[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wystarczająco próżni. Poza tym Markus unikał jej od miesięcy i teraz
mógłby pomyśleć, że Donna chce pochlebstwami zdobyć choć odrobinę
jego zainteresowania.
- Spędzasz dużo czasu w tym domu, ale myślami jesteś gdzie indziej.
Muszę znosić rozmaite uciążliwości wynikające z tego, że u mnie
mieszkasz, natomiast niewiele mam z tego. pożytku.
RS
79
- Co powinienem robić, żebyś była zadowolona?
- Sama nie wiem. - Wzruszyła ramionami. - Chętnie pogadałabym tak od
serca, do póznej nocy...
- Doktor Baxter powiedziała, że masz wcześnie kłaść się do łóżka i długo
spać. Nocne rozmowy odpadają.
- No dobrze. - Skrzywiła się i pokazała mu język. - Czasami mam ochotę
komuś się zwierzyć. Potrafię też słuchać innych...'
- Chcesz, żebym otworzył przed tobą serce? - spytał z kpiącym
uśmiechem..
- Naturalnie, o ile je posiadasz - burknęła. - Przecież jesteś ojcem mojego
dziecka! Nie możesz zachowywać się wobec nas jak obcy człowiek. Co
powiem maleństwu, gdy zacznie o ciebie pytać?
Markus nagle spoważniał.
- Zakładasz, że będę unikał rozmów z własnym dzieckiem?
- Nie przekręcaj moich słów i nie wybiegaj w tak odległą przyszłość.
Teraz rozmawiamy o moich uczuciach, więc nie zmieniaj tematu. Na razie
trudno powiedzieć, jak ułożą się- nasze sprawy. Ciekawe, jak sobie
wyobrażasz swoje ojcostwo. - Wpatrywała się w niego z uwagą. -
Wprowadziłeś się do mnie, ale nic z tego nie wynika. W naszym życiu
dzieje się coś niesłychanie ważnego. Musimy ze sobą rozmawiać, żeby
stanąć na wysokości zadania. Tylko we dwoje mamy szansę się z tym
uporać.
Długo milczał, a potem zapytał ostrożnie:
- Nie sądzisz, że w takich sytuacjach pośpiech nie jest wskazany.
- A to dobre! Dawniej nie byliśmy tacy rozsądni i żyliśmy chwilą. Trzeba
było wtedy poprosić o czas do namysłu! Poza tym co innego pośpiech, a co
innego nieustanne uniki, do których masz szczególny talent. W ten sposób
daleko nie zajdziemy.
- Trudno przewidzieć, jak postąpimy i co będziemy odczuwać, gdy
dziecko przyjdzie na świat, choć teraz nie brak nam dobrej woli - zaczął
ostrożnie Markus i usiadł wygodniej w fotelu.
- Chyba tak. - Spojrzała na niego bezradnie, ponieważ doszła do
wniosku, że nie warto udawać dłużej silnej i zahartowanej kobiety. Przecież
coraz częściej zdarzały jej się chwile słabości. Teraz na przykład czuła się
bezbronna i zagubiona, ale miała do tego prawo, przecież była w ciąży.
Markus powinien ją nosić na rękach i rozpieszczać, bo na to zasługiwała. -
Ciekawe, czy wszyscy rodzice oczekujący narodzin dziecka przeżywają
takie rozterki.
RS
80
- Może... - Popatrzył na bukiet herbacianych róż stojący na biurku.
Dopiero teraz je zauważył. Każdego ranka Donna przynosiła do gabinetu
świeże kwiaty. - Powinniśmy skupić się na terazniejszości i jak najlepiej
wykorzystać ten czas, żeby się lepiej poznać. To nam pozwoli porozumieć
się w przyszłości.
- Jak mam cię poznać, skoro mnie unikasz? - mruknęła rozgoryczona.
- To nieprawda, skarbie - zapewnił, kręcąc głową. - Po prostu nie
chciałbym ci się narzucać. Narobiłem sporo zamieszania w twoim życiu, nie
chcę powtarzać starego błędu i...
- Daj spokój, Markus! - Pochyliła się nad biurkiem.
- Znów mnie zbywasz frazesami. Moje życie się zmieniło... i bardzo
dobrze. Cieszmy się razem z tego, czym obdarował nas los, a będę
szczęśliwa.
- Wychodzi na to, że jestem twoim dobrym duchem - odparł z ponurą
miną.
Długo patrzyli sobie w oczy i nagle oboje wybuchnęli śmiechem.
Cudowne uczucie! Ogromnie podniecające... Donna obciągnęła bawełnianą
sukienkę i położyła ręce na brzuchu.
- Co chcesz wiedzieć? - zapytał.
- O tobie? - upewniła się.
Bez słowa pokiwał głową i zamyślił się na moment, a potem dodał z
szelmowskim uśmiechem:
- Jestem pewny, że najpierw zapytasz o moje zawodowe sukcesy i
porażki.
- Oj, chyba się rozczarujesz.
- Opowiedzieć ci o moich kobietach? - Mrugnął zachęcająco. Donna
wstrzymała oddech, bo chętnie poznałaby historię jego romansów, ale nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl