[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Może...
Zupełnie nie mogła pozbierać myśli. Te niewyob-
rażalnie cudowne krajobrazy i ten przystojny męż-
czyzna u jej boku... Znowu wszystko wydało jej się
nieprawdopodobne. Spędzali ze sobą każdy dzień,
niemal każdą chwilę, ale nigdy wieczory, czym była
trochę zawiedziona. W ciągu dwóch tygodni zdążyli
odwiedzić prawie wszystkie ulubione miejsca Ayan-
ny. Febe poznała już całą wyspę. Objechali ją wiele
64 Podarunek Ayanny
razy i czuła się tu teraz naprawdę swojsko, prawie
jak w domu. Była także na wymarzonym rejsie
statkiem.
A czy to miejsce jest na mojej liście? zapytała
raz jeszcze, chcąc za wszelką cenę wyciągnąć z niego
tę informację.
Nie, ale jestem przekonany, że Ayanna tam
była.
Jechali na południe. Po jakimś czasie droga zaczęła
unosić się w górę. Febe usiłowała przypomnieć sobie
mapę wyspy. Co tam się znajdowało? A zresztą,
wreszcie dała sobie spokój, co za różnica, i tak
zapamięta pobyt na Lucia-Serrat do końca swoich
dni. No i tego szarmanckiego mężczyznę, dzięki
któremu czuła się zupełnie wyjątkowa. Był zajęty
prowadzeniem samochodu, jako że droga stała się
węższa i bardziej kręta, miała więc trochę czasu,
żeby mu się dokładniej przyjrzeć, a także nad tym
i owym zastanowić. Od tamtego dnia na plaży już
nigdy więcej jej nie pocałował. Nie wiedziała, dla-
czego. Być może spowodował to jej brak doświad-
czenia, ale nie była pewna. A nie wypadało otwarcie
go o to zapytać.
Nagle skręcili i wyjechali na rozległą leśną polanę.
W oddali widniały jakieś zabudowania... nie, nie
jakieś tam zabudowania, tylko pałac!
To oficjalna rezydencja księcia wyjaśnił Ma-
zin, widząc jej podekscytowanie. Ma także prywat-
ną, ale nie jest otwarta dla zwiedzających. Mimo że
nie znajduje się na liście Ayanny, pomyślałem, że
z pewnością zechcesz ją zobaczyć.
Susan Mallery 65
Spojrzała na niego ogromnymi niebieskimi ocza-
mi i uśmiechnęła się szeroko.
Och tak, to cudowna niespodzianka, Mazin.
Zwłaszcza że moja ciotka często tu bywała na
przyjęciach i tańczyła z księciem na sali balowej...
A więc zwiedzimy również tę część pałacu.
Wjechali podjazdem na niewielki parking, poło-
żony niedaleko zabudowań. Febe zdumiała się, gdy
minęli duży parking dla turystów.
Zapominasz, że zajmuję stanowisko w rządzie
wyjaśnił, jakby czytając w jej myślach.
Wysiadł z samochodu i otworzył drzwiczki z jej
strony. Febe przyjęła ten gest z radością. Czasami
lubiła pofantazjować, że uprzejmość i grzeczność
Mazina nie są bez znaczenia. Na ogół zaraz potem
karciła samą siebie za bzdurne wyobrażenia i tłuma-
czyła sobie, że jej znajomy po prostu ma nienaganne
maniery i tyle.
Tędy powiedział Mazin, ujmując ją za rękę.
Ruszyli w stronę pałacu. Oryginalne zabudowania
pochodzą z okresu handlu przyprawami.
Mówiłeś, że książę należy do rodziny króla
Bahanii. Przyzwyczajony jest więc zapewne do
luksusu.
Mazin uśmiechnął się znacząco.
Oczywiście. Początkowo książę mieszkał w pa-
łacu, ale jak widzisz, choć jest przepiękny, lecz
wcale nie tak wielki, a rodzina księcia wciąż się
rozrastała, przybywało też coraz więcej gości z ca-
łego świata... Wreszcie pod koniec XVIII wieku
książę rozpoczął budowę prywatnej rezydencji. Jeśli
66 Podarunek Ayanny
chcesz, to możesz ją też zobaczyć. Tu wskazał
Febe ścieżkę między drzewami. Skręćmy tutaj, jest
widoczna z tego miejsca.
Febe czym prędzej pobiegła wzdłuż drogi i po
chwili jej oczom ukazał się prześliczny dom z bardzo
wieloma oknami.
Jest prawie tak duża jak pałac! wykrzyknęła
Febe.
No cóż, z biegiem lat trochę się rozrosła.
Odwróciła się w kierunku kamiennego pałacu.
A zatem, jak rozumiem, wszystkie oficjalne
spotkania odbywają się tutaj. To bardzo wygodne
dla księcia dodała po chwili.
Poczuła się trochę jak intruz, chcący za wszelką
cenę wywęszyć cudzą tajemnicę, lecz widać było, że
Mazin wcale tak nie pomyślał. Obeszli pałac dooko-
ła. Usłyszała zdumiewające historie z przeszłości.
Z przyjemnością zauważyła, że jej przyjaciel jest
doskonałym znawcą historii architektury.
A teraz wejdziemy do środka zakomuniko-
wał. Naszym pierwszym przystankiem będzie sala
balowa.
Skierowali się w stronę głównego wejścia. Gdy
przechodzili przez zwodzony most, dobiegło ich
wołanie. Jakiś mały chłopiec co sił w nogach biegł
w ich kierunku. Miał rzucające się w oczy piękne,
ciemne, kręcone włosy, które falowały w rytmie jego
kroków.
Papa, papa! wołał. Papa, zaczekaj na mnie!
Febe zdębiała. Wpatrywała się nieprzytomnie
w chłopca, a potem zwróciła wzrok na Mazina.
Susan Mallery 67
W jego oczach dostrzegła mieszaninę ciepłych uczuć
i zniecierpliwienia.
To mój syn rzucił cicho.
Nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Miała
wrażenie, że wszystkie utknęły jej w gardle.
W końcu mały dopadł ojca i natychmiast rzucił się
w jego objęcia. Mazin uniósł go do góry i mocno
uściskał, a osłupiała Febe wciąż stała i była pewna, że
musi mieć idiotyczny wyraz twarzy. Dlaczego była
aż tak zaskoczona? Wiedziała przecież, że Mazin
jest sporo od niej starszy, a zatem należało się więc
spodziewać, iż ma rodzinę. Ale jakoś do tej pory nie
przyszło jej to do głowy. Poza tym jakieś tam luzne
przypuszczenia to całkiem co innego, niż zderzenie
z twardą rzeczywistością.
Mazin usadowił małego na swoim lewym ramie-
niu i odwrócił się do niej.
To jest mój syn, Dabir z uśmiechem na
twarzy przedstawił chłopca. Dabir, to jest panna
Carson.
Dzień dobry z sympatycznym entuzjazmem
przywitał się mały.
Witaj odparła Febe, z trudem przełamując
osłupienie. Nie bardzo wiedziała, czy powinna po-
dać mu rękę. Miał pięć albo sześć lat i cudowne,
ciemne oczy. Wykapany ojciec, pomyślała. Zastano-
wiło ją, czy Mazin tak właśnie wyglądał, kiedy był
dzieckiem.
Powiedz nam, co robisz o tej porze w pałacu?
zwrócił się Mazin do syna. Czy nie powinieneś
mieć teraz przypadkiem lekcji?
68 Podarunek Ayanny
Nauczyłem się wszystkich liczb i dobrze od-
powiedziałem na wszystkie pytania, więc dostałem
nagrodę wyrzucił z siebie jednym tchem. Powie-
działem Nanie, że chcę obejrzeć miecze, i przy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]