[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ucho do jego piersi. Usłyszał tylko tłum pod mauzoleum - ludzie usłyszawszy strzały zaczęli
krzyczeć jak szaleni i z niepokojem dopytywać się o losy monarchy. Atabek Amin as-Sultan
zdecydował, że nie można ujawnić śmierci szacha. Stał purpurowy na twarzy nad zwłokami i
nagle rozpoznał zamachowca: to był Mirza Reza z Kermanu, człowiek blisko związany z
duchowieństwem, który przez całe życie przeciwstawiał się szachowi. Spędził wiele lat w
więzieniu, torturowano go i bito, ale zawsze uwalniano pod presją tego czy innego mułły.
Uskarżał się na niesprawiedliwość Kadżarów - szach Naser ad-Din zabił pół tuzina ludzi tylko
dlatego, że zbliżyli się do jego karawany, gdy nie życzył sobie nikogo przyjmować; syn szacha
dokonywał eksperymentów naukowych na bezbronnych wieśniakach (kazał ogrodnikowi
wsadzić twarz do garnka z gotującą się wodą różaną tylko po to, żeby obejrzeć skutki ciężkiego
poparzenia na oczach i wargach tego człowieka). Ostatnim razem gdy Mirzę Rezę z Kermanu
zwolniono z więzienia, zaraz udał się do mułły.
- Szach jest niesprawiedliwy - rzekł.
- Zatem musisz postarać się na własną rękę o sprawiedliwość - poradził mułła.
Atabek Amin as-Sultan kazał strażnikom zatrzymać Mirzę Rezę w sanktuarium. Sam
wyszedł przed tłum.
- Chwała Bogu! - oznajmił z niezachwianym przekonaniem. - Jego Wysokość Król Królów
żyje i nie odniósł ran.
Po powrocie do sanktuarium kazał wyprowadzić zamachowca. Wsadzono go ze związanymi
rękami do otwartego powozu, ale Mirza Reza jadąc do Teheranu na śmierć spoglądał na ludzi i
uśmiechał się z godnością.
Atabek Amin as-Sultan kazał przynieść królewski fotel. Dzwignął zwłoki i ułożył je na fotelu
w taki sposób, że szach siedział prosto, a oczy miał wciąż otwarte. Z pomocą Aresza
przytrzymywał trupa w tej pozycji, czekając, aż zesztywnieje. Aresz stał w sanktuarium wiele
godzin, dusząc się w upale; pot spływał mu po twarzy na ubranie do wysokich butów, a on
zastanawiał się, jaka będzie przyszłość bez Nasera ad-Dina. W końcu Atabek oznajmił, że
nadszedł czas.
- Trzymaj rękę Jego Królewskiej Mości - rozkazał. - Rozmawiaj z nim, gdy będziesz szedł.
Przechodząc przez tłum widzów przed Sanktuarium Szacha Abd al-Azima i potem przez całą
powrotną drogę do Teheranu Aresz Buntownik przemawiał do zwłok szacha Nasera ad-Dina.
Wyruszył na tę misję jako chłopiec, a wrócił jako mężczyzna.
Następnego dnia o północy Muzaffar ad-Din Chan Kadżar, następca Nasera ad-Dina, został
zaprzysiężony i wstąpił na tron. Dopiero wówczas Atabek zezwolił, by wiadomość o zamachu
rozeszła się wśród ludu. Niedługo potem Mirza Reza Kermani został powieszony na oczach
mieszkańców całego miasta. Stojąc pod szubienicą, zwrócił twarz w stronę kata i powiedział:
- Zrobiłem to, co należało.
Salman Sprzedawca Węgla pracował od trzeciego roku życia. Był zawsze czarny - jak ci
aktorzy, którzy występowali w Teheranie na rogach ulic i smarowali sobie twarze i ręce węglem -
a kasłał tak okropnie, że wszyscy go poznawali po odgłosach wydawanych przez jego płuca.
Chodził w długiej usmolonej kapocie i nosił węgiel w przerzuconym przez ramię wielkim worze
tak dużym jak on sam.
Już w młodości, nim jeszcze się ożenił, Salman Sprzedawca Węgla wiedział, że umrze na
suchoty.
Urodził się w rodzinie uczonych, ale nigdy nie nauczył się czytać. Jego ojciec, nauczyciel
Talmudu, uciekł z masakry w rosyjskim getcie tylko po to, żeby znalezć się w Dżujibarze. Był
młody, gdy się tam zjawił, lecz przybył z wielkimi oczekiwaniami i szok, jakiego doznał pod
wpływem rzeczywistości, osłabił go i rozgoryczył. Nie znał języka perskiego i jakoś nie potrafił
go opanować. Nie mógł uczyć Talmudu, nie mógł znalezć innej pracy, a przede wszystkim nie
mógł zaakceptować Dżujibaru jako swego nowego domu. Zaryzykował życie i porzucił groby
przodków, żeby uciec od ucisku, a w Dżujibarze był ofiarą nie tylko mułłów, lecz także
nieżyczliwych %7łydów, którzy traktowali go jak obcego. Jego żona, jedyna wykształcona kobieta
w tych czasach, musiała pracować jako służąca w dzielnicy ormiańskiej. Była piękna, ale wątła;
po kilku latach pobytu w Isfahanie zaziębiła się i umarła. W rocznicę jej śmierci ojciec Salmana
Sprzedawcy Węgla popełnił samobójstwo połykając truciznę.
Salman Sprzedawca Węgla byłby zginął tego pierwszego roku, gdyby nie Tarane Tulipan,
która wzięła go do siebie i wychowała jak własnego syna. Posłała Salmana do pracy, uczyła
kupować węgiel, nabierać go rękami przy każdym domu, przy którym się zatrzymał, obliczać
pieniądze i targować się o każdy miedziak. Wieczorem, gdy wracał do domu, kąpała go,
zmieniała mu ubranie, kładła do czystego łóżka z pachnącą, świeżo wybieloną z pościelą. Salman
Sprzedawca Węgla kochał ją nad życie - bardziej niż kiedykolwiek kochałby rodziców. Dorastał,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]