[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Może pewnego dnia namalujesz dla mnie coś weselszego.
 Może, kiedyś.
Podeszła do biblioteczki i zaczęła przeglądać leżące na półkach
książki. Nie mogła pózniej przypomnieć sobie tytułu żadnej z nich.
 Słyszałam, że zamierzasz wznowić tradycję wiejskiego festynu 
rzekła przerywając krępujące milczenie.
 Uważam, że to już najwyższy czas.
 A co z regatami?
 Rozmawiałem już o tym z kilkoma osobami. Wspólnym wysiłkiem
można by je zorganizować w ramach festynu.
Ros ponownie zajęła się książkami. Czując na sobie spojrzenie,
śledzące każdy jej ruch, omal nie wpadła w panikę. Jeszcze chwila, a
nogi odmówiłyby jej posłuszeństwa. Przypadkowo jej spojrzenie trafiło
na małą, oprawioną w ramki fotografię.
 To twoi rodzice?  spytała, siląc się na niefrasobliwość.
 Zdjęcie zrobione zostało w zeszłym roku, podczas ślubu mojej
siostry  przytaknął.
 A to twoja siostra?  uniosła drugie zdjęcie, by lepiej mu się
przyjrzeć.  Jest piękna.
Starannie upozowany portret przedstawiał dziewczynę o delikatnych
kształtach, lekko kręconych jasnych włosach. Jej usta były subtelnie
zarysowane, uśmiechała się.
 Owszem, ale to nie moja siostra.  rzekł Paul obojętnie.  Znajoma
z dawnych lat.
Dopiero teraz Ros spostrzegła dedykację: "Mojemu najdroższemu
Paulowi. Mojej wiecznej miłości  Chrissie".
Była na siebie wściekła, za okropną gafę. Odłożyła fotografię na
półkę. Paul bez słowa podszedł do stołu, by nalać do filiżanek kawę.
 W przyszłym tygodniu zawiozę Dolores na kilka dni do Londynu.
Musi tam załatwić parę spraw.
 Czy ma zamiar przeprowadzić się do Londynu na stałe?
 Być może. Jej sytuacja finansowa nie jest aż tak zła, jak
przypuszczaliśmy na początku. Przyjaciele znalezli dla niej dom, który
mogłaby kupić, a ja jadę jako doradca.
Postawił dzbanek z powrotem na stole i podał Ros gorącą kawę.
 Tania tymczasem będzie pracować w biurze Jasona. Wspominała ci
o tym?
Skinęła głową.
 Traktuje to bardzo poważnie  zapewnił, uśmiechając się lekko. 
Dolores jest przerażona tym, że Tania zostanie bez opieki, zdana na
samą siebie. Ale Tania to silna dziewczyna, znacznie silniejsza, niż
przypuszczasz.
 A więc Tania zostaje tutaj?
 Na pewno da sobie radę. Sądzę jednak, że Dolores byłaby
spokojniejsza, gdyby ktoś rozsądny miał ją na oku  spojrzał na nią
znacząco.
 Na przykład ja?  domyśliła się jego intencji.
 To nic trudnego  odparł pośpiesznie  nic ponad to, co robiłaś do
tej pory. Po prostu bądz jej przyjaciółką.
Ros pomyślała ze skruchą o swym udziale w sekretnym romansie
Tani i Jasona. Czy Paul się czegoś domyślał? Starała się unikać jego
wzroku.
 Jestem pewna, że Tania nie byłaby zadowolona z faktu, że ktoś jej
pilnuje  rzekła stanowczo.  Nic złego się nie stanie, jeśli dłużej gdzieś
zabawi i wróci pózniej do domu.
 To prawda  przyznał uśmiechając się. Musi nauczyć się radzić
sobie sama.
Ros czuła, że Paul chce ją spytać o coś innego. Wkrótce przekonała
się, że intuicja jej nie zawodzi. Niespokojnie podszedł do okna. Przez
chwilę stał w milczeniu.
 Znasz Jasona od dawna, prawda?  powiedział w końcu.
 Od czasów naszego dzieciństwa.
 Sprawia wrażenie porządnego chłopca?  ton jego głosu zdradzał
wątpliwość.
 Tak  odparła, studząc gorącą wciąż kawę.
 Następne pytanie było dla niej ciosem:
 Czy uważasz, że jest godny zaufania? Ros omal nie wylała kawy.
 Ależ oczywiście, że tak!
Do czego zmierzał? Czyżby widział Tanie i Jasona razem? Może
zauważył pełne czułości spojrzenie, które Tania nieostrożnie posłała
Jasonowi? Bez wątpienia chciał, by ktoś miał oko na tę parę. Szybko
pozbyła się tych myśli i z trudem zdobyła się na uśmiech.
 Od czasu mojego przyjazdu do Pengara, Jason pomógł mi wiele.
Jest również miły dla ojca.  Dokończyła swoją kawę, po czym dodała:
 Z pewnością zastanawia się teraz, gdzie zniknęłam. Muszę już iść i
go odszukać.
Paul spojrzał wrażenie zmęczonego i wydawał się być czymś
zmartwiony. Ros poczuła nagłą potrzebę wyjaśnienia całej tej sprawy,
lecz z drugiej strony wiedziała, że cała trójka powinna rozstrzygnąć ten
problem między sobą, a ona nie miała prawa się w to mieszać.
 Dziękuję za kawę  rzekła i szybkim krokiem ruszyła w stronę
drzwi.
Rozdział 9
Pojawienie się w wiosce ekipy telewizyjnej stało się dla
mieszkańców Pengara wydarzeniem niezwykłym. Ros oprowadzała
dziennikarzy po różnych zakątkach wsi, odpowiadając na liczne pytania.
Każdy ich krok był z uwagą śledzony przez ciekawskich sąsiadów.
Odetchnęła z ulgą, gdy podziękowawszy za rozmowę, odjechali dużą,
zieloną furgonetką.
 Całkiem niezle ci poszło  rzekła dumnie ciotka Vi.  Gdzie jest
Bill?  ściszyła głos.  Dobrze się czujesz? Widziałaś, jak
dystyngowanie się zachował, gdy filmowano go w ogrodzie?
Obie wybuchnęły śmiechem.
 Czyżby narodziny gwiazdy filmowej?  spytała Ros.  Teraz jest na
górze. Czy chcesz się z nim zobaczyć?
 Nie ja. John Pritchard powiedział, że przyjdzie namówić go, by
został członkiem komitetu organizacyjnego regat.
 Naprawdę? To dobry pomysł, ale nie jestem pewna, czy ojciec się
zgodzi.
 Wygląda znacznie lepiej niż przedtem, przed twoim przyjazdem 
zapewniała ciotka Vi.  Czy wiesz, że był w piątek na przystani i
rozmawiał z robotnikami? Ros spojrzała na nią zaskoczona.
 Nie mów mu, że o tym wiesz. Widocznie chce to zachować w
tajemnicy przed tobą.  przekonywała ciotka.
 Jeśli wstąpi do komitetu, będzie miał bliski kontakt z Paulem
Burfordem...
 Może przekona się wreszcie, że jego uprzedzenia są bezpodstawne.
 Głos ciotki Vi stał się miękki i łagodny.  Ten chłopak robi wiele
dobrego dla wioski. Postanowił zorganizować festyn na terenie
Kelrozen. Widać, że zależy mu na wszystkim, co związane z tym
miejscem i jego tradycją. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl