[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i telewizją.
Kiedy przyjechał doktor Dubchek? - spytała Marissa,
ustępując z drogi kamerzystom, zmierzającym do sali kon-
ferencyjnej.
Krótko po północy - odrzekł Navarre.
A skąd się tu wzięła policja? - pytała dalej, zauwa-
żywszy drugiego umundurowanego policjanta przy
drzwiach prowadzących do szpitala.
Gdy rozniosło się, że doktor Richter umarł, pacjenci
zaczęli masowo wypisywać się ze szpitala, zanim Stanowy
Komisarz do Spraw Zdrowia nie wydał zarządzenia o ob-
jęciu całego kompleksu kwarantanną.
Marissa przeprosiła doktora Navarre'a i przepchnęła się
przez ciżbę reporterów zgromadzonych przed salą konferen-
cyjną. Z jednej strony zadowolona była z tego, że Dubchek
przejął odpowiedzialność, z drugiej jednak męczyło ją pyta-
nie, dlaczego nie skontaktował się z nią po przyjezdzie. Kie-
dy weszła na salę, Dubchek właśnie zaczął mówić.
Dawał sobie świetnie radę. Jego opanowany i poważny
sposób bycia spowodował, że na sali natychmiast zrobiło
się cicho jak makiem zasiał. Na początku przedstawił siebie
oraz pozostałych członków ekipy z CKE. Byli to: doktor
Mark Vreeland, szef Departamentu Epidemiologii Medycz-
nej, doktor Pierce Abbott, dyrektor Departamentu Wiruso-
logii; doktor Clark Layne, dyrektor Szpitalnego Programu
Chorób Zakaznych oraz doktor Paul Eckstein, dyrektor
Centrum Chorób Zakaznych.
59
Po dokonaniu prezentacji Dubchek zdementował wiado-
mość o "nowej epidemii AIDS". Wyjaśnił, że epidemiolog
stanu Kalifornia poprosił CKE o pomoc w rozpoznaniu kil-
ku nie wyjaśnionych przypadków choroby, której przypisuje
się pochodzenie wirusowe.
Patrząc na gorliwie notujących dziennikarzy, Marissa
mogłaby przysiąc, że nie dali się przekonać ogólnikowym
słowom lekarza. Widmo nieznanej i przerażającej choroby
wirusowej stanowiło dla nich nie lada sensację.
Dubchek poinformował następnie, że zanotowano do-
tychczas zaledwie szesnaście przypadków zachorowań i że
jego zdaniem sytuacja została opanowana. Wskazując na
Layne'a oznajmił, że będzie on nadzorował przebieg kwa-
rantanny i dodał, iż dotychczasowe doświadczenia wskazują
na możliwość opanowania tego rodzaju choroby poprzez
ścisłą izolację szpitalną.
Na to zerwał się Clarence Herns z pytaniem:
Czy to prawda, że doktor Richter przywiózł wirusa
z konferencji w Afryce?
Nie możemy tego stwierdzić - odparł Dubchek. -
Istnieje taka możliwość, choć jest ona wątpliwa. Okres
inkubacji wirusa musiałby być niezmiernie długi, gdyż od
powrotu doktora Richtera z Afryki upłynął już ponad
miesiąc. Przy tego rodzaju chorobie trwa on zwykle około
tygodnia.
Kolejny dziennikarz podniósł się z miejsca:
Wiadomo, że okres inkubacji wirusa AIDS może
trwać nawet pięć lat, jak zatem może pan ograniczać go
w tym wypadku do zaledwie jednego tygodnia?
Sęk w tym - odparł Dubchek, okazując lekkie znie-
cierpliwienie - że wirus AIDS w niczym nie przypomina
tego, z którym się obecnie borykamy. Jest sprawą niezmier-
nej wagi, by zostało to zrozumiane przez media i podane
do wiadomości publicznej.
Czy wyodrębniliście tego nowego wirusa?-padło ko-
lejne pytanie.
Jeszcze nie - przyznał Dubchek. - Ale nie spodzie-
wamy się, by nastręczało to jakiekolwiek trudności. Głównie
60
dzięki temu, że nie jest to wirus tego typu, z jakim mamy
do czynienia w przypadku AIDS. Wyhodowanie odpowied-
nich kultur nie powinno trwać dłużej niż tydzień.
- Jak może pan twierdzić, że jest to wirus inny niż AIDS,
skoro jeszcze go nie wyodrębniliście? - ciągnął ten sam re-
porter.
Dubchek wbił w niego wzrok. Marissa wyczuła w jego
głosie pogardę, gdy spokojnie odpowiedział:
- Lata praktyki dowodzą, że diametralnie odmienne ob-
jawy kliniczne wywoływane są przez diametralnie różne od
siebie mikroorganizmy. To wszystko na dzisiaj. Będziemy
państwa informować na bieżąco. Dziękuję, że pofatygowa-
liście się państwo tutaj o tak wczesnej porze.
Po tych słowach w sali wybuchła istna burza pytań, każdy
z dziennikarzy usiłował przekrzyczeć pozostałych w nadziei
uzyskania jeszcze jednej odpowiedzi. Dubchek zignorował
wszystkich i wyszedł z sali z pozostałymi lekarzami. Marissa
bezskutecznie usiłowała dopchać się do swego szefa. Dopie-
ro na zewnątrz umundurowany policjant zastąpił reporte-
rom drogę, nie wpuszczając ich do części szpitalnej. Marissa
przedostała się tam dzięki karcie identyfikacyjnej. Dopadła
Dubcheka przy windzie.
A, tu pani jest! - ucieszył się, a jego ciemne oczy błys-
nęły na jej widok. Głos brzmiał ciepło i przyjaznie, gdy
przedstawiał Marissę pozostałym lekarzom.
Nie sądziłam, że przybędzie aż tak liczna grupa -
przyznała, gdy wchodzili do windy.
- Nie mieliśmy wyboru - stwierdził Layne.
Abbott potwierdzająco skinął głową.
- Pomimo to, co powiedział Cyrill na konferencji, epi-
demia, z którą mamy do czynienia, wygląda bardzo poważ-
nie. Wystąpienie afrykańskiej wirusowej gorączki krwotocz-
nej w świecie uprzemysłowionym to koszmar, męczący nas
od momentu pojawienia się tej choroby.
Jeżeli jest to właśnie afrykańska gorączka wiruso-
wa - dodał Eckstein.
Jestem przekonany - stwierdził Vreeland. - Tak sa-
mo jak o tym, iż nosicielem jest ta małpa.
61
Nie pobrałam próbek od małpy - lojalnie przyznała
Marissa.
Nie szkodzi - uspokoił ją Dubchek. - Uśpiliśmy to
zwierzę i w nocy wysłaliśmy próbki organów do Centrum,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]