[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jestem równie mocno zaangażowana w małżeństwo jak ty!
POWRÓT DO GRECJI
137
- Ale przejmuje cię strachem. Roześmiała się.
- Co cię tak rozbawiło?
- Może nadejdzie dzień, gdy leżąc nago w łóżku obok ciebie, nie zadrżę, jeśli mnie dotkniesz. Ale
podejrzewam, że znacznie bliższy jest taki dzień, w którym ty nie zechcesz mnie dotknąć.
Angolos przyłożył jej palec do warg.
- Zdaje się, że mówimy o powiększeniu naszej rodziny. Zgadzasz się, że Nicky powinien mieć brata
lub siostrÄ™?
- Ale powiedziałeś przecież...
- Nieważne, co mówiłem. Uważałem, że po tym jak Nicky przez trzy lata pozbawiony był ojca, muszę
mu poświęcić maksimum uwagi. Pózniej jednak doszedłem do wniosku, że powiększenie rodziny
będzie dla niego jeszcze większym pożytkiem.
- Oczywiście pociągnie to za sobą mnóstwo zamieszania i dodatkowych obowiązków. Przewiduję, że
w związku z tym będę dużo bardziej zajęty tobą.
ROZDZIAA PITNASTY
Ku zdumieniu Georgie przepowiednia Mirrie sprawdziła się co do joty. Sroga Olympia na widok
wnuka zalała się łzami radości. Georgie stała się z miejsca jej faworytką. Sonia poszła w zapomnienie
i wszystko stało się łatwiejsze, tym bardziej że teściowa nie mieszkała już z nimi, lecz w odległości
piętnastu kilometrów.
Aby jeszcze bardziej utwierdzić swoją pozycję, Georgie postanowiła wydać przyjęcie i umieściła
Sonię na liście gości.
Ale gdy nadszedł ten dzień, ogarnęło ją zwątpienie. Co mnie opętało? - zadawała sobie pytanie. Nie
jestem damą. Nie umiem dowcipnie konwersować. Nie potrafię posługiwać się odpowiednio
sztućcami. Co mnie naszło, żeby zapraszać na kolację gromadę ważnych i bogatych ludzi?
Najwyrazniej odjęło mi rozum. Jedyne wyjście to odwołać tę imprezę. Ostatecznie nie muszę nic
nikomu udowadniać.
Pomaszerowała do gabinetu Angolosa i weszła bez pukania. Siedział przy biurku ze słuchawką
telefoniczną przy uchu. Wskazał jej gestem krzesło, na którym siadła zawiedziona, że nie wyszło jej
zaplanowane teatralne wejście. Rozmawiał po grecku, ale jedno słowo zdołała rozróżnić: Sonia.
Podeszła do wyłożonej boazerią ściany i zdecydowanym ruchem wyszarpnęła wtyczkę z gniazdka.
POWRÓT DO GRECJI
139
Za moment Angolos zmarszczył brwi i odłożył słuchawkę na widełki.
- Jakieś uszkodzenie na linii - powiedział i odwróciwszy się, ujrzał, że Georgie macha niedbale
kablem.
- Co ty, u licha, wyprawiasz?
- Zwracam na siebie twojÄ… uwagÄ™.
- Już to zrobiłaś - odparł, opierając podbródek na splecionych palcach i patrząc na nią spod rzęs.
- Przyszłam ci powiedzieć, że odwołuję dzisiejszą kolację.
- I...?
- Nie ma żadnego  i".
- Dobrze. Nie będzie kolacji.
- Nie masz nic więcej do powiedzenia?
- A co byś chciała usłyszeć?
- Przestań się zgrywać. Chyba wiesz, że od tygodnia planuję to przyjęcie. Zaprosiłam wiele ważnych
osób, a ty mówisz  świetnie"?
- Zciśle biorąc, powiedziałem  dobrze".
- Nie obchodzi mnie, co powiedziałeś. Angolos masował sobie bruzdę między brwiami, kwitując
milczeniem to sprzeczne oświadczenie. - Wiem, że jestem dla ciebie totalną katastrofą. Nie nadaję się
do życia towarzyskiego. - Wcale nie zależało mi na tym przyjęciu.
- Proszę, nie próbuj mnie udobruchać.
- Nie lubię tych uroczystych przyjęć.
- Szkoda, bo to akurat będzie wielkim sukcesem! - odparła. Trzasnąwszy za sobą drzwiami, usłyszała
jak Angolos zanosi się śmiechem.
Przygotowania szły pełną parą, gdy około południa Georgie odebrała tajemniczy telefon.
140
KIM LAWRENCE
- Emily, muszę wyjechać na chwilę. Przypilnuj wszystkiego.
Wzięła samochód i pojechała do biura swego telefonicznego rozmówcy. Zza biurka patrzył na nią
mężczyzna o sympatycznych oczach spaniela, zupełne zaprzeczenie twardego cynicznego faceta,
jakim według niej powinien być prywatny detektyw.
- Znalazł pan moją matkę? -przystąpiła od razu do rzeczy.
- Pani matka zmarła dwa lata temu. Proszę, wszystko jest w tej teczce. Mężczyzna, którego poślubiła,
żyje. Ma sieć hoteli, kieruje nimi wspólnie z najstarszym synem.
- Z synem! To znaczy, że mam przyrodniego brata.
- Tak, i jeszcze dwie siostry. Szczegóły są w teczce. Wracała do domu zemocjonowana. Ma rodzinę,
o której nic nie wiedziała i która prawdopodobnie także nie wie ojej istnieniu. A matka, której wcale
nie znała, już nie żyje. Omówi to pózniej z Angolosem.
- Gdzieś ty była? - powitał ją inkwizytorskim tonem zaraz po przekroczeniu progu.
- Załatwiałam coś.
- Spotkanie z mężczyzną?
- SÅ‚ucham?
- Dzwonił, mówiąc, że ma coś, co należy do mnie
i chciał mi to zwrócić, ale gdy zapytałem, kim jest, wyłączył się. Co miałem o tym myśleć?
- Wszystko co najgorsze, oczywiście. Wiesz, po tym wszystkim co zaszło, w głowie mi się nie mieści,
że wciąż mnie podejrzewasz. Pewnie chodziło o moją torebkę, którą...
- Bałem się, że zostałaś porwana.
POWRÓT DO GRECJI
141
Georgie zamurowało.
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Byłem o włos od zawiadomienia policji.
- To byłby nonsens.
- Cieszę się, że tak uważasz - rzekł lodowato.
Z ust Georgie dobył się chichocik, potem drugi i trzeci aż wreszcie parsknęła śmiechem tak serdecz-
nym, że łzy pociekły jej po twarzy. Zmiała się jeszcze długo po odejściu Angolosa, nie mając pojęcia,
dokąd poszedł i czy w ogóle pojawi się na tym nieszczęsnym przyjęciu. Jednak postanowiła nie
przejmować się tym.
W gruncie rzeczy zależało jej jednak na obecności Angolosa, bo bez niego występ w roli gospodyni
wieczoru okazałby się całkowitą klęską. Nie wiedziała też, jak wytłumaczyć gościom zniknięcie
męża.
Rozumiała, że jej śmiech mógł go wyprowadzić z równowagi Był siny ze złości.
- Nie wychodz, kiedy do ciebie mówię! - krzyknęła. - Kiedy wrócisz? - dorzuciła, widząc, że nie
zamierza posłuchać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl