[ Pobierz całość w formacie PDF ]
remoncie na drodze. - Wojtek zaśmiał się, pokazując czarne od smaru dłonie.
- Czekam w takim razie na górze - powiedział Rolf i zostawił ich samych.
Popatrzyli po sobie z uśmiechem i zaczęli się przebierać.
- Jak żyję nie byłem w takim domu - Chudy zaśmiał się. - Myślałem, że ta chałupa
Toma w Amsterdamie jest duża, ale to pikuś w porównaniu z tym pałacem. Jak pomyślę o
swoim M-3 w Warszawie, to mnie pusty śmiech ogarnia. Jest chyba mniejsze od tej sypialni...
Aadnie nas te komuchy urządziły. Niemcy podobno przegrali wojnę, a zobacz, jak żyją...
- Daj spokój, nawet mi o tym nie mów, szkoda słów - powiedział Wojtek. - Czuję się
tutaj jak jakiś ubogi krewny z prowincji. Upokarzające uczucie, nie lubię tego. Wiesz, Chudy,
czasami żałuję, że ruszyłem się z kraju. Siedziałby człowiek w Polsce, pił spokojnie piwo z
menelami na podwórku, o niczym by nie wiedział i miałby spokój. A tak, wyjedziesz z tego
grajdoła, poszerzysz tak zwane horyzonty, zaczniesz się porównywać z innymi i chujowo to
porównanie wychodzi. Harleya mi się zachciało, kurwa mać. Wuefemkę i gumoflce trzeba
było sobie kupić...
Popatrzyli na siebie i na swoje złachane skórzane kurtki, na wytarte dżinsy z łatami na
kolanach i zaczęli się obaj śmiać, śmiechem zarazliwym i nie do powstrzymania, ale takim,
po którym wcale nie robi się człowiekowi wesoło. W końcu przestali i jak na komendę zaczęli
ściągać z siebie przepocone motocyklowe stroje.
- Wystarczy tylko popatrzeć, jak my w tych łachach wyglądamy, trzecia liga, kurwa
mać!
- Mówią, że podróże kształcą, ale coś mi się wydaje, że niezbyt ci się podoba to, czego
się tutaj o sobie dowiedziałeś - powiedział Chudy, mocując się z zaciętym suwakiem w
spodniach. - Kiedyś się w gacie zesram przez ten cholerny suwak - wymamrotał wściekle...
- A kto się lubi dowiadywać takich rzeczy o sobie? Popatrz tylko, Chudy - nie
jesteśmy najgłupsi, dobrze wykształceni, ciężko pracujemy i co my z tego mamy? Musimy się
czuć jak pariasi tylko dlatego, że urodziliśmy się w komunie. Nie ma sprawiedliwości na tym
świecie. - Zaśmiał się ironicznie. - Pójdę do łazienki, zanim ty się uporasz z tym suwakiem.
Tylko żebyś sobie czego nie przyciął...
W końcu przebrani i odświeżeni poszli na górę. W salonie czekał na nich Rolf z jakąś
kobietą. była piękna. Siedzieli obok siebie na sofie i śmiejąc się, o czymś rozmawiali.
- To jest Katrin, moja dziewczyna i prawdziwa fanatyczka Harleya, jezdzi tym
sportsterem, który stoi na parkingu, poznajcie się - powiedział Rolf, wstając z kanapy.
Przywitali się po kolei. Chudy zrobił tym razem wyjątek i nie próbował na Katrin
demonstrować swojego imadła w dłoni, ale i tak syknęła, potrząsnęła ręką i roześmiała się,
pokazując swoje nieskazitelne uzębienie.
- Ty musisz być Chudy. Rolf opowiadał mi o tobie i przestrzegał, żebym uważała, ale
zapomniałam. Jestem Katrin, miło mi cię poznać.
Sytuacja się od razu rozluzniła i dalej już wszystko potoczyło się tak, jakby się znali
od lat.
Wojtek, jak to on, od razu zaczął rozwijać przed nimi swój talent gawędziarza i
zaczarował ich kompletnie. Rolf i Katrin słuchali bez słowa, zafascynowani jego opowieścią,
i tylko od czasu do czasu zadawali jakieś pytania.
A on opowiadał im o życiu w Polsce, o sowieckiej okupacji, o komunistycznym
zakłamaniu i o tym, że kiedyś to wszystko runie jak domek z kart. Mówił o tych wszystkich
paradoksach, które zamieniały życie ludzi w tym systemie w jakiś ponury żart i powodowały,
że wszystko w tym kraju działo się na niby . Niby było, ale nie do końca... Pytany o
przeciętne zarobki w Polsce, odpowiedział znanym żartem.
- My udajemy, że pracujemy, a oni udają, że nam za to płacą... Ale nie to jest
najgorsze, tylko to, że traktują ludzi jak swoją własność i o wszystkim za nich chcą
decydować. Oni decydują, jak mam myśleć, gdzie mam pracować, gdzie mam mieszkać, czy
wolno mi wyjechać z kraju, a jeśli tak, to dokąd. Nam się udało, bo ostatnio złagodzili trochę
przepisy paszportowe. Nie dlatego, że są tacy dobrzy, tylko dlatego, że nabrali pożyczek z
zachodniej Europy i teraz ta naciska i upomina się o przestrzeganie w Polsce praw człowieka,
w tym wolności podróżowania. Dzięki temu mogliśmy tu przyjechać.
- To musi być straszne, żyć w takim kraju - powiedziała Katrin, wyraznie poruszona
jego opowieścią.
- Wbrew pozorom można wytrzymać. Ale tylko dlatego, że nikt tego nie traktuje
poważnie, łącznie z nimi. To jest jedna, wielka farsa, żyjemy w teatrze. Wydaje się to
nieprawdopodobne, ale przyzwyczaić się można do wszystkiego, nawet do takiego cyrku.
Pewnie nie wiecie, ale Polska jest jedynym krajem bloku wschodniego, w którym nie ma
partii komunistycznej i nie stawia się pomników Lenina.
- Mówisz poważnie czy żartujesz?
- Całkiem poważnie, komuchy ich nie stawiają, bo nie zdążyliby z nich wycierać
czerwonej farby i wolą uniknąć kompromitacji...
Ktoś podjechał przed dom i zadzwonił do drzwi.
- Jest nasza chińszczyzna, panowie, mam nadzieję, że zgłodnieliście - powiedziała
Katrin. - Przejdzcie proszę obok, do stołowego, a my z Rolfem przyniesiemy paczki z
jedzeniem.
%7łarcie było pyszne, pachnące i wszyscy z wyraznym apetytem wzięli się za
opróżnianie pojemników z chińskimi przysmakami, a było tego sporo...
- Wspaniałe jedzenie, u nas w Polsce jeszcze tego nie ma.
- Niemożliwe, nie macie chińskich restauracji? - zapytał ze zdziwieniem Rolf.
- Mamy jedną w Warszawie, nazywa się Szanghaj, ale nigdy nie widziałem w niej
Chińczyka. Paskudnie gotują - odezwał się po angielsku milczący do tej pory Chudy.
Roześmiali się wszyscy.
- Rozgadałem się o tych komunistach, ale to jest to, co mnie boli, nie mogłem się
powstrzymać. Mam nadzieję, że was nie zanudziłem - powiedział Wojtek.
- To było bardzo ciekawe, dużo się dowiedzieliśmy. Wtedy, w czterdziestym drugim,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]