[ Pobierz całość w formacie PDF ]
normalne studenckie życie. Nawet wtedy, gdy po studiach wróciła do Bay Beach, wielu było
takich, którzy próbowali swoich szans u doktor Mainwaring.
Tak więc chłopcy ją całowali, ale żaden tak jak Jonas! To był pocałunek, o jakim nawet nie
marzyła. To było jak połączenie dwóch połówek należących do tej samej całości. Strumień
ciepła popłynął przez jej ciało, ogrzewając je od czubków palców aż do głowy. Gdy Jonas
mocniej przyciągnął ją do siebie, poczuła, że topnieje.
Mężczyzna i kobieta - jakby kierowało nimi przeznaczenie - spotykają się i łączą, stając się
jednością. To, co Emily teraz czuła, było nie do opisania. Oto znalazła wreszcie swoje
miejsce na ziemi. Swojego mężczyznę...
Tylko że to nie był jej mężczyzna. To był Jonas Lunn, chirurg z wielkiego miasta, który za
kilka tygodni stąd wyjedzie. Prześpi się z nią i potem zostawi, a ona będzie musiała żyć jak
dawniej, bez niego!
Ta myśl sprawiła, że nagle otrzezwiała. Kiedy więc Jonas podniósł rękę, Emily, czując, że
zamierza rozpuścić jej włosy, odsunęła się gwałtownie.
- Nie!
- Tak! - powiedział i w jego oczach zabłysły wesołe iskierki. - Chcesz tego tak samo jak ja.
- Być może chcę - odparła - ale też mam dostatecznie dużo rozsądku, żeby wiedzieć, do
czego mogłoby to zaprowadzić.
- Do tego, aby dwoje ludzi dało sobie nawzajem trochę radości.
- A potem odejdziesz?
- Tak - przyznał z rozbrajającą szczerością. - Oczywiście, że tak. %7łycie musi toczyć się dalej,
ale dzięki temu, co przeżyjemy, będzie o wiele bogatsze.
- Nie, nie - odparła ze smutkiem. - Będzie okropne. Złamie mi to serce, tak jak rozstanie z
Robbym.
- Pójście z kimś do łóżka nie może złamać ci serca.
- Nie? - Jej oczy płonęły. Mężczyzni! Czyżby wszyscy byli aż tak niewrażliwi? - A co może
złamać twoje serce?
- Mam nadzieję, że jednak wyjdziesz z tego z nieuszkodzonym sercem. Bo ja na pewno tak.
- Szczęściarz z ciebie.
- Em, to chyba nie jest trzecia wojna światowa. Czy musisz aż tak dramatyzować?
- Wcale nie dramatyzuję. - Teraz była już wściekła.
Jak to on powiedział? Ale to wcale nie znaczy, że nie angażuję się, jeśli kobieta jest
naprawdę wyjątkowa"? Od ilu wyjątkowych kobiet już odchodził? Ona z pewnością nie
będzie jedną z nich! Czuła, jak wzbiera w niej złość, i ta złość dodała jej siły.
- Idz do łóżka, Jonas! - powiedziała.
- Z tobą?
- Drzwi do mojej sypialni są tu, a do twojej tam. Idz więc do siebie i zostaw mnie w spokoju.
- Kłamiesz!
- Może, ale robię to w dobrej intencji - zauważyła cierpko - zważywszy na to, że wszędzie
siejesz zniszczenie. I zaczynam już rozumieć, dlaczego Anna woli trzymać się od ciebie z
daleka. Dajesz swój czas, swoje pieniądze i swoją pracę. Ale nie siebie, Jonas. A to nie
wystarczy. Chcesz być potrzebny, ale nie dopuszczasz do siebie myśli, że sam również
możesz czegoś potrzebować. Annie to nie wystarcza i nie wystarcza mnie! Dobranoc!
Weszła do swojego pokoju, z całej siły zatrzaskując za sobą drzwi.
Jak mogła po tym zasnąć? Leżała w ciemnościach, wsłuchując się w cichutkie posapywanie
Robby'ego, i jej serce wyrywało się do czegoś, czego nigdy nie będzie miała. Męża i dziecka
- dwóch wielkich miłości, które nigdy nie miały się ziścić.
W pokoju obok Jonas również nie mógł zasnąć. Myślał o tym, co wydarzyło się w ciągu
ostatnich dwudziestu czterech godzin.
Anna odtrąciła go. Nie potrzebuję cię. Nikogo nie potrzebuję", powiedziała, gdy
zaproponował, że zostanie z nią na noc. I Emily...
Dajesz swój czas, swoje pieniądze i swoją pracę. Ale nie siebie..." A co innego mógł zrobić?
Przyjechał tu, ponieważ uważał, że Anna go potrzebuje. I Emily... Ona przecież też go
potrzebuje. Jako kobieta i... ponad miarę zapracowany lekarz.
Dlaczego więc obie go odrzuciły?
Dlatego, że potem chciał odejść!
To prawda. Mówił o tym otwarcie, uważając, że tak jest uczciwie. Nie chciał wykorzystać
Emily. Nie potrzebuje jej. Nie potrzebuje nikogo. W rzeczywistości jednak straszliwie
pragnął się z nią kochać.
Bez względu na wszystko! Cholera jasna!
Dzieciarnia wstała z łóżka znacznie wcześniej niż on. Ody się obudził, jego pierwszą myślą
było, że klatkę piersiową przygniótł mu dziesięciotonowy ciężar. Tymczasem była to jedynie
trójka urwisów Anny.
- Obudz się, wujku! Em robi grzanki, nawet Bernard już się obudził, i pytaliśmy Em, jak
czuje się mama, ale ona powiedziała, żebyśmy zapytali ciebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]