[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w jaki sposób odnosiÅ‚aÅ› siÄ™ do szalonych pomys­
łów mojej matki przed ślubem.
Wyciągnął rękę i założył jej za ucho pasmo
włosów, które opadło jej na twarz.
- I podziwiam to, jak się opiekowałaś ciocią
Beatrice, kiedy sama ledwo umiaÅ‚aÅ› zadbać o sie­
bie.
- Miałam dziewiętnaści lat! - zaprotestowała.
- Nie więcej niż dziecko.
- Teraz mam dwadzieścia siedem. Czy to dość,
żebym mogła się o siebie troszczyć? - spytała
z ironiÄ….
GRECKI MAGNAT 153
Odpowiedział zupełnie poważnie:
- Tak. JesteÅ› na to wystarczajÄ…co dorosÅ‚a i wy­
starczajÄ…co mÄ…dra. Ale czy wyÅ›wiadczysz mi za­
szczyt i pozwolisz się opiekować sobą i swoimi
córkami?
- Tak - odparła ze wzruszeniem. - Kiedy tylko
zechcesz.
Parę miesięcy pózniej grecki lekarz Savannah
oznajmił, że jest w dziesiątym tygodniu ciąży.
Z największą radością podzieliła się wieczorem tą
wiadomością z Leiandrosem.
Uszczęśliwiony, natychmiast zaczÄ…Å‚ wynajdo­
wać aktywrfości, które powinna ograniczyć dla
swojego bezpieczeÅ„stwa. Eva i Nyssa byÅ‚y w siód­
mym niebie na wieść, że będą miały rodzeństwo,
a obie babcie zaczęły się opiekować Savannah
niczym kwoki.
Po kolejnych sześciu tygodniach badanie ultra-
sonograficzne wykazaÅ‚o, że to blizniaki. Pięć mie­
sięcy pózniej, po drugim skurczu, Leiandros
oświadczył, że będzie to ostatnia ciąża Savannah;
jego twarz przybrała interesująco szary odcień.
Trzecia córeczka urodziła się pierwsza i została
nazwana Beatrice, co siostry natychmiast skróciły
do Bea. Następny urodził się syn, ochrzczony na
cześć ojca. Leiandros był bliski zemdlenia, kiedy
patrzył na dwa maleństwa.
Po południu tego dnia Savannah leżała w łóżku
w prywatnym szpitalu, tulÄ…c w ramionach synka,
podczas gdy Leiandros siedział obok na krześle
154 LUCY MONROE
z córeczką. Helena i Baptista siedziały na kanapce
pod oknem z EvÄ… i NyssÄ… na kolanach.
Leiandros oderwaÅ‚ wzrok od niemowlÄ™cia i spo­
jrzał na Savannah.
- S'agapo, yineka mou. Ty i dzieci jesteście
całym moim światem. Moją przyszłością. Moim
największym skarbem.
Głos zadrżał mu dziwnie. Savannah spojrzała
głęboko w jego brązowe oczy, które nie wydawały
się już nieprzeniknione, lecz pełne miłości do niej
i wszystkich jej dzieci.
- DziÄ™kujÄ™ - szepnęła zbyt wzruszona, by po­
wiedzieć coś więcej.
Przyrzekł jej, że już nigdy nie będzie sama,
i dotrzymał obietnicy, otaczając ją swoją miłością,
wprowadzając w krąg rodziny i przyjaciół, aż
poczuła się jedną z nich. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl