[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W każdym razie poznaje pan ten model?
- Tak jest - powiedział świadek - to jest pierwsza partia towaru. Zaczynaliśmy właśnie
produkcję.
- Po czym pan poznaje?
- Deseń, wzór, fason. Sam przy tym pracowałem. Byłem wtedy kierownikiem
warsztatu. Sam uzgadniałem z naszymi zakładami tkackimi w Tczewie.
- Kiedy oddaliście do sprzedaży?
- Partia była wykonana na trzydziestego pierwszego lipca. Pamiętam, z opóznieniem.
Przestawiliśmy się właśnie na samodziały. Mieliśmy trudności. Planowaliśmy na pierwszego
maja, były zobowiązania, zresztą sezon, ale trudności kadrowe... niedouczone siły.
- Rozumiem - uspokoił go Sulibor. - Niech pan się nie denerwuje. My nie mamy
żadnych pretensji. Interesuje nas tylko, kiedy towar ukazał się w sprzedaży.
- Około dziesiątego sierpnia... Pamiętam były trudności z wycenieniem. Nowa
produkcja, obywatele rozumieją.
- A więc około dziesiątego sierpnia w PDT w Gdyni, To jest pewne?
- Tak jest. Mogę złożyć zeznanie pod przysięgą.
- Nie trzeba. To byłoby wszystko - rzekł Sulibor. - Dziękujemy bardzo i przepraszamy,
że fatygowaliśmy pana.
- Nie ma za co. Nie ma za co. Mogę już odejść?
- Oczywiście.
Prezes ukłonił się gwałtownie i z widoczną ulgą wypadł na korytarz.
Byłem przekonany, że za drzwiami ociera pot z czoła.
- Co za nerwowy człowiek - zauważył Dzikowicz.
- Nie dałbym głowy, czy nie ma tam czegoś na sumieniu... - zaśmiał się Sulibor. - Oni
często chorują na manka.
Zauważyłem, że jest w doskonałym humorze.
- Czy... czy to cię w jakiś sposób urządza? - zapytał major.
- I ty o to teraz pytasz, Dzikowicz? Twoja koncepcja zaczyna teraz przecież nareszcie
stawać na nogi.
- Doprawdy, ja sam teraz już zaczynam wątpić w moją koncepcję - wyznał Dzikowicz. -
Poza tym muszę ci zakomunikować przykrą wiadomość. Misja porucznika %7łuka w Legnicy
nie powiodła się. %7łuk nie natrafił tam na żaden ślad pobytu człowieka o rysopisie
Chreptowicza.
- Tym lepiej, Dzikowicz. Tym lepiej. Bardzo by nam skomplikował sprawę, gdyby
natrafił.
Major spojrzał na niego osłupiały.
- Lecz w takim razie bilet?...
- Jest naszym sztandarowym dowodem.
- Czy mógłbyś mnie objaśnić, jak mam to rozumieć?
Sulibor wyciągnął zegarek.
- O piątej mamy odprawę. Będziesz na niej. Tam wszystko wyjaśnię.
Oczekiwana od dawna odprawa odbyła się w małej sali konferencyjnej. Przybyli na nią
wyżsi oficerowie sztabowi oraz major Dzikowicz z Centrali.
Sulibor lubił prezentować wyniki swej pracy w sposób plastyczny i efektowny. I tym
razem nie mógł sobie odmówić tej przyjemności.
Przybyłych oficerów witała wielka mapa orientacyjna województwa wrocławskiego
upstrzona różnobarwnymi chorągiewkami.
Nie potrzebuję dodawać, że panował tu nastrój podniecenia, by nie rzec -
zdenerwowania. Specjalna waga i charakter sprawy tłumaczyły wszystko.
Ja sam dopiero przed godziną zapoznałem się z hipotezą Sulibora i wciąż jeszcze byłem
pod wrażeniem jej prostoty i odkrywczości.
Punktualnie o piątej przybył pułkownik w towarzystwie Sulibora. Mały kapitan od razu
przystąpił do sprawy.
- Zadaniem naszym - mówił - było stworzenie roboczej hipotezy co do czasu i miejsca
przerzucenia przez granicę przestępcy występującego pod nazwiskiem Chreptowicz. Na
człowieku tym spoczywało uzasadnione podejrzenie, iż był powiązany z siatką szpiegowską
Reinholda Gehlena, której jedno z ogniw zdemaskowaliśmy niedawno w Radomiu.
Zaznaczam, iż to, co przedstawię tutaj towarzyszom, jest hipotezą, i to cząstkową.
Uważam jednak, że jest ona na tyle mocna i odpowiedzialna, by mogła stać się podstawą do
akcji zdemaskowania umiejscowionego kanału przerzutowego, który nazwaliśmy  kanałem
X .
Streściwszy pokrótce sprawę Chreptowicza i zapoznawszy oficerów z zebranymi
dowodami i poszlakami, Sulibor wstał z miejsca i podszedł do mapy.
- Punktem wyjścia naszej hipotezy stał się skrawek biletu kinowego. Był to jedyny
dowód stwierdzający pobyt Chreptowicza w kraju przed dniem 3 września 1950 roku, kiedy
to zgłosił się on do ośrodka szkoleniowego traktorzystów w Kęsicach. Jak towarzysze widzą -
Sulibor zademonstrował oficerom bilet - na jednej stronie tego biletu zachowała się w całości
nazwa serii i numer. Bilety tej serii zostały rozprowadzone w pierwszej połowie 1950 roku do
kas kinowych województwa wrocławskiego. Ostatnie z tych biletów sprzedano w miesiącu
sierpniu 1950 roku.
Na mapie województwa wrocławskiego, którą mamy przed sobą, zaznaczyliśmy
wszystkie istniejące w 1950 roku kina białymi chorągiewkami.
Proszę się przyjrzeć temu kawałkowi biletu. Zachowała się tutaj, tuż przy miejscu
przedarcia, na pół zamazana litera. Eksperci nasi odczytali ją jako  r i ustalili, że jest to
ostatnia litera kina  Meteor . Kino to istnieje w Legnicy. Tutaj Sulibor pokazał punkt na
mapie. Zauważyłem poruszenie wśród zebranych.
- Niestety, muszę rozczarować towarzyszy - ciągnął dalej Sulibor. - Orzeczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl