[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na drugi plan, na czas grania na scenie innych
postaci, na powierzchnię wypływają jedynie jako
zwidy i omamy, krzywe zwierciadła i maski. I zaraz
znikają.
Zresztą, może nie tyle pomyliła się co do Juliena,
ile pospieszyła, traktując go zbyt poważnie. Wspólne
zainteresowania czy plany niekoniecznie muszą
prowadzić do trwałego związku. Co dalej? Nie ma
pośpiechu, jeszcze zdąży się zastanowić. Do nowych
spotkań, tak jak do nowych miejsc, trzeba się
przygotować, otworzyć na swobodny przepływ
zdarzeń. Inaczej się nie da. Według Leny na tym
polegała wolność. Nie tylko wyboru, w ogóle 
wolność.
W planach na najbliższe miesiące niewiele
rzeczy wiedziała na pewno. Najpierw Pampeluna i
festiwal. Potem powinna wrócić do Warszawy, ale to
dopiero na obronę pracy magisterskiej. Termin
ustaliła na pazdziernik, żeby nie tracić sezonu. A to
oznaczało, że teraz wcale nie musiała wracać do
Polski, zamiast tego mogła wysiąść gdzieś w drodze
powrotnej z Hiszpanii. Gdzie? Na przykład, tutaj.
Wieczorem Xavier zaproponował, żeby podczas
sierpniowego festiwalu Lena popracowała jako
asystentka reżysera. A ona odpowiedziała, że się
zastanowi i da mu odpowiedz jeszcze przed
wyjazdem.
Coudes ucichło, znieruchomiało jak te wulkany
na horyzoncie. Lena spróbowała sobie wyobrazić
uśpione za jej plecami miasto: domy z jasnego
kamienia, ogrody, skwery i wąskie uliczki,
układające się w długi szereg opustoszałych, nocnych
kadrów. Miejscami, dzięki latarniom i oświetlonej
wieży kościoła, zachowały jeszcze podział na światło
i cień, lecz poza nimi zatraciły już niemal całkowicie
kontur.
Tak wygląda miasto nocą. Znika, przestaje
istnieć, ponieważ nie ma świadków.
Lena wzdrygnęła się. Zegar na wieży wybił
godzinę drugą, potem trzecią. Od rzeki ciągnął
wilgotny chłód. Mimo wszystko trudno jej było
ukryć, nawet przed sobą, że takie siedzenie na moście
byłoby przyjemniejsze, gdyby nie przyszła tu sama.
W dzień łatwiej udawać, że tak jest dobrze, że jej na
nikim nie zależy. Teraz już nie było to takie proste.
Jak daleko sięgała noc, wszędzie  w Coudes, na
górze w Montpeyroux i daleko stąd, w Ołowniku 
spali ludzie. Starzy i młodzi, szczęśliwi i zrozpaczeni,
zakochani i obojętni, zdrowi, chorzy, umierający, w
tej jednej chwili połączeni wspólnotą snu.
Tylko jej tam nie było, w żadnym z tych domów.
A jutro nie będzie jej w Lyonie, dokąd chcieli się
wybrać razem na otwarcie festiwalu teatrów
ulicznych. Julien na pewno pojedzie. Może z kimś?
Lena kilka razy powtórzyła w myślach:  Może z
kimś", sprawdzając, czy coś poczuje. Mimo
wszystko, poczuła.
Była tak zamyślona, że nie zwróciła uwagi na
kroki na moście. Hugo usiadł ciężko obok niej i
zwiesił nogi nad czarną wodą. W ręku trzymał aparat
fotograficzny.
 Zastanawiałem się właśnie, jak sfotografować
takie uśpione miasto  powiedział.
ROZDZIAAVI
Wyruszyli przed wschodem słońca, żeby
nadrobić stracony czas. Na pożegnanie Xavier
poczęstował ich kawą z ekspresu, mocną i czarną jak
smoła, a i tak ledwie wsiedli do autokaru, wszyscy
natychmiast znów zapadli w drzemkę. Wyglądało to
tak, jakby pan Henryk jechał sam, bez pasażerów.
Silnik pracował równomiernie, radio grało, a
raczej mruczało, nastawione tym razem tak cicho, że
trudno było rozróżnić słowa i melodie. Dla
oszczędności jechali bocznymi drogami, gdzie życie
toczyło się jak zawsze, niezakłócane nieprzerwanym
szumem pobliskiej autostrady.
Dzień był słoneczny, koło dziesiątej zrobiło się
gorąco. Przydałaby się klimatyzacja, ale klimatyzacja
nie działała. Do tej pory znajdowała się na ostatnim
miejscu listy urządzeń popsutych lub stale psujących
się, zaraz po telewizji pokładowej i WC. Teraz nagle
przesunęła się na wysoką pozycję. Był dopiero
wczesny ranek, a już trudno się oddychało.
 Co będzie dalej?  jęknęła Marietta, ściągając
przez głowę turkusowy sweter, haftowany w motyle,
i wycierając spocony kark. Obejrzała się na
Profesora. Nie dość, że duchota, to jeszcze ten zapach
gołębnika. Smród!
Nikt jednak nie podjął drażliwego wątku,
zwłaszcza Profesor, który po dwóch nieprzespanych
nocach nareszcie zasnął głęboko.
 Co ten gołąb tu robi?
 Je kukurydzę. Woli słonecznik i płatki
owsiane, ale akurat się skończyły. Przydałaby się też
nalewka z czosnku i cytryny, i witaminy z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl