[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odpędzić irracjonalne myśli.
Obejrzał się za siebie, żeby ocenić sytuację. Bananach zniknęła. Ogary również. %7ładne
wróżki nie przechadzały się ulicą. Zostali sami. Puścił ogrodzenie i otworzył usta -, żeby
wytłumaczyć, dlaczego wepchnął ją do wnęki i całował. Potrzebował wymówki, która
powstrzymałaby dalszy rozwój wypadków.
 Czy taka w ogóle istnieje?
Ale Leslie wsunęła rękę pod jego koszulę, dość niepewnie. Czuł blizny na je dłoni i
palcach, gdy pieściła jego plecy. Odsunął się. A wtedy ona musnęła jego klatkę piersiową.
Palce dziewczyny kreśliły linie, podążając: w stronę serca.
%7ładne z nich nie odzywało się ani nie poruszało przez kilka chwil. Puls Leslie zwolnił.
Jej podniecenie osłabło. Jednak poczucie winy tak szybko nie opuściło Nialla. Nie istniały
słowa, które mogłyby cofnąć to, co już się stało. Nie wolno mu było posunąć się dalej. Jego
plan, żeby dotrzymywać jej towarzystwa jako przyjaciel, nie wypalił na całej linii.
- Powinniśmy już iść - powiedział. Skinęła głową, lecz jej palce nie przestały kreślić
linii na jego skórze..
- Masz wiele blizn - stwierdziła. Pozwoliła słowom zawisnąć w powietrzu; dała mu
szansę na wyjaśnienie.
Zwykle nie opowiadał o swoich ranach. Nawet królowi, który zapytał o nie w
młodości, gdy nie zdawał sobie sprawy jaki to nietakt! Nie tłumaczył się też wróżkom, które
brał do swego łoża, ani nowej królowej, kiedy ujrzała go po raz pierwszy podczas treningu
sztuk walki i popatrzyła na niego ze łzami w oczach. Ale Leslie też nosiła blizny i dobrze
wiedział po czym. Delikatne pocałował jej powieki i powiedział:
- To było dawno temu.
Ręka dziewczyny zamarła bez ruchu, gdy spoczęła na jego sercu. Nawet jeśli
zorientowała się, jak nierównym rytmem bije, nie zdradziła się z tym. W końcu zapytała:
- Wypadek?
- Nie. Celowe działanie. - Położył jej wolną rękę na bliznie na swojej twarzy. - %7ładna
z nich nie pojawiła się przez przypadek.
- Przykro mi.
Uniosła głowę i pocałowała go w policzek. Jej łagodność była nawet bardziej
niebezpieczna od namiętności.
Gdy wracały wspomnienia, przeszywał go ból, tak żywy jak tamtego dnia, kiedy to się
stało. I właśnie echo cierpienia rozjaśniło mu w głowie, pomogło skupić się na tym, gdzie jest
i jaką powinien przyjąć postawę wobec Leslie. Musiał być silny, ostrożny, przyjacielski.
- Przetrwałem - oświadczył. - Czy nie to się liczy? Przetrwanie?
Uciekła od niego wzrokiem. - Mam nadzieję.
- Straciłaś do mnie szacunek? Na jej twarzy pojawiło się zdumienie.
- Nie. Wielkie nieba, nie.
- A niektórzy stracili.
- Postąpili niesłusznie. Ktokolwiek cię skrzywdził... - Potrząsnęła głową, a w jej
oczach pojawiły się mordercze żądze.
- Mam nadzieję, że spotkała go kara.
- Nie spotkała.
Odwrócił wzrok. Gdyby wiedziała jak bardzo go poniżyli, czy litowałaby się nad nim?
Czy uznałaby, że jest mniej męski, bo nie był na tyle silny, żeby im uciec? Potem uciekł.
Choć z radością zostałby wówczas cieniem - wolał zgasnąć, niż dalej zmagać się z bólem i ze
wspomnieniami. Aatwiej byłoby się poddać. Jednak znalazł go poprzedni Król Lata, zabrał na
Letni Dwór i zapewnił mu schronienie, gdzie mógł odzyskać dumę, pozbierać myśli.
- To straszne, że oni gdzieś tam są. - Ominęła go wzrokiem, gdy wpatrywała się w
pogrążone w mroku ulice, tak jak wiele razy wcześniej.
- Ale nawet gdybym ich spotkała, mogłabym nie rozpoznać. Nie pamiętam wszystkich
tych twarzy... Byłam oszołomiona narkotykami, kiedy... wiesz...
- Tak, wiem - dokończył łagodnie. - I doskonale rozumiem, co czujesz.
Leslie znów obrysowała dłonią jedną z jego blizn, tym razem z większym wahaniem.
Po wyrazie jej twarzy rozpoznał, że zrozumiała.
- Ty? - upewniała się. Skinął głową.
- To stało się wieki temu.
Jej oczy wypełniły się łzami.
- Mija? Panika?
I spojrzała na niego z taką nadzieją, że zapragnął, aby wróżki potrafiły kłamać. Ale nie
potrafiły.
- Jest lepiej. - odparł. - Są takie dni kiedy prawie się zapomina.
- Ale to już coś, prawda?
- Czasami nie możesz liczyć na więcej - Pocałował ją delikatnie, jakby w ten sposób
chciał dodać jej otuchy. - Ale czasami spotykasz kogoś, kto nie patrzy na ciebie dziwnie,
kiedy pozna prawdę. I nic więcej nie ma znaczenia.
- W milczeniu oparła twarz na jego piersi.  Dla tej śmiertelniczki sprzeciwiłbym się
królowej, porzuciłbym króla i dwór, który latami dawał mi schronienie. Poświęciłbym
wszystko . Gdyby wziął Leslie w ramiona, nie wycofałby się. Nie pozwoliłby, żeby cierpiała
tak jak inne śmiertelniczki, które po - rzucił. Zostałby z nią, za przyzwoleniem dworu albo
wbrew jego woli. Byłaby poza zasięgiem Iriala, a Keenan nie stanąłby między nimi.
ROZDZIAA 19
Leslie obudziła się w środku nocy i ujrzała obok siebie Nialla. Był rozpalony, a jego
skóra lśniła od potu. Klatka piersiowa zdawała się wcale nie poruszać. Chwyciła go za ramię i
potrzasnęła.
- Niallu?
Zamrugał oczami, a po chwili usiadł i rozejrzał się po pokoju.
- Jesteś ranna? Ktoś tu wtargnął?
- Nie. Jesteś chory, Niallu. Nie ruszaj się. Poszła do łazienki i chwyciła mały ręcznik.
Zmoczywszy go w zimnej wodzie, wróciła. Niall miał zamknięte oczy i leżał na plecach na
ogromnym łóżku Setha. Gdyby nie wyglądał na tak osłabionego, prezentowałby się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl