[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Znalezienie Wattsa było priorytetem.
- Na pewno nie chcesz, żebym został z tobą? - zapytał, gdy wracali do domu.
- Nie będzie łatwo, ale postaram się jakoś dotrwać do twojego powrotu. Zagrzeję ci miejsce w łóżku.
- Racja, gumki - przypomniał sobie. - Nie martw się, z Dylanem będziesz bezpieczna.
- A może, kiedy już wrócisz, zaryzykujemy? - szepnęła mu do ucha, a potem pogłaskała go po twarzy.
Przez chwilę wodziła kciukiem wokół linii jego ust, na co on ujął jej dłoń i pocałował ją czule.
- Co mamy zaryzykować?
- Szaleństwo! Nigdy nie czułam tego co teraz. Mam ochotę oszaleć, odpłynąć, zawojować świat...
- Uważaj, uprawianie miłości nie czyni cię niezwyciężoną.
- Nie będę umiała latać jak w tych wszystkich piosenkach o miłości? - Westchnęła. - Nigdy ich dotąd
nie rozumiałam.
- Skoro już mowa o piosenkach... - zaczął Miguel.
- Właśnie, to niesamowite, kiedy tylko Callie po-
196 CASSIE MILES
kazała na mapie Mexican Hat, od razu wszystko stało się jasne. I te podrzucone sombrera też.
- Jutro tam pojedziemy - obiecał Miguel.
- Nie wiem, czy powinnam czekać, ale najważniejszy jest dom Wattsa. To robota dla najlepszego fa-
chowca, czyli dla ciebie.
- Widziałaś tych ludzi w laboratorium, wszyscy żyją tą sprawą.
- Ale jeśli chodzi o zdobycie dowodów, stawiają na Miguela Acevedo.
Nie był zadufany, a jednak czuł, że w jej słowach jest wiele prawdy. Wieloletnie doświadczenie
podpowiadało mu, jak się do tego zabrać. Teoria w połączeniu z praktyką i umiejętnością dedukcji
pozwalały na skuteczne działanie. To dlatego wiedział, na co zwrócić szczególną uwagę.
- Wezmę harleya na wypadek, gdyby potrzebny ci był samochód.
- Nie sądzę, żeby był mi potrzebny, a niezbyt bezpiecznie jezdzić na motorze po ciemku.
- Nie żartuj. - Zaparkował przed domem.
- Nie chcę, żeby ci się coś stało. - Odpięła pas, przechyliła się na stronę Miguela i mocno go pocało-
wała.
Nie pozostał jej dłużny. Wciągnął ją sobie na kolana i namiętnie pocałował. Poczuł na twarzy jej
miękkie włosy, a wraz z nimi świeży powiew łąki. Serce waliło mu jak młot. Nie miał ochoty
przerywać tego szaleństwa.
- Już prawie zapomniałem, jak to jest pieścić się w samochodzie.
ZABÓJCZY WDZIK
197
- A jak jest?
- Cudownie, ale niezbyt wygodnie, wolę sypialnię. - Wiedział jednak, że nic z tego nie będzie.
Zaczynało się ściemniać i musiał ruszać. - Będę tęsknić za tobą.
- A co będzie, jak już znajdziemy Aspen i wszystkie zbiry wylądują za kratkami?
- Wielka fiesta.
- A gdzie będziesz, kiedyjuż nie będziesz musiał mnie pilnować?
Nie chciał załatwiać takich spraw w biegu, to nie był dobry moment na planowanie życia.
- Nie ma teraz czasu na takÄ… rozmowÄ™.
- Wiem, tak mnie coś naszło... - Odwróciła wzrok. Czyżby ją zranił? Dios mio\
- Muszę jechać, ale niedługo wrócę. Odprowadziła go do harleya, który stał nieopodal,
co skończyło się kolejnym długim pocałunkiem.
- Uważaj na siebie - szepnęła.
Ruszył z miejsca, a gdy się odwrócił, machała mu na pożegnanie. Nie chciał jej tak zostawiać, a
jednak nie miał wyjścia. Dobrze wiedział, że nigdzie nie znajdzie drugiej takiej kobiety jak ona.
- Te anto, Emma! - zawołał.
ROZDZIAA DZIEWITNASTY
Emma odkręciła do połowy szybę. Wieczorny wiatr omywał jej twarz. Jechała na wschód poprzez
zapadający zmrok. By zagłuszyć muzykę mariachi roz-brzmiewąjącą w głowie, włączyła radio.
Wybrała stację ze starymi przebojami, bo akurat leciał hit Franka Sinatry. Del Gardo też był jego
fanem. Zpiewała razem ze starym Frankiem ulubioną piosenkę sprzed lat, My Way. Tak, to była jej
droga, podążała własną ścieżką, choć była pewna, że Miguel by tego nie pochwalił. Kiedy odstawił ją
pod dom, liczył na to, że wejdzie do środka i zastąpi Dylana. Obiecał, że zabierze ją jutro do Mexican
Hat, ale nie mogła czekać. W laboratorium, kiedy wreszcie rozpoznała znaczenie wizji z fiestą,
wiedziała, że musi podążyć tym tropem jak najszybciej. Byli już bliscy znalezienia Aspen, brakowało
jedynie ostatecznego klucza, by rozszyfrować tę zagadkę. Zdziwiona spojrzała w bok. Obok niej, na
fotelu siedziała babcia Quinn.
- Wracaj do domu - powiedziała stanowczo.
- Dlaczego?
- Bo tak. Nie powinnaś tam jechać sama.
Zawsze jej pilnowała niczym anioł stróż, ale przecież nie pędziła przed siebie jak szalona, więc nie
było powodu się denerwować.
ZABÓJCZY WDZIK
199
- Chcę się tam tylko rozejrzeć, nie będę nawet wysiadać z samochodu.
- Nawet jak ktoś ci obieca, że zaprowadzi cię do Aspen?
Na to właśnie liczyła.
- Nie będę robić nic w pośpiechu, najpierw zadzwonię po pomoc.
- Jutro to dostatecznie szybko - obstawała przy swoim babcia.
- To po co miałam tę wizję? Możesz mi chociaż powiedzieć, czy ona tam jest, w Mexican Hat?
- Zachowujesz się, jakbyś nie była sobą, Emmo. Zawsze miałaś tyle rozwagi.
Naprawdę się starała okazywać babci szacunek, ale nie mogła odpuścić. Zjechała na pobocze i
zatrzymała się. Minął ją jakiś samochód.
- Powiedz mi, proszÄ™, czy jÄ… tam znajdÄ™?
- Nie pytaj, wiesz, że to nie takie proste. Chcę dla ciebie szczęścia, bo na nie zasługujesz.
- Aspen tam jest, prawda?
- Wracaj do domu. Tam będziesz bezpieczna.
- Babciu... - Emma spojrzała na siedzenie obok, ale nikogo już nie było, za to dzwonił telefon
komórkowy. Sięgnęła do torebki. No tak, Miguel, wiedziała, że z nim rozmowa będzie znacznie
trudniejsza niż z babcią.
- Rozmawiałem z Dylanem, dlaczego nie wróciłaś do domu? Widział, jak odjeżdżasz samochodem.
- A jak sobie poradził w roli niani? - próbowała zmienić temat.
- Powiedz mi, gdzie jesteÅ› i co robisz?
200
CASSEE MILES
- W drodze do Mexican Hat.
- Wracaj do domu.
- Dlaczego? Przecież nic mi nie grozi. Bridgera widziano na drodze do Vegas...
- A co z Wattsem i Perkinsem?
- Nikt ich nie widział od wielu dni, próbują ratować skórę, przecież wiedzą, że są na celowniku. Tylko
przejadę przez Mexican Hat wzdłuż rzeki. Widziałam ją w pierwszej wizji.
- Zdaje się, że był tam też ktoś, kto chciał cię zabić? Przeszył ją dreszcz. Trudno było zapomnieć tam-
tego faceta z nożem.
- To fakt, gonił mnie, ale nie mam zamiaru opuszczać samochodu, więc to się nie wydarzy.
Nie przeszły jej przez gardło słowa, które miała na końcu języka, że już wkrótce złapią, kogo trzeba, i
znowu zostanie sama. Niepotrzebnie go nagabywała o to, co będzie, gdy dochodzenie się zakończy.
Nie miała prawa go naciskać, a to, że się kochali, wcale nie oznaczało, że będą razem już na zawsze.
Współczesne kobiety bez trudu mówiły w takiej sytuacji adios, a przynajmniej tak wyglądało to na
filmach i w książkach. Ale ich związek nie miał nic wspólnego z przygodą, a uczucie do Miguela
porwało ją jak lawina. Nikt nie powiedział jednak, że musi je odwzajemniać.
- Jesteś tam? Którędy jedziesz?
- Po co pytasz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]