szczęśliwego Nowego
Roku!
- Nie jest ci gorąco? - spytała Brett. - Bo mnie jest stra-
sznie duszno. - Odpięła ostatni guzik bluzki. - Pewnie za
długo siedziałam przy piekarniku... Napiekłam tych cynamo
nowych bułek jak dla pułku wojska.
To nie z powodu piekarnika jest Brett gorąco, myślał go
rÄ…czkowo, wpatrujÄ…c siÄ™ w jej dekolt.
Zauważyła jego zmieszanie. Nabrała głęboko powie
trza w płuca i obiecała sobie, że tym razem nie stchórzy.
Planowała to uwiedzenie od tygodnia - spódnica mini, bluz
ka włożona na gołe ciało, figi z czarnej koronki - no
i te cynamonowe ciastka. Wczoraj w telewizji usłyszała,
że zdaniem jakichś naukowców to nie piżmo ani jakakol
wiek inna woń, którą można zamknąć w butelce perfum, naj
bardziej podnieca mężczyzn, lecz zapach... cynamonowych
bułeczek.
- Ja... - chrząknął kilka razy. - Ja... nigdy nie słyszałem,
żeby ktoś piekł cynamonowe bułki na Nowy Rok. Opowiada
łem ci, jak Węgrzy świętują sylwestra?
- Kto to jest Sylwester?
- Nie kto, tylko co. To ostami dzień roku. Tej nocy wszy
scy się gdzieś bawią, piją, tańczą. O północy jemy specjalny
gatunek kiełbasy.
- Podoba mi się wszystko poza tą kiełbasą - zmarszczyła
nos. - W lodówce chłodzi się butelka szampana.
Michael pomyślał, że sam powinien wejść do lodówki,
żeby ochłodzić nieco rozpaloną krew.
Brett wróciła z dwoma kieliszkami w jednej ręce i butelką
szampana w drugiej.
CYGACSKA SZKATUAKA 111
- Wyjrzałam przez okno. Pada gęsty śnieg. Dobrze, że
zostaliśmy w domu. Możesz otworzyć szampana?
Wstrzymał oddech. Brett zasłaniała swoim ciałem snop
światła padający z kuchni. Wyglądała jak anioł, podobnie jak
tamtego dnia, kiedy się poznali - z magiczną aureolą wokół
głowy. Musi koniecznie znalezć czarodziejską szkatułkę...
- Michael? - powtórzyła. - Możesz otworzyć butelkę?
- Tak, oczywiście.
Wycelował korkiem w róg pokoju i o mały włos nie strącił
gwiazdy z czubka choinki.
- Niezły strzał - powiedziała z uśmiechem. - Z toastem
rzeczywiście powinniśmy wytrzymać do północy, ale wcześ
niej możemy chyba zwilżyć usta...?
- Uhm... - Nalał szampana do obu kieliszków. Swój od
razu wychylił do dna, a potem przyglądał się, jak Brett sączy
leniwie trunek, nie odrywając błyszczących, lekko rozchylo
nych warg od oszronionego kryształu. Te usta doprowadzały
go do szaleństwa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]