[ Pobierz całość w formacie PDF ]

masz większy talent polityczny, niż chcesz przyznać.
- Ona sstanowczo zaprzecza temu osskarżeniu.
Do stosu podchodzili ostatni goście, by potem skierować się ku wyjściu. Kilkoro jednak
zwlekało. Jaina zauważyła wśród nich ludzi płci obojga o rysach twarzy podobnych do Hamnera -
uznała więc, że to członkowie dalszej rodziny.
Czworo z nich nakryło błękitną tkaniną ciało Hamnera od stóp do głowy, częściowo razem
ze stosem. Krewni się wycofali.
Izal Waz, arkoniański Rycerz Jedi, ciemnoskóry i gadopodobny, podszedł do katafalku,
niosąc zapaloną pochodnię. W jego wielkich, zielonych oczach widniał smutek i zaduma.
Wypowiedział tylko kilka słów:
- Przez całe życie wypełniałeś swoje obowiązki z siłą, dumą i honorem. Zawsze będziemy to
pamiętać. Masz do wykonania ostatnie zadanie: przetrzyj ścieżkę, abyśmy pewnego dnia mogli za
tobą podążyć. - Opuścił pochodnię i dotknął płomieniem stosu.
Drewno, specjalnie przygotowane, zajęło się błyskawicznie. Płomienie zatańczyły wokół
podstawy i szybko pięły się ku spowitemu w całun ciału.
Izal wycofał się i stanął obok rodziny Hamnera, a dym, który niegdyś był żywym drzewem i
żywym ciałem, uniósł się wysoko w niebo Coruscant.
ROZDZIAA 27
Hweg Shul, Nam Chorios
Ojcze,
mam nadzieję, że już dochodzisz do siebie.
Abeloth jest na Nam Chorios, działa pod postacią Nennu, Mistrza Nasłuchiwaczy. Są
dowody, że ukryła się w podziemnej stacji pomp na tej planecie, ale nie mamy w tej chwili
wystarczających danych, aby stwierdzić, która to stacja.
Pozdrawiam serdecznie
Twoja córka, Vestara
Siedząc w małym gabinecie Sel, Vestara nie miała problemów z włamaniem się na jej
konto, wykupieniem transmisji hiperkomowej na jeden krótki komunikat tekstowy, zaszyfrowaniem
go, określeniem przekierowania tak, aby trafił do jej ojca, nie zdradzając władzom Sojuszu swego
pochodzenia ani trasy. Wykonała już wszystkie te czynności z wyjątkiem jednej: stwierdziła, że nie
jest w stanie dotknąć na ekranie przycisku wysyłającego list.
- Hej, Vestara? - usłyszała głos Bena, który siedział w innym pokoju kopuły Sel.
Vestara aż podskoczyła i szybko uderzyła przycisk na ekranie, wysyłając wiadomość. Potem
zamknęła kanał, wstała, zabrała mały stosik wydruków i korytarzykiem przeszła do salonu.
Sel wciąż leżała na sofie. Luke, wyraznie zmęczony, siedział w fotelu obok, Ben stał za nim.
Obaj Skywalkerowie spojrzeli na wchodzącą Vestarę.
Podała im wydruki.
- Macie tu listę wszystkich zarejestrowanych stacji pomp na planecie i zdjęcia z holokamer
stacji kosmicznej w ciągu kilku ostatnich dni. Zdaje się, że zaszalałam na koncie Sel, żeby za to
zapłacić.
- Załatwimy zwrot całej kwoty. - Luke wyciągnął rękę po stosik flimsi.
- Mistrzu Skywalkerze, wydajesz się zmęczony.
- Bo jestem. Postanowiłem, że nie poprzestanę na sugestii posthipnotycznej, to dla nas zbyt
niebezpieczne. Zastosowałem jeszcze mnemoterapię. Udało się. Sel nie będzie pamiętała o naszej
wizycie.
Vestara spojrzała na śpiącą kobietę.
- Czy ona nadal jest pod wpływem Abeloth?
- Tak. Nie ma sensu uwalniać jej teraz, kiedy za kilka minut lub godzin znów wpadnie w jej
sidła... tym bardziej że mogłoby to dostarczyć Abeloth informacji o naszym miejscu pobytu.
Luke wertował wydruki i widoki z holokamer. Każdy z nich pokazywał z dużej wysokości
odpowiednie miejsce w terenie i ruch pojazdów w okolicy. Tam, gdzie było duże natężenie ruchu,
pojazdy było widać jako grube, zamglone linie. Zdarzały się też opuszczone instalacje bez żadnego
ruchu. Najczęściej jednak ruch był średni.
Przeglądając materiały, Luke mruczał do siebie:
- Czuję się trochę jak za dawnych czasów, kiedy uciekałem przed Imperium... Wtedy też to,
co nam było potrzebne, musieliśmy po prostu kraść, a potem zrzucać winę na skorumpowanych
imperialnych urzędników lub na grupy przestępcze, takie jak Czarne Słońce. Cóż, byłem wtedy
młodszy, nie męczyłem się tak szybko...
Ben podniósł wzrok i pochwycił spojrzenie Vestary. Wyglądał na zatroskanego. Nic
dziwnego, skoro jego ojciec, wciąż cierpiący od rany odniesionej w walce z Sithami, wydawał się
jeszcze bardziej mizerny po ostatnich przygodach.
Luke westchnął, położył arkusze flimsi na kolanach i spojrzał na dwoje młodych.
- Nie ma rady, musimy trochę odpocząć. Wieczorem ukradniemy jakiś śmigacz lądowy albo
powietrzny.
Vestara skinęła głową.
- Dobrze, Mistrzu Skywalkerze.
- Jeśli się da, zabierzemy pojazd Nasłuchiwaczowi, a jak nie, to Tubylcowi. Zmniejszając
ich zasoby, powiększamy własne.
- Tak zrobimy.
- Ben, obejmij pierwszą wartę.
Coruscant
Sędzia, Kalamarianin o barwie skóry tak ciemnej, że prawie czarnej, o imponująco wielkiej
czaszce, podniósł wzrok znad monitora wbudowanego w blat jego stołu.
- Admirał Natasi Daala, sąd przyjmuje do wiadomości pani odmowę przyznania się do
winy. Jednak po przeanalizowaniu ryzyka związanego z poparciem pani przez elementy
ekstremistyczne, należące do sił zbrojnych Imperium Galaktycznego, przychylamy się do żądań
oskarżenia, które nie zgadza się na pani wyjście za kaucją.
Daala, wyprostowana i nieugięta w obliczu sfabrykowanych zarzutów, nie raczyła
odpowiedzieć sędziemu ani nawet spojrzeć na niego.
- Oprócz tego zalecamy, aby w trakcie procesu była pani przetrzymywana w areszcie o
podwyższonym stopniu zabezpieczenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl