[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poprawkami do ostatniej piosenki, po drugie chciałem być przed Kati, żeby po trzecie
pomyśleć właśnie o Kati. Poprawka. Myślałem o niej ciągle. Do tego stopnia, że wczoraj, gdy
zadzwonił Trevor i chciał mnie wyciągnąć na miasto, wymówiłem się bólem głowy i siedziałem
w domu sam, rozmyślając. Zastanawiałem się, czy mały Jimmy naprawdę mnie wczoraj
rozpoznał, a jeśli tak, to czy w jakiś sposób przekazał to Kati?
Trochę głupio się wczoraj zachowałem; jak jakiś cholerny psychol, który zza krzaków
obserwuje swoją ofiarę. Przy niej zaczynałem tracić zdolność normalnego myślenia...
Dzisiaj pracowaliśmy naprawdę ciężko, a ja nawet podwójnie, gdyż musiałem użyć całej swojej
siły woli, żeby nie patrzeć na nią. Czasami zerkałem, gdy miałem stuprocentową pewność, że
ona nie widzi. Za to Trevor chyba widział wszystko, bo na lunchu szepnął mi do ucha.
Brachu, wzięło cię, co?
I zaśmiał się jak z dobrego żartu.
W odpowiedzi inteligentnie pokazałem mu środkowy palec, nie mając ochoty z nim rozmawiać
na ten temat. Ani na żaden inny.
Gdybym tylko wiedział, że ona też była mną poważnie zainteresowana... Ku***! To znaczy, że
ja byłem? Nie mogłem się dłużej oszukiwać. Cordell, tak... Wzięło cię, do diabła!
Tak rozmyślając, nie zauważyłem nawet wejścia Diany do studia. No tak, ona nie należała do
łatwo poddających się lasek. Ze swoim wrodzonym wdziękiem, zaprosiła nas na wieczorne
party w klubie.
Gdy zerknąłem na Kati, zastanowiła mnie jej reakcja na Dianę. Zwłaszcza, kiedy ta podeszła do
mnie i dotknęła moich włosów. Sam nie wiem, dlaczego obdarzyłem ją moim boskim
uśmiechem , jak nazywała go prasa, chociaż wcale nie chciałem dawać Dianie do zrozumienia,
że coś może z powrotem między nami być. A Kati zachowała się, hmm, co najmniej dziwnie.
Obdarzyła mnie wściekłym spojrzeniem, złapała komórkę i wyszła.
To dziwne zachowanie wprawiło mnie w nieoczekiwanie dobry nastrój. Hmm, czy to znaczyło,
że ona jednak coś do mnie czuła?
Miałem się wkrótce o tym przekonać...
Gdy Diana wyszła, wróciliśmy do swoich obowiązków. Douglas był dzisiaj bardzo zadowolony.
Dlatego też, w związku z imprezą w Cabana Club , dostaliśmy pozwolenie od naszego guru,
aby nazajutrz przyjechać do studia o dwunastej. Informacja ta została przyjęta jednym wielkim
okrzykiem radości.
Szykowaliśmy się do wyjścia, gdy podeszła do nas Kati.
Słuchajcie, gdzie jest ten Cabana Club ? spytała.
Na Ivar Avenue, w Hollywood powiedział szybko Trevor.
A idziesz? spytałem, starając się, aby mój głos brzmiał obojętnie.
Chyba tak, czemu nie? Uśmiechnęła się, jednocześnie wzruszając ramionami.
Kati, to się świetnie składa. Trevor był jak zawsze rozbawiony. Rozmawiałem właśnie z
Amelie i zaprosiłem ją na to party. Przyjedziemy po was o dwudziestej. Mrugnął do mnie
znacząco.
Eee, Amelie, wiesz... Ja nie wiem, czy w takim razie będę miała z kim zostawić mojego syna.
Spojrzała na mnie przez chwilę.
Aha, syna. Hmm, tak, Tommy mi coś wspominał. Trevor popatrzył trochę zmieszany na
mnie. Ale jakby co, to będziemy po was o dwudziestej.
Jasne, dzięki, Trev powiedziała, uśmiechając się lekko i ruszyła w stronę wyjścia.
Nie obdarzyła mnie nawet marnym spojrzeniem, a ja miałem ochotę pobiec z nią i powiedzieć,
że jak nie może jechać, to chętnie zostanę z nią i Jimmy m u niej w domu.
Cordell, kurwa, natychmiast zacznij zachowywać się tak, jak do tego przywykłeś, bo zginiesz,
chłopie. To nie będziesz już ty, tylko jakiś zakochany popapraniec.
Pojechałem do domu, wykąpałem się i siedziałem wpatrzony w komórkę, zastanawiając się, czy
zadzwonić do niej i zapytać, czy pojedzie na tę imprezę. Jednak moja cordellowska duma
okazała się być silniejsza.
Ubrałem się i czekałem na sygnał od Trevora, żeby zejść na dół i wsiąść do limuzyny.
Rozdział 12
T.
Trevor przyjechał sam, w dodatku swoim samochodem, a nie limuzyną. W ogóle, był jakiś taki
spięty, więc wywnioskowałem, że chyba trochę stresuje się tym, że idzie na imprezę z Amelie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]