[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przecież małżeństwem!
- To chyba wszystkie - odezwał się znowu. Jego gorący oddech pieścił
plecy Samanthy.
- Dziękuję ci - odparła drżącym głosem.
Uśmiechnął się pięknym uśmiechem, który zawsze powodował, że
Samancie kręciło się w głowie.
- Musimy porozmawiać... - zaczął, ale w tym momencie znowu
zapłakał Timmy. Nadeszła kolejna pora jego karmienia.
- Najpierw muszę nakarmić Timmy'ego - powiedziała Samantha.
Morgan wcale się nie zirytował. Przeciwnie, uśmiechnął się do
Timmy'ego i powiedział:
- Do zobaczenia, maleńki!
Kiedy poszedł, Samantha pomyślała, że czeka ich długa rozmowa.
Musieli z Morganem ustalić konkretne zasady, aby nie nawiązać
opartej na erotyce relacji, która niepotrzebnie skomplikowałaby jeszcze
bardziej ich sytuację.
Morgan przebrał się i wrócił pod pokój Samanthy, zdjąwszy buty, aby
nie było go słychać. Intymna czynność rozpinania jej ślubnej sukni ogrom-
nie podziałała na jego zmysły. Pokręcił głową. Naprawdę musieli
77
RS
przedyskutować różne sprawy. Zamierzał dać Samancie jasno do
zrozumienia, że mimo iż zostali oficjalnie małżeństwem, sama będzie
podejmowała decyzje dotyczące jej samej i Timmy'ego. Morgan nie chciał
być za nie współodpowiedzialny.
Zapukał, a ponieważ odpowiedziała mu cisza -wszedł.
- Chciałem powiedzieć, że będę czekał na ciebie w gabin... - Urwał.
Zobaczył Samanthę w letniej, kremowej sukience z rozpinanym gorsem.
Sukienka była rozpięta. Samantha karmiła Timmy'ego. Był to najbardziej
poruszający widok, jaki Morgan w życiu widział.
- Słucham? - odezwała się. Kiedy drgnęła, wystraszona, Timmy
przestał ssać.
- Przepraszam... Chciałem tylko powiedzieć, że będę czekał na ciebie
w gabinecie - odpowiedział Morgan, nie będąc w stanie odwrócić wzroku.
Timmy zapłakał głośno, kiedy jego kolacja została nagle przerwana.
Samantha z powrotem podała mu pierś, osłaniając ją kocykiem.
Morgan patrzył zafascynowany.
- Czy to boli? - spytał szeptem.
Samantha rzuciła mu długie spojrzenie, po czym odpowiedziała:
- Nie. Na początku bolało, ale się przyzwyczaiłam.
Morgan podszedł, przyklęknął naprzeciw niej i ostrożnym ruchem
odsunął kocyk. Nie protestowała. Patrzył na maleńkie ustka Timmy'ego,
który pracowicie, a zarazem z lubością ssał mleko matki.
- Pierwszy raz w życiu widzę, jak kobieta karmi dziecko - wyznał
Morgan. - To coś przepięknego!
Milczeli kilka minut. Samantha karmiła, a Morgan patrzył i patrzył.
- Zasnął - szepnęła w końcu z uśmiechem.
78
RS
Morgan, z wyrazem wielkiej czułości na twarzy, wyciągnął ręce,
ostrożnie wziął Timmy'ego i przytulił go delikatnie do piersi.
- Czy mogę położyć go do kołyski? - szepnął. Samantha skinęła głową.
- Powinien teraz spać mniej więcej do czwartej, piątej rano -
powiedziała.
Morgan ułożył Timmy'ego w kołysce, promieniejąc szczęściem.
Samantha przykryła synka kocykiem i popatrzyła Morganowi w oczy. Był
oczarowany.
- Moje podejście do was się zmienia - odezwał się, ujmując jej dłoń.
Patrzyli sobie w oczy dłuższą chwilę, po czym Samantha spuściła
wzrok. Popatrzyła na swoją dłoń złączoną z dłońmi Morgana.
- To niemądre - powiedziała.
- Pewnie masz rację. - Morgan przesunął kciukiem po jej obrączce.
- Zgodziliśmy się, że nasze małżeństwo nie będzie prawdziwe -
przypomniała, podnosząc spojrzenie.
- Nie do końca - zaprotestował. Ujął jej dłonie i oparł je sobie na
ramionach, a następnie objął Samanthę. - To ty tak mówiłaś - zauważył.
- Przecież się zgodziłeś?! - szepnęła.
- Nie. - Opuścił głowę i dotknął czołem jej czoła.
- Powiedziałem, że prawdopodobnie tak będzie najlepiej. Ale ściśle
rzecz biorąc, nie wyraziłem wprost zgody... - To powiedziawszy, zbliżył
usta do jej warg i znowu zaczął ją całować. Poczuł się cudownie. Nigdy w
życiu nie pragnął żadnej kobiety tak bardzo, jak w tej chwili pragnął
Samanthy!
79
RS
Całowali się namiętnie i czule zarazem. Było oczywiste, że i Samancie
pocałunek sprawia wielką rozkosz. Morgan przesunął dłonią po jej plecach,
a potem opamiętał się na chwilę i spytał:
- Czy sądzisz, moja droga, że damy radę przeżyć dwa lata, ani razu nie
idąc ze sobą do łóżka?
Zamknęła oczy, a potem otworzyła je powoli. Uniósłszy ręce, objęła
go za szyję, zanurzyła palce w jego włosach.
- Nie wiem - przyznała. - Ale chyba powinniśmy spróbować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl