[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powoli, oddzielając każde słowo, aby dobrze zrozumiała.
Nie kłam! Właśnie się do tego przyznaliście. Ty i twój dziadek. On
przynajmniej umie być szczery.
Dziadek miał swoje powody. Moje były zupełnie inne.
Naprawdę chciała mu uwierzyć. Nie wyobrażała sobie jednak, żeby z tego
wybrnął.
Zatem jakie były twoje powody?
Chciałem tylko, żebyś do mnie wróciła.
Zrujnowałeś firmę mojej rodziny, żeby mnie odzyskać? Przecież to chore!
Nie interesują mnie małe kroczki, małe ustępstwa ani małe obietnice.
Siedział nadal w fotelu, ale jego głos drżał od emocji. Może na początku odwet
odgrywał jakąś niewielką rolę, ale nie miałem zamiaru cię zranić. Chciałem, żebyś
wróciła tam, gdzie było twoje miejsce. Do mnie.
Czy mogła w coś takiego uwierzyć?
Jesteś tak samo straszny jak mój ojciec, a może nawet gorszy.
Aryston zerwał się z miejsca, podszedł do niej i położył obie dłonie na jej
ramionach, chcąc ją uspokoić.
Proszę, nie mów tak. To nieprawda.
Czyżby? Powiedz, co by się stało z tymi wszystkimi pracownikami, których
wykorzystałeś, żeby wmanipulować mnie w powtórne małżeństwo, gdybym do
ciebie nigdy nie wróciła?
Błagałbym, żebyś zmieniła zdanie.
A gdybym nadal nie chciała?
Nie mogłaś nie chcieć.
Skąd możesz o tym wiedzieć?
Przecież tu jesteś! Jesteśmy małżeństwem podniósł głos. Nie jestem
durniem. Moje plany są przemyślane do ostatniego szczegółu, zanim w ogóle
podejmę jakiekolwiek kroki.
Być może, ale nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego. Bądzmy szczerzy.
Gdybym ci odmówiła, nie byłbyś zbytnio zmartwiony, likwidując firmę.
Byłbym zmartwiony, i to bardzo! Minę miał smutną. Chyba nie kłamał. Nie
mógłby jej tego zrobić. Nie w takiej chwili.
Nie rozumiem... Jeżeli chodziło tylko o to, żebym wróciła do ciebie, to
dlaczego po prostu nie przyjechałeś do Oregonu i nie zaprosiłeś mnie na randkę?
Wyraz zaskoczenia zdradził jej, że nawet nie rozważał takiego scenariusza. Jej
inteligentny, wszechmocny i przewidujący biznesmen przeoczył najprostszą z
możliwości. Jak to się mogło stać? Czy przerost formy nad treścią coś ci mówi?
Chciałem być pewny, że mi nie odmówisz.
Dlaczego to takie ważne? Chodzi o dziadka? zgadywała.
Nie. Chociaż tak to próbowałem sobie tłumaczyć.
To o co chodzi?
Aryston westchnął. Widać było, że zwierzenia wiele go kosztują.
Miałem trzynaście lat, kiedy ojciec rozwiódł się ze swoją trzecią żoną, żeby
poślubić kolejną kobietę, w której się zakochał. To była kobieta, która naprawdę go
kochała, troszczyła się o niego i o rodzinę, także o dziadka. Gdy dowiedziała się o
rozwodzie, targnęła się na swoje życie. Znalazłem ją w łazience, całą we krwi.
Nie miałam o tym pojęcia, tak mi przykro.
Mojemu ojcu nie było przykro. Najpierw przekonywał, że ją kocha, potem,
kiedy mu się znudziła, odszedł. Robił tak przez całe swoje życie.
Objęła Arystona i chciała go przytulić. Spuścił wzrok.
Wtedy przyrzekłem sobie, że nigdy nie powiem kobiecie, że ją kocham.
Powiedziałeś to Shannon.
I co mi to dało? Upokorzenie i zdradę.
Ale ja nie jestem Shannon, a ty nie jesteś swoim ojcem.
Aryston wziął dwa głębokie oddechy i otworzył oczy. Ujrzała w nich morze
emocji, których nigdy dotąd nie okazywał.
Mówię tylko, że to nie było dobre doświadczenie.
Ale może takim się stać. Uśmiechnęła się łagodnie, a w jej oczach zalśniły
łzy wzruszenia. Pokażę ci.
Ja powinienem to zrobić pierwszy, nie chcę wyjść na mięczaka.
Kocham cię, Arystonie. Nigdy tak naprawdę nie chciałam cię opuścić i nigdy
nie odmówiłabym ci, gdybyś pojawił się znowu w moim życiu.
To dlaczego się zabezpieczałaś? przypomniał sobie nagle, a w jego tonie
zabrzmiał wyrzut. Jeśli pragnęłaś być ze mną, dlaczego skazałaś nasze
małżeństwo na klęskę?
Chciałam, żebyś mnie pokochał, zanim pojawią się dzieci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]