[ Pobierz całość w formacie PDF ]

natychmiast usłyszę.
 A gdzie pani śpi?
Panna Salomea zawstydziła się, zaczerwieniła wszystka, mówiąc:
 Tu śpię, w drugim pokoju.
 Gdzie?
 W salonie.
 W tamtym zimnym salonie?
Siennik sobie przyciągnęłam pod pańskie drzwi, to ciepło z pokoju szło, no i tak śpię. Bo,
widzi pan, muszę być w pobliżu okna, żeby słyszeć, jak Ryfka stuknie w szybę.
20
3
Przewidywanie bezwzględnie niepomyślnych następstw w razie, gdyby rannego
znaleziono w domu, zmusiło pannę Salomeę do szukania kryjówki dla pupila. Po długich ze
Szczepanem naradach zgodzono się na pewne zabezpieczenie. Ze spalonych dawniej
zabudowań została, oprócz stajni fornalskiej, na uboczu stojąca stodoła pełna zeszłorocznego
siana, które ocalało wobec wyniszczenia i rozkradzenia inwentarza. Jedno zapole tej stodoły
pełne było siana aż po wiązania krokwi. Tam Szczepan krył swój worek z kaszą. Tam
również postanowił przechowywać w nagłym razie powstańca. W głębi zapola, od szczytu
poczynając, wybrał i wydrążył w sianie rodzaj studni na jakie siedem, osiem łokci głębokiej.
Ponieważ to siano było dobrze w ciągu jesieni i zimy uleżane i spodem tęgo zbite, studnia
owa miała ściany twarde i trzymające doskonale linię jak cembrowina. Na samym jej dnie
wyborował nadto dla oddechu rodzaj leja prowadzącego w stronę otwartej ściany zapola. W
ruinach gorzelni wynalazł dawne okute drzwi, które w czasie pożaru opaliły się na rogach i
miały kształt eliptyczny. Tą pokrywą  wybrawszy dla niej w sianie odpowiednią do
wielkości framugę  nakrywał studnię niby wiekiem. Na wierzch drzwi kładł znowu warstwy
siana, co zasłaniało kryjówkę nie do poznania. Jednocześnie pomyślano o przypuszczalnym
ubraniu chorego. Wynaleziono w szafach podróżne futro pana Rudeckiego, grube i długie,
niedzwiedzie, oraz buty futrzane. Trzymano to pod ręką wraz z dwoma nowymi postronkami
znacznej długości.
Panna Salomea sypiała początkowo w zimnym salonie przytykającym do jej dawnej
alkowy, a obecnie legowiska chorego. Ale obawa, żeby nie przespać ostrzegawczego sygnału,
zmuszała ją do trzymania otworem drzwi do tej alkowy, gdzie było właśnie umówione okno.
Nadto w owej nieopalanej sali było nieznośne zimno, co śpiącej na sienniku rozciągniętym na
podłodze szczególnie dawało się we znaki. Opalać sali nie było sposobu, bo Szczepan rąbał
już od dawna płoty ogrodu i całego obejścia, a i tego ledwie starczyło pod komin w kuchni i
do pieca sypialnej izdebki. Nie było tedy rady... Panna Salomea  zwana w rodzinie i przez
wszystkich Mija  musiała przenieść się na noc do swego dawnego pokoiku, czyli do sypialni
księcia. Tu na sofce, na pół tylko rozbierając się z sukien, okryta futrem niedzwiedzim,
drzemała przy chorym. Codziennie, gdy wypadało iść na spoczynek, wstyd ją ogniem oblewał
i lęk o złe posądzenia chwytał za gardło. Trwoga przed zdradzeniem się z bytności w domu
tego człowieka zmuszała do pominięcia takich względów.
Gdy trzecią noc na pół śpiąc spędzała przy chorym, który bredził w gorączce, jęczał i
stękał  nagle rozległy się cztery uderzenia w okiennicę. Pózniej jeszcze raz cztery... Stukanie
było gwałtowne i szybkie. Panna Mija zerwała się momentalnie na równe nogi  w skok
przebiegła sionkę dzielącą alkowę od kuchni i zbudziła kucharza. Stary natychmiast
przydreptał, mrucząc po swojemu. Krzyknęła mu do ucha, że idą, i co tchu zabrała się do
ubierania Odrowąża. Wciągnięto mu na nogi grube dolne ubranie i futrzane buty, odziano go
w szubę niedzwiedzią  pod kolana i pod pachy zarzucono pętle z postronków, a mocny
starzec podsadził się pod ten ciężar jak pod wór ze zbożem. Panna Mija zadała mu brzemię na
plecy, otwarła kluczem wyjście z sionki na tylny ogród i zamknęła drzwi na nowo. Stary
Szczepan brnął w górę po śniegu, sapiąc i stękając pod nadmiernym ciężarem.
21
Przydżwigawszy rannego do stodoły, bocznym, przygotowanym zawczasu wejściem, po
pochyłości siana w zapolu wgramolił się na wierzch stosu, wynalazł omackiem zapadnię
nakrytą drewnianym wiekiem i nakazawszy księciu grobowe milczenie zabrał się do dzieła.
Odwalił wieko, ujął w lewą i prawą rękę końce postronków i począł ostrożnie spuszczać
rannego w ciemny otwór. Umieściwszy go na dnie, przywiązał końcem obudwu sznurów do
ocalałego skobla drzwi, zamknął otwór i zawlókł, zatatrał deskę sianem. Udeptał to miejsce
starannie, zsunął się chyżo na dół, zamknął na klucz szopę i prędko wrócił do dworu. Po
ciemku minął kuchnię, sionkę i stanął w sypialni.
Pierwszą jego myślą było to, żeby przesłać łóżko powstańca. Już nad tym panna Mija
pracowała. Poduszka była w wielu miejscach pokrwawiona od ran, które wciąż jeszcze
broczyły i przemaczały nieumiejętnie założone bandaże. To samo było z kołdrą i materacem.
Pośpiesznie zmieniali obydwoje poszewki i kładli czyste prześcieradła.
Właśnie kończyli tę czynność, gdy za ścianami domu dał się słyszeć tętent koni, łoskot
licznych, miarowych kroków, a gwar rozmów ze wszech stron dwór osaczył. Wnet na
obudwu gankach rozległy się uderzenia we drzwi, kołatanie kolbami w pozawierane
okiennice i krzyki na całe gardło, żeby otwierać. Szczepan nie od razu poszedł spełnić ten [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl