[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczuciem winy. Wszelki wzrost osobistego bogactwa może być skrytykowany jako nadmierna
chciwość , materializm , zbytek , a korzystna dla obu stron wymiana handlowa potraktowana
jako egoizm . Jakoś zawsze kończy się to wnioskiem, że trzeba więcej środków skonfiskować
sektorowi prywatnemu, by skierować je do pasożytniczego sektora publicznego lub
państwowego. Apel do społeczeństwa o oddanie większej ilości środków jest często
sformułowany jako poważne wezwanie elity rządzącej do większego poświęcenia dla narodu
czy dla dobra wspólnego. Jednak jakoś tak się dzieje, że gdy naród ma się poświęcić i
powściągnąć swoje materialistyczne żądze , ofiarność jest zawsze jednokierunkowa. Państwo
się nie poświęca, tylko coraz więcej i więcej zabiera ze środków należących do obywateli. Wynika
stąd praktyczna rada: gdy twój rząd głośno nawołuje do poświęceń , uważaj na swoje życie i
portfel!
Cała ta argumentacja opiera się na podwójnej moralności, czyli stosowaniu innych kryteriów
oceny wobec rządzących, a innych wobec całej reszty. Nikogo nie dziwi ani nie przeraża fakt, że
przedsiębiorcy starają się osiągnąć jak największy zysk. Nikt nie widzi niczego zdrożnego w tym,
że pracownicy porzucają pracę mniej opłacalną na rzecz lepiej płatnej. Zachowanie jednych i
drugich uchodzi za normalne i właściwe. Ale gdyby ktokolwiek się ośmielił powiedzieć, że politycy
i biurokraci kierują się swoim zyskiem, podniosłoby się larum i krzyk o teorii spiskowej i
deterministach ekonomicznych . Według powszechnej opinii oczywiście starannie
kształtowanej przez samo państwo ludzie zajmują się polityką i zostają członkami rządu z
pobudek czysto altruistycznych, kierując się wspólnym dobrem obywateli. Czemu panowie
zajmujący stanowiska w aparacie rządowym zawdzięczają tę szlachetną patynę wyższości
moralnej? Może niejasnemu, instynktownemu poczuciu obywateli, że państwo jest
zaangażowane w proces systematycznego złodziejstwa i wyzysku i że tylko wyznawany przez
państwo altruizm pozwala mu tolerować takie praktyki. Dostrzeganie w politykach i biurokratach
ludzi mających takie same jak wszyscy potrzeby finansowe zdarłoby z drapieżnej paszczy
państwa kaptur szlachetnego Robin Hooda. Stałoby się wówczas jasne, że jak by powiedział
Oppenheimer zwykli obywatele osiągają dobrobyt pokojowymi, produktywnymi środkami
ekonomicznymi , gdy tymczasem aparat państwa zaprzęgnięty jest do zorganizowanego
przymusowego wyzysku za pomocą środków politycznych . Opadłyby z cesarza szaty jego
rzekomej altruistycznej troski o dobro wspólne.
Argumenty intelektualne, których państwo od wieków używa dla wypracowania przychylności
społecznej, można podzielić na dwie grupy: (1) argumenty mówiące o tym, że władza obecnego
rządu jest nieunikniona, absolutnie konieczna i o wiele lepsza od nieopisanych nieszczęść
wynikających z jej ewentualnego upadku; (2) argumenty mówiące o tym, że rządzący państwem
są wyjątkowo wspaniałymi, mądrymi i przepełnionymi altruizmem osobami o wiele
wspanialszymi, mądrzejszymi i lepszymi niż ich prości poddani. W przeszłości ten ostatni
argument przybierał formę twierdzenia, że władza pochodzi z boskiego nadania , albo że rządy
sprawuje sam boski władca czy arystokracja ludzkiego rodzaju. W czasach współczesnych,
jak zaznaczyliśmy wcześniej, argument ten odwołuje się nie tyle do boskiej akceptacji, ile do
rządów cechu naukowych ekspertów , wyposażonych w niezwykłą wiedzę o tajnikach
sterowania nawą państwa i o zakrytych dla zwykłego śmiertelnika faktach. W coraz większym
zakresie używa się naukowego żargonu, zwłaszcza w naukach społecznych. Pozwala to
intelektualistom snuć sieć apologetycznych teorii na temat władzy państwa, które swoim
obskurantyzmem mogą z powodzeniem konkurować z dawnymi matactwami kleru. Gdyby, na
przykład, złodziej próbował usprawiedliwiać swoją kradzież, mówiąc, że w gruncie rzeczy
pomaga swoim ofiarom, wydając skradzione pieniądze w sklepach i przyczyniając się do rozwoju
handlu detalicznego, zostałby niezwłocznie wygwizdany. Ale gdy tę samą teorię wyposaży się w
Keynesowskie równania matematyczne i w sugestywne odniesienia do efektu mnożnikowego ,
staje się ona znacznie bardziej przekonująca dla wystrychniętych na dudka obywateli.
W ostatnich latach coraz większego znaczenia nabiera zawód doradcy ds. bezpieczeństwa
narodowego . Biurokraci zajmujący takie stanowisko nie są wyłaniani w procedurach
demokratycznych, ale w każdej kolejnej administracji posługują się swoimi tajnymi ekspertyzami
do planowania wojen, interwencji i zbrojnych awantur. Publiczna dyskusja na ich temat rozgorzała
dopiero wtedy, gdy okazało się, jak skandaliczne błędy popełnili oni w czasie wojny w Wietnamie.
Wcześniej robili co chcieli, nie przejmując się opinią społeczeństwa, które traktowali jak mięso
[ Pobierz całość w formacie PDF ]