[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dÅ‚o¬niÄ… po jego torsie. Westchnęła. Dziwne, jak niewiele trzeba, żeby poczuć siÄ™ cudownie.
UÅ›miechaÅ‚ siÄ™, kiedy gÅ‚askaÅ‚ jej ramiÄ™, przesuwa¬jÄ…c dÅ‚oÅ„ coraz niżej, aż wreszcie spoczęła na jej
pier¬si. Eleonora znieruchomiaÅ‚a i spojrzaÅ‚a na niego. WodziÅ‚ palcami wokół jej piersi, zataczajÄ…c
coraz mniejsze kręgi i dotykając w końcu sutka. Z wielkim I rudem, ale udało jej się rozluznić.
Znowu się uśmiechnął i zniżył głowę" Całował i delikatnie kąsał jej piersi. Jęknęła i wzdrygnęła się,
gdy łagodny dreszcz wstrząsnął jej ciałem.
_ Przepraszam - powiedziała. Jeszcze gotów pomyśleć, że jest jej zle.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- Za co?
Nie wiedziała, co powiedzieć.
- Mogłeś pomyśleć, że ... mi się nie podobało.
_ Chcesz powiedzieć, słodka rozpustnico, że było inaczej? - W jego oczach pojawiły się figlarne
ogniki.
Skinęła potakująco głową, zapominając na chwilę o włosach.
- Tak ... chyba tak.
_ Hm, popracujemy nad tym trochę i może wtedy się upewnisz - powiedział i wrócił do
przerwanego zaJęcia.
Eleonora poddała się tym pieszczotom, ale nie leżała już w bezruchu. Błądziła dłońmi i ustami po
je¬go ciele. Wszystkie zmartwienia, caÅ‚y Å›wiat odpÅ‚ynÄ…Å‚. IstniaÅ‚a tylko ta chwila. CaÅ‚owaÅ‚a go
zachÅ‚annie i na oÅ›lep, jednoczeÅ›nie czujÄ…c, jak coÅ› w niej nara¬sta. CoÅ› nieokieÅ‚znanego i
potężnego.
Wbiła zęby w jego ramię. Wstrzymał oddech, co ją na moment otrzezwiło.
- Przepraszam! - krzyknęła.
Roześmiał się i obrócił ją w ten sposób, że siedziała teraz na nim, a jej włosy spływały kaskadą,
tworząc zasłonę"
- Jesteś głodna?
- Nie wiem.
SpojrzaÅ‚a na leżące pod niÄ… ponÄ™tne ciaÅ‚o i nie¬Å›wiadomie oblizaÅ‚a wargi. Nicholas westchnÄ…Å‚.
Po¬maÅ‚u przysuwaÅ‚ jÄ… do siebie, aby móc dosiÄ™gnąć ustami jej nabrzmiaÅ‚ych od pożądania piersi.
WyprężyÅ‚a ciaÅ‚o i wydaÅ‚a z siebie gÅ‚oÅ›ny jÄ™k. ZdawaÅ‚a siÄ™ nie pa¬nować nad sobÄ….
- Jesteś głodna - mruczał. - Nakarmię cię, jeśli obiecasz, że mnie nie ugryziesz.
Kiedy ją do siebie przysunął, pocałowała go, po raz pierwszy z własnej woli. Napierał dłońmi na jej
krÄ…gÅ‚e poÅ›ladki, przyciskajÄ…c jÄ… mocno do sie¬bie. PowiedziaÅ‚, że jest gÅ‚odna i rzeczywiÅ›cie,
mogÅ‚a¬by go teraz zjeść caÅ‚ego.
Powoli przewrócił ją z powrotem na plecy i po chwili poczuła go w sobie, bardzo głęboko. O
ta¬kiej przyjemnoÅ›ci nigdy nawet nie marzyÅ‚a. Nie wie¬dziaÅ‚a o jej istnieniu. ChciaÅ‚a pójść jeszcze
dalej, po¬czuć jeszcze wiÄ™cej, ale baÅ‚a siÄ™.
- Nie mogÄ™ ... ProszÄ™!
Wpadała w otchłań, wydawałoby się bez końca, jednak na jej dnie znajdowała się rozkosz, jakiej
jesz¬cze nigdy nie doznaÅ‚a. Ocknęła siÄ™ i przylgnęła do niego tak mocno, że sÅ‚yszaÅ‚a bicie jego
serca. Dy¬szeli gÅ‚oÅ›no, spleceni ze sobÄ….
Leżeli tak czas jakiś. Byli jednością i Eleonora chciała, aby ta chwila trwała jak najdłużej. W końcu
jednak odsunÄ…Å‚jÄ… od siebie i odgarnÄ…Å‚ wilgotne kosmy¬ki z jej twarzy, aby lepiej jÄ… widzieć.
- Czy mężczyzni za każdym razem przeżywają to tak samo?
- Niezupełnie - wodził palcem po jej twarzy. _ Piękna jesteś, moja żono.
Tak jeszcze do niej nie mówił. Chciała powiedzieć coś równie znamiennego, kiedy odwrócił się na
ple¬cy i utkwiÅ‚ wzrok w suficie. SpojrzaÅ‚a na jego twarz i serce skoczyÅ‚o jej do gardÅ‚a. Czy znowu
coś zrobiła nie tak?
Położyła dłoń na jego piersi. Po tym co zaszło, nie miała już żadnych oporów.
- Nicholas? Co się stało?
Przykrył jej dłoń swoją i nie odzywał się. Po chwili spojrzał na nią z powagą w oczach.
- Eleonoro - rzekÅ‚, zaciskajÄ…c mocniej dÅ‚oÅ„ - pa¬miÄ™taj, że jesteÅ› najważniejszÄ… osobÄ… w moim
życiu. ZrobiÄ™ wszystko, abyÅ› nigdy przeze mnie nie cierpia¬Å‚a. Nie wiem, czy mi siÄ™ uda, ale
spróbuję.
- Wszyscy czasami kogoÅ› ranimy, czy chcemy tego, czy nie.
- Pamiętaj. Robię, co w mojej mocy.
- Dobrze - mówiła łagodnie - a ja zrobię wszystko, aby wybaczyć ci przykrości, którymi tak mnie
straszysz ..
PodniósÅ‚ jej dÅ‚oÅ„ do swych ust i pocaÅ‚owaÅ‚, ale wy¬glÄ…daÅ‚ jeszcze bardziej ponuro niż przed chwilÄ….
Po¬czuÅ‚a niepokój. ZnajdowaÅ‚a siÄ™ na straconej pozycji, a na dodatek nie wiedziaÅ‚a, co jÄ… czeka.
- DopilnujÄ™, abyÅ› wywiÄ…zaÅ‚a siÄ™ ze swojej obietni¬cy, jeÅ›li zajdzie taka potrzeba - dodaÅ‚ i wstaÅ‚ z
łóżka.
Myślała, że powie jej o swojej kochance. Liczyła na to. Przebaczyłaby mu i byłoby po wszystkim.
Nie potrzebował juz innej kobiety.
Narzucił tylko coś na siebie i poszedł do swojej garderoby.
ZostaÅ‚a sama ze swoimi myÅ›lami. Przez chwilÄ™ wy¬dawaÅ‚o jej siÄ™, że znalezli klucz do siebie i
wszystko dobrze się ułoży. Niestety. Wprawdzie ich stosunki układały się coraz lepiej, ale przecież
mogło być o wiele lepiej.
Westchnęła ciężko. Wszystko w swoim czasie. Dziś udało im się połozyć fundamenty, na których
niedÅ‚u¬gu mnże stanąć paÅ‚ac rozkoszy.
*
Lord Middlethorpe nie zdążył skończyć śniadania, gdy pojawił się Nicholas. Zjedli razem.
- Kłopoty? - spytał, nalewając przyjacielowi kawę. Nicholas westchnął. - Zdaje się, że Wpadłem w
niezÅ‚e tarapaty, Francis. Z tego co wiem, ten spi¬sek to nie wymysÅ‚, a z TeresÄ… wcale nie pójdzie mi
tak Å‚atwo. Wije siÄ™ jak piskorz, żeby tylko nie dać siÄ™ usi¬dlić.
Midlethorpe rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™" - SprawiedliwoÅ›ci sta¬Å‚o siÄ™ zadość. Wreszcie któraÅ› ci nie ulegÅ‚a.
- Nie ma się z czego śmiać. - Nicholas gniótł w palcach kawałek chleba. - Nie wiem, co zrobić z
Eleonorą" Kochaliśmy się dziś rano.
Lord Middlethorpe poczerwieniaÅ‚, ale nie z powo¬du poruszonego wÅ‚aÅ›nie tematu, lecz dziwnego
tonu głosu Nicholasa.
- Nie ma w tym chyba nic szczególnego? Przyjaciel spojrzał mu prosto w oczy. - A jednak.
Zamierzałem nie zbliżać się do Eleonory, dopóki nie doprowadzę tej sprawy do końca.
Przeskakiwanie z łóżka kochanki do łóżka żony wydaje mi się nie na miejscu. Ale nie mogłem się
... Cóż, nieczÄ™sto zda¬rza mi siÄ™ tracić nad sobÄ… kontrolÄ™ - dokoÅ„czyÅ‚ ze zÅ‚oÅ›ciÄ…"
Francis wiedziaÅ‚, że choć Nicholas lubiÅ‚ romanso¬wać, odnosiÅ‚ siÄ™ do kobiet z dużym szacunkiem i
traktowaÅ‚ je poważnie. Do pewnego stopnia rozu¬miaÅ‚ jego rozterki.
- Zrezygnujesz z zadania?
Nie jadł, tylko cały czas kruszył chleb palcami. _ Nie mógłbym. Pomyśl o następstwach, gdyby ten
cholerny spisek się powiódł.
- Melcham na pewno znalazłby jakiś inny sposób.
Nicholas dostrzegÅ‚ swe dzieÅ‚o zniszczenia i zosta¬wiÅ‚ pieczywo w spokoju.
- Porozmawiam z nim o tym dzisiaj, ale obawiam się, że nie ma innego sposobu. Tylko Teresa może
doprowadzić nas do przywódców spisku. Melcham próbował nawet nawiązać z nią kontakt, ale nic
z te¬go nie wyszÅ‚o. Ona daje wszystkim wyraznie do zro¬zumienia, że oprócz mnie nikt inny nie
wchodzi w grÄ™.
Lord Middlethorpe szczerze współczuÅ‚ przyjacie¬lowi, ale nie mógÅ‚ sobie odmówić drobnej
zÅ‚oÅ›liwo¬Å›ci.
- Masz za swoje, kochanku doskonały.
W odpowiedzi dostał w głowę kawałkiem chleba.
Rozdział VIII
Tego popoÅ‚udnia Nicholas znowu gdzieÅ› wy¬szedÅ‚ "w interesach". Eleonora miaÅ‚a ciÄ…gle
przed oczami żywe wspomnienie dzisiejszego poran¬ka, dlatego uważaÅ‚a, że tym razem owe
interesy nie mogły dotyczyć madame Teresy.
W Å›wietnym humorze zgodziÅ‚a siÄ™ wybrać na prze¬jażdżkÄ™ z markizem, który przyjechaÅ‚ po niÄ…
wyso¬kim faetonem.
- Czy to bezpieczne? - spytaÅ‚a, spoglÄ…dajÄ…c z oba¬wÄ… w górÄ™" - Mam wrażenie, że zdoÅ‚aÅ‚by go
przewró¬cić naj lżejszy powiew wiatru.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]