[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bo tylko on może zapewnić ci właściwą opiekę. Ja
byłam... cóż... to oczywiste, co o mnie myślał. Miał przy
sobie bilety na samolot do Paryża. Dwa bilety. Nic nie
wiedziałam, a on planował to od dawna. Zamierzał cię
zabrać, nic mi o tym nie mówiąc. Zagroził, że jeśli mu się
sprzeciwię, jeśli zrobię cokolwiek, by go powstrzymać,
wytoczy mi sprawę o przejęcie całkowitej opieki nad
tobą. I że ją wygra, gdy tylko okaże się, że noszę pod
sercem dziecko innego mężczyzny  wyznała i rozpłakała
się.  Groził, że poczeka, aż urodzę i wytoczy kolejny
proces o to, że nie potrafię właściwie opiekować się
dzieckiem. Najmie najlepszych adwokatów i odbierze
Echo przeszłości 219
mi też to drugie dziecko. Zaklinał się, że nic mi nie
zostawi, jeśli powiem choć jedno słowo sprzeciwu.
 Ale ty... nie mógł przecież...
 Nie wiedziałam, czy to prawda. Nie miałam wtedy
pojęcia o prawie. Nie wyobrażałam sobie, jak daleko może
się posunąć. Wiedziałam tylko, że tracę jedno dziecko,
a może nawet dwoje. A ty? Miał cię zabrać do Paryża,
gdzie zobaczyłabyś tyle wspaniałych rzeczy, grałabyś na
najznakomitszych scenach. Byłabyś kimś...  Zbladła
i odwróciła spojrzenie.  Bóg mi świadkiem, że nie wiem,
czy zgodziłam się, bo naprawdę sądziłam, że tego chcesz,
czy też dlatego, że bałam się przeciwstawić Juliusowi.
 To nie ma znaczenia  powiedziała Vanessa z pew-
nością w głosie.  To się już nie liczy.
 Gdybym wiedziała, że mnie znienawidzisz...
 To nieprawda  zaprzeczyła z mocą i przytuliła
szlochającą matkę.  Nie mogłabym cię znienawidzić.
A dziecko?  wymruczała pytająco.  Powiesz mi, co się
z nim stało?
 Poroniłam w trzecim miesiącu  wyznała Loretta
i znów poczuła znajomą rozpacz.  Widzisz, jednak
straciłam was oboje. Nigdy nie miałam domu pełnego
dzieci, choć tak bardzo tego pragnęłam.
 Och, mamo  westchnęła Vanessa i pozwoliła
płynąć łzom.  Tak mi przykro. Tak bardzo mi przykro.
Musiało ci być strasznie ciężko.
 Nie było dnia, żebym nie myślała o tobie, bym za
tobą nie tęskniła. Gdybym mogła cofnąć czas...
 Nie  potrząsnęła głową Vanessa.  Nie możemy
zmienić przeszłości. Po prostu zaczniemy wszystko od
nowa.
Rozdział dwunasty
Vanessa siedziała w eleganckim pokoju, otoczona
setkami barwnych kwiatów. Ich zapach upajał, lecz
dziewczyna pogrążona w zadumie prawie ich nie zauwa-
żała. Nie mogła się powstrzymać i wciąż żywiła nadzieję,
że być może jeden z tych przepysznych bukietów
przesłał jej Brady. Jednak wszystko wskazywało na to, że
się myli. Brady nie przyszedł na lotnisko. Nie pożegnał
jej, nie życzył powodzenia. Nie powiedział, jak bardzo
będzie tęsknił.
Wiesz przecież, że to nie byłoby w jego stylu,
upomniała siebie surowo, przeglądając się w lustrze. Gdy
Brady się gniewał, nie zostawało miejsca na inne uczucia.
Z pewnością nie będzie robił żadnych grzecznych,
cywilizowanych gestów. W końcu to ona go zostawiła.
Najpierw sama poszła do niego, oddała mu się z pasją
i namiętnością, a potem odeszła. Nie składała żadnych
obietnic. Dlaczego? Ze strachu przed popełnieniem
błędu, który mógł zamienić jej życie w piekło. Brady nie
potrafił zrozumieć ostrożności Vanessy. A ona chciała
tylko chronić siebie i ukochanego mężczyznę.
Teraz już wiedziała, że błędy mogą wynikać tak samo
z dobrych, jak i złych pobudek. Jej matka była najlep-
Echo przeszłości 221
szym tego przykładem. Vanessa żałowała, że jest już za
pózno, by porozmawiać z ojcem, dowiedzieć się, co czuł
i co nim kierowało.
Miała tylko nadzieję, że dla niej nie jest jeszcze za pózno.
Zastanawiała się, kim stały się te beztroskie dzieci,
które kochały się tak gorąco? Brady miał własne życie,
rodzinę, dom i przyjaciół. Ze zbuntowanego nastolatka
zmienił się w godnego zaufania mężczyznę, który wie-
dział, czego oczekuje od życia.
A ona? Co ona miała? Vanessa zapatrzyła się na swoje
szczupłe, delikatne dłonie, dzięki którym ujawniał się jej
talent. Miała swoją muzykę. Tylko to zawsze i bez reszty
do niej należało.
Teraz już rozumiała potknięcia matki i błędy ojca.
Wiedziała, że każde z nich kochało ją na swój sposób.
Tylko że to nie wystarczyło, by stworzyć prawdziwą
i szczęśliwą rodziną.
Pomyślała, że podczas gdy Brady buduje dom, zapu-
szczając w ten sposób korzenie w miasteczku, w którym
oboje wyrośli, ona znów siedzi samotnie w garderobie
i czeka na swój występ na kolejnej scenie.
Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Zobaczyła w lust-
rze, że na jej twarzy pojawia się zawodowy uśmiech,
jeszcze zanim naciśnięto klamkę. Cóż, przedstawienie
się zaczęło, pomyślała.
 Proszę.
 Witaj, Vanesso  powiedziała księżniczka Gabriel-
la, wchodząc do garderoby.
 Wasza Wysokość...  zaczęła, lecz zanim zdążyła
wstać i złożyć ukłon, księżniczka machnęła dłonią. Gest
był jednocześnie przyjazny i władczy.
 Nie wstawaj, proszę. Mam nadzieję, że ci nie
przeszkodziłam.
222 Nora Roberts
 Oczywiście, że nie. Czy mogę zaproponować kieli-
szek wina?
 Jeśli masz...  Księżniczka opadła na krzesło z wes-
tchnieniem ulgi.  Byłam dziś tak zajęta, że nie znalaz-
łam nawet chwili, by zapytać, czy niczego ci nie trzeba.
 Nikt nie może uskarżać się na niewygody w pałacu,
Wasza Wysokość.
 Pamiętasz, umówiłyśmy się kiedyś, że gdy jesteś-
my same, możesz mówić mi po imieniu  przypomniała
jej księżniczka Gabriella i przyjęła podany kieliszek
wina.  Chciałam ci podziękować, że zgodziłaś się dziś
zagrać. To dla mnie bardzo ważne.
 To wielka przyjemność, gdy można dać koncert
w Cordinie  odparła Vanessa.  Jestem zaszczycona.
 Jesteś zła, że przerwałam ci urlop  roześmiała się
księżniczka.  Wcale cię za to nie winię. Jednak gdy
chodzi o działalność charytatywną, nauczyłam się być
twarda i bezwzględna.
Vanessa musiała się uśmiechnąć. Czy Gabriella była-
by księżniczką, czy nie, zawsze miło było przebywać
w jej towarzystwie.
 Dobrze. Zatem jestem zaszczycona i troszkę zła.
Mam nadzieję, że ten wieczór okaże się wspaniałym
sukcesem.
 Oczywiście  przytaknęła księżniczka bez naj-
mniejszych wątpliwości.  Znasz Evę, moją bratową?
 Tak. Miałam przyjemność spotkać Jej Wysokość
kilka razy.
 Och, ona jest Amerykanką i dlatego potrafi być
bardzo energiczna. Dużo mi pomogła przy benefisie.
 A twój mąż? Chyba też jest Amerykaninem?  spy-
tała zaciekawiona Vanessa, nie bacząc na etykietę.
 Tak  przyznała Gabriella.  Reeve też jest ener-
Echo przeszłości 223
giczny. W tym roku zatrudniliśmy do pomocy także nasze
dzieci, więc całe przedsięwzięcie bardziej przypomina
cyrk niż działalność dobroczynną. Alexander, mój brat, był
za granicą, ale zdążył wrócić na czas, by też się przydać.
 Jesteś bezlitosna w stosunku do swojej rodziny,
Gabriello.
 Nauczyłam się, że tak najlepiej postępować z tymi,
których się kocha  powiedziała i odstawiła pusty kieli-
szek. Zauważyła, że twarz Vanessy zachmurzyła się na
chwilę.  Było mi przykro, gdy twój menadżer poinfor-
mował nas, że nie zostaniesz dłużej w Cordinie. Już tak
dawno nas nie odwiedzałaś. Z przyjemnością będziemy
cię gościć, gdy twój terminarz na to pozwoli  oznajmiła
i ujęła dłoń Vanessy, widząc smutek na jej twarzy.
 Wszystko w porządku?  spytała niespokojnie.
 Tak, dziękuję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl