[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Twoi rodzice musieli być bardzo z ciebie dumni. Wiem, że matka podziwia cię nadal.
- Lubiłem tamte dni, choć nie wierzę, że znowu powrócą.
- Czy miałeś dziewczynę? - zapytała go znienacka. Widząc zakłopotanie na jego
twarzy, pożałowała, że zadała to pytanie.
- Tak, proszę pani - odpowiedział po chwili, starając się, aby głos brzmiał stanowczo. -
Tak, miałem dziewczynę o włosach pięknych i długich jak pani.
- A gdzie ona jest teraz, Bill? - spytała.
Chłopak oblizał wargi, spuścił wzrok i stukając fajką o obcas buta, odpowiedział:
- Zginęła. Została w mieście i dopadli ją bandyci. Odnalazłem jej ciało. Oni ją... - Głos
mu się łamał.
- Oni ją zgwałcili. Wszystko, całe jej ciało: ręce, nogi, brzuch i twarz zostały
zmasakrowane. Przypuszczam, że już nie żyła, kiedy byli w połowie tej orgii. Miała na imię
Mary, tak jak moja matka.
Zaczął płakać. Sarah przytulała go mocniej do siebie. Nie była w stanie nic powiedzieć.
ROZDZIAA XXVIII
- Doktor Rourke pójdzie ze mną, a Rubenstein zostanie tutaj. I niech Rourke nie zabiera
ze sobą żadnej broni - oświadczył kategorycznie Cole.
Gundersen splótł palce obu dłoni.
- Chciałem uprzedzić pana, kapitanie Cole, że omówiłem wszystko z doktorem. On
musi mieć broń. przecież pan chce go posłać na pewną śmierć!
- Sprzeciwiam się temu, sir!
- Nie biorę tego pod uwagę. - Gundersen zachował spokój. - A jeśli chodzi o pana
Rubensteina, to niech towarzyszy przyjacielowi, jeśli ma na to ochotę. Uważam również, że
porucznik O Neal, dowodzący wyrzutniami pocisków, nie ma na okręcie niczego do roboty po
ich odpaleniu. On wraz z paroma moimi ludzmi powinien znalezć się w grupie desantowej.
Porucznik O Neal będzie odpowiedzialny za bezpieczeństwo Rubensteina. W sprawie major
Tiemerownej nie chciałbym podejmować decyzji. Nie jest jeszcze tak silna, aby wziąć udział w
wyprawie. Ona nie potrzebuje żadnej broni. Czy są jeszcze jakieś pytania, kapitanie?
- Protestuję w dalszym ciągu, sir. Po pierwsze, znajdziemy się już na lądzie, gdzie ja
odpowiadam za całą misję.
- Ale doszła ona do skutku tylko dzięki mojej łodzi podwodnej, a na jej pokładzie
znajdują się głowice pocisków, stanowiące niebezpieczeństwo dla mojej załogi. Dlatego moi
ludzie będą brali udział w wykonaniu tego zadania.
- Chcę wysłać mały patrol rozpoznawczy, zanim wyruszy cała grupa.
- Wyrażam na to zgodę. Proszę wziąć kilku moich ludzi...
- Nie, sir. Zadanie wykonają moi podwładni. Są odpowiednio przeszkoleni.
- Czy mogę o coś zapytać? - odezwał się Rourke.
- Oczywiście, doktorze - skinął głową Gundersen. Natalia, Paul, a nawet Cole spojrzeli
na Johna.
- Wysłanie patrolu rozpoznawczego może okazać się błędem. Rozpoznania powinna
dokonać grupa biorąca udział w zadaniu. Musimy wyruszyć bez względu na to, co nas czeka i
dotrzeć do bazy sił lotniczych w Filmore. Ewentualne wykrycie patrolu rozpoznawczego przez
nieprzyjaciela upewni go tylko o naszych działaniach w głębi lądu. Trzeba przedostać się jak
najdalej pod osłoną mroku.
- To jest do dupy - machnął ręką Cole.
- Zwracam panu uwagę, że wśród nas znajduje się kobieta - zagrzmiał Gundersen. - Ja
zgadzam się z doktorem.
- Przeprowadzenie misji na lądzie należy do mnie i wyślę zwiadowców natychmiast -
ripostował Cole.
Rourke wzruszył ramionami. Rubenstein zdjął okulary i zaczął je przecierać.
- John ma rację - powiedział Paul. - Wysłanie teraz kogokolwiek może pociągnąć za
sobą tragiczne następstwa. Niewykluczone, że po tym zastawią na nas pułapkę.
- Jeśli odprawa skończona, komandorze, to chciałbym ostateczną decyzję przekazać
moim ludziom.
Rourke zapalił cygaro, wpatrując się badawczo w twarz Cole a.
- Pan chce osobiście poprowadzić ten patrol?
- Zrobi to kapral Henderson.
- Ach tak. To nie będę się szczególnie martwił, jeśli on nie powróci z tej wyprawy.
Henderson postrzelił Natalię i John go nie cierpiał. Cole spojrzał złowrogo i
odpowiedział wolno:
- Kiedy już dotrzemy do pułkownika Teala i dostaniemy te głowice, mam nadzieję, że
znajdzie pan trochę czasu na tak zwaną męską rozmowę ze mną.
Rourke podniósł wzrok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]