[ Pobierz całość w formacie PDF ]
motność. Z pewnością nie chciałby żyć w hałaśliwej gromadce, takiej jak jej
rodzina. Ale może się myliła?
Zabroniła sobie podobnych rozważań. Gdyby spróbowała rozgryzć jego
psychikę, zraziłaby go do siebie. Nie musiała znać jego nastawienia do mał-
żeństwa czy innych układów oprócz ewentualnego romansu.
Co robiliście z Daisy? wróciła do bezpiecznego tematu.
Aatwiej wyliczyć, czego nie robiliśmy odpowiedział już całkiem
pogodnie. Myślałem, że nie potrafię długo skupić uwagi na jednej rzeczy,
ale Daisy to w porównaniu ze mną żywe srebro. W ciągu pierwszej godziny
obeszliśmy zoo, Regent s Park i poszliśmy na lody. A to był dopiero
początek. Chyba nigdy nie będę takim samym człowiekiem jak wcześniej
oświadczył z ponurą miną.
Przypuszczam, że w najbliższym czasie nie zechcesz zostać ojcem.
Jack zastygł w bezruchu. Potem gwałtownie zwrócił na nią wzrok.
Nigdy w życiu! zaprotestował gorąco.
Szorstki ton jego głosu rozbudził na nowo ciekawość Imogen.
Jak to nigdy? spytała, niepomna wcześniejszych postanowień.
Nie planuję założenia rodziny.
Dlaczego?
Jack teatralnie wzruszył ramionami. Potem upił łyk wina z udawaną
obojętnością.
A po co? Widziałaś moją matkę. Nie stworzyła mi idealnego
dzieciństwa. Nie chciałbym nikomu zgotować takiego losu.
Uważasz, że mógłbyś?
81
R
L
T
Jack ponownie wzruszył ramionami. Imogen odniosła wrażenie, że nie
po raz pierwszy przeprowadza podobną rozmowę.
Niewykluczone. Ciężko pracuję. Dużo podróżuję.
Przecież dziecko miałoby też matkę zauważyła Imogen, chociaż
wolała sobie nie wyobrażać innej kobiety w jego objęciach.
Wolę nie ryzykować. Mógłbym trafić na jeszcze gorszą partnerkę.
Imogen zrozumiała przyczynę negatywnego nastawienia Jacka do
rodzicielstwa. Przeszedł ją dreszcz na wspomnienie wyzywającego
zachowania Jessiki na balu. Nie potrafiła sobie jej wyobrazić w roli matki, a
już na pewno nie babci. Tylko narobiłaby wnukom wstydu!
Przyznaję, że twoja matka nie robi wrażenia macierzyńskiej kobiety.
Nie ma w sobie krzty instynktu macierzyńskiego. Zaraz po urodzeniu
wcisnęła mnie na wychowanie swoim rodzicom, żeby dalej balować. Do tej
pory nie przestała dodał z goryczą.
To znaczy, że wychowali cię dziadkowie?
I cały szereg niań.
Jak wspominasz dzieciństwo?
Robili, co mogli uciął krótko.
A ojciec?
Chodził z nią do bardzo drogiej prywatnej szkoły z internatem, w
której tolerowano zadziwiająco swobodne obyczaje. Gdy zaczął jej rosnąć
brzuch, natychmiast wysłano go statkiem do Stanów. Mieszka tam do dziś.
Czy widziałeś go kiedyś?
Nie.
Imogen pomyślała, że to przykre. Jej brat świetnie dogadywał się z
ojcem. Obydwaj bardzo sobie cenili łączącą ich więz.
Dlaczego? spytała.
82
R
L
T
Nie widzę powodu. Przyszedłem na świat w wyniku wpadki. Jestem
owocem bezmyślności dwojga smarkaczy. Zresztą ojciec ma własną rodzinę.
Ożenił się wiele lat temu.
Jack uznał, że najwyższa pora zakończyć rozmowę. Zaniepokoiła go
nuta rozgoryczenia we własnym głosie. Poza tym Imogen zbyt łatwo
wyciągała z niego bolesne szczegóły. Nie po to tu wstąpił, żeby opowiadać o
swoim smutnym dzieciństwie. Nie chciał wspominać straszliwego poczucia
osamotnienia, żalu do matki i przekonania, że nic dla nikogo nie znaczy,
ponieważ nie zasługuje na miłość. Nie zamierzał ujawniać, jak trudno mu
było żyć pod srogim okiem dziadków. Trzymali go twardą ręką, obawiali się
bowiem, że jeśli dadzą mu odrobinę swobody, ujawnią się jego złe geny i
wyrośnie na nieodpowiedzialnego człowieka, takiego jak rodzice. Już tych
kilka faktów, które wyjawił, przywołało na nowo dawne lęki, ból i
kompleksy.
Postanowił odwrócić jej uwagę od przeszłości w najlepszy sposób, jaki
znał. Odstawił kieliszek, zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów i oświadczył:
Nie przyszedłem tu po to, żeby snuć rodzinne wspomnienia.
Imogen wstrzymała oddech.
A po co? spytała lekko schrypniętym głosem.
Jack porwał ją w objęcia i pochylił głowę. Imogen odruchowo
rozchyliła wargi.
Po to wymamrotał, zanim wycisnął na jej ustach gorący pocałunek.
Imogen przemknęło przez głowę, że powinna się obrazić, że traktuje ją
jak zabawkę. Ale nie odczuwała oburzenia. Gdy dłonie Jacka błądziły po jej
ciele, zamknęła oczy. W gruncie rzeczy cieszyło ją, że przeszedł od słów do
czynów. %7łal ściskał jej serce, gdy wyobrażała sobie zagubienie tamtego
zaniedbywanego, samotnego chłopczyka sprzed lat. Gdy słuchała jego
83
R
L
T
odpowiedzi, kusiło ją, żeby odnalezć jego matkę, potrząsnąć nią mocno i
uświadomić jej, na jakiego wspaniałego człowieka wyrósł porzucony przez
nią syn.
Nie chciała mu współczuć. Nie chciała też zazdrościć bratu udanego
pożycia ani roztrząsać nastawienia Jacka do małżeństwa i rodziny. Wolała
brać pełnymi garściami to, co oferował. Wyłączyła więc umysł i skupiła się
na odbieraniu cudownych wrażeń: dotyku dłoni, gdy pospiesznie ją rozbierał,
ciężaru jego ciała, twardości mięśni, smaku ust, szybkiego oddechu,
łomotania jego serca i wreszcie błogiej rozkoszy pełnego połączenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]